Udany powrót po Meczu Gwiazd – walczymy o 301 PLN w piątek!

Powrót do NBA na zielono! Wczorajszy dubelek to wygrana w wysokości 340 PLN. Na dzisiaj znowu mam dla Was dwie pozycje. Sprawdź w tekście, jakie typy znalazłem na piątkową noc.  

Kod rejestracyjny: 1250

Skuteczność typów Zagranie na NBA w lutym: 11/19

Profit/Strata Zagranie na NBA w lutym: +201 PLN

Zdarzenie:  handicap w meczu Dallas Mavericks – Denver Nuggets +3.5/-3.5

Typ: Denver Nuggets -3.5

Kurs: 1.85

Czas leci, a Denver Nuggets utrzymują się na drugiej pozycji w Konferencji Zachodniej. Wyprzedzenie Golden State Warriors (strata 2.5 meczu) jest już raczej poza zasięgiem Bryłek, jednak utrzymanie drugiej lokaty jest jak najbardziej możliwe. Przewaga nad Oklahomą City Thunder to dwa spotkania i jeśli nie dojdzie do jakiegoś załamania formy, to Nuggets skończą sezon regularny jedynie za mistrzami NBA i jest to duża niespodzianka. 

Przed startem rozgrywek zespół z Denver był stawiany jako czwarty, piąty team na Zachodzie. Powrót do playoffów jasne, jednak nie wiem, czy ktokolwiek przypuszczał, że Bryłki znajdą się aż tak wysoko. A nawet jeśli tak myślał, to nie wierzę, że założył tak dużą liczbę kontuzji i absencji, z jakimi musiał zmagać się Mike Malone. Na szczęście lista kontuzjowanych jest coraz krótsza. Nie ma na niej Isiaha Thomasa, który po długiej przerwie wrócił na parkiet. 

Debiut w barwach nowego klubu był niezły (osiem punktów, dwie asysty, 3/6 z gry), ale widać było rdzę po 11 miesiącach bez koszykówki. Spokojnie, potrzeba czasu na powrót do formy. Bardzo możliwe, że Isaiah nie wróci już nigdy do tego, co prezentował dwa sezony temu w barwach Boston Celtics, kiedy był praktycznie jednoosobową ofensywną armią, kończąc na piątym miejscu w głosowaniu na MVP. Nuggets nie potrzebują tego. Dla nich Thomas ma zapewniać wsparcie z ławki, punkty na zawołanie i kiedy będzie na parkiecie, dodawać energię reszcie zawodników. 

Do gry w dzisiejszym meczu wróci też Gary Harris, czyli Malone będzie miał do dyspozycji pełny skład, nie licząc Treya Lylesa i Michaela Portera Jr. Nie są to jednak jakieś szczególnie znaczące braki. 

Swoją drogą, Nuggets stają przed szansą odniesienia swojego 40. zwycięstwa w sezonie (przy 18 porażkach). Phil Jackson powiedział kiedyś, że aby uznać zespół za kontendera do tytułu, ten musi mieć 40 wygranych, zanim zanotuje swoją 20. przegraną. I Bryłki są na bardzo dobrej drodze, żeby doszło do tego już dziś. 

Dallas Mavericks to mocny team u siebie. Nie przewiduję jednak, że będzie to miało jakiekolwiek znaczenie w nadchodzącym pojedynku. W Dallas jest już jasne, że drużyna nie będzie walczyć o playoffy. Świadczy o tym choćby wymiana po Kristapsa Porzingisa (który nie zagra najprawdopodobniej do końca sezonu) i oddanie Harrisona Barnesa do Sacramento Kings. Poza tym, strata do ósemki jest duża (pięć spotkań) i przy 25 pojedynkach do końca trudno realnie myśleć o miejscu w fazie posezonowej. 

Celem Mavericks nie jest tu i teraz – ten klub stawia na przyszłość i myślę, że zobaczymy to dziś na parkiecie w American Airlines Center. Zdaję sobie sprawę z nieprzewidywalności meczów po przerwie na Weekend Gwiazd, ale w tym przypadku nie powinno być żadnych ,,kwiatków”. Nie widzę, jak 14. obrona w NBA ma zatrzymać ofensywę Denver Nuggets, w której prawie wszystkie elementy są już na miejscu.  

W bezpośredniej rywalizacji dominują Bryłki, które były górą w sześciu z ośmiu ostatnich starć. Historia i teraźniejszość wskazują na gości. Wybieram delikatny handicap w stronę Jokicia, Murraya i reszty i liczę, że Nuggets pokażą siłę w swoim pierwszym występie po Meczu Gwiazd. 

Zdarzenie: handicap w meczu New York Knicks – Minnesota Timberwolves +5.5/-5.5

Typ: Minnesota Timberwolves -5.5

Kurs: 1.85

New York Knicks wygrali 11 z 58 meczów i jest to 29. wynik w NBA. New York Knicks mieli serię 18 kolejnych porażek i zwycięstwo z Atlantą Hawks było pierwszym starciem od 5 stycznia, w którym byli lepsi od rywali. New York Knicks triumfowali w dwóch spotkaniach od połowy grudnia. Dla kibiców New York Knicks nie ma nadziei, chociaż nie pozostaje im nic innego, jak żyć nadzieją. 

Knicks od 20 lat są żartem i jest to wręcz niewyobrażalne, że klub w Nowym Jorku może być tak słaby przez tak długi czas. I teraz nagle słyszysz, że zbliża się powrót wielkich Knickerbockers! Latem do zespołu przyjdą przecież Kevin Durant i Kyrie Irving, a jedynka w drafcie jakimś cudem zostanie wylosowana przez wysłannika Jamesa Dolana i na parkiecie MSG będzie biegał Zion Williamson (oby w dwóch butach). Ale czy my naprawdę w to wierzymy? Czy wierzymy, że los tej organizacji odmieni się nagle teraz? Ja tego po prostu nie widzę. 

New York Knicks też nie widzę, a raczej nie oglądam, bo tego się nie da oglądać. Próbowałem, ale mimo najszczerszych chęci, nie da się. 

Knicks są fatalni – to już zdążyliśmy ustalić. Co jest dla mnie szczególnie szokujące, lepiej im się powodzi na wyjazdach niż w Madison Square Garden. Może to ta presja kibiców w Nowym Jorku? Może to wzrok ukochanej dziewczyny z trybun? Nie wiem, ale tak już jest. Podopieczni Davida Fizdale’a nie wygrali w MSG od 1 grudnia, czyli od tego wielkiego wydarzenia minęły już prawie trzy miesiące. I nic się raczej nie zmieni w tej kwestii. 

Minnesota Timberwolves to nie jest też jakiś wielki zespół, nie będę Cię oszukiwał. Leśne Wilki przed przerwą na Mecz Gwiazd wygrały jednak dwa razy z silnymi rywalami (LA Clippers i Houston Rockets) i wyjazdowa potyczka ze słabymi Knicks to szansa na wydłużenie serii zwycięstw do trzech. O tym się trochę zapomina, ale Timberwolves mają jeszcze możliwość wejścia do playoffów. Strata czterech meczów do Clippers jest duża, ale nie takie rzeczy zdarzały się już w naszej ukochanej lidze. Aby zbliżyć się do tego celu, wygrywanie z klubami na miarę New York Knicks jest konieczne. Karl-Anthony Towns powinien przejść się po 28. obronie w NBA i doprowadzić gości do pewnego zwycięstwa. Pewnego, czyli co najmniej sześcioma punktami.