Starcie gigantów w UFC – Ngannou czy Miocić? Przygotujcie się na grzmoty! Typ po kursie 2,37

ksw zawodnicy

„Let’s get ready to rumble!” to słynne słowa wypowiadane przez Michaela Buffera przed pięściarskimi starciami. Jednak pasuje idealnie do walki wieczoru UFC 220, bo z pewnością będą grzmoty! Kto jest najgroźniejszym kolesiem na świecie? Na takie pytanie dostaniemy odpowiedź po sobotniej nocy. Franciss Ngannou, którego zmierzona siła ciosu jest porównywalna z uderzeniem Forda Escorta jadącego 190 km/h? A może to Stipe Miocic pobije rekord obron pasa dywizji ciężkiej (która była pierwszą w UFC!) i stawiając tym samym siebie do debaty jako najlepszy ciężki w historii MMA? Mam na ten temat swoją opinię – zapraszam do analizy.

Kupon został stworzony na podstawie oferty bukmachera Fortuna.
Skorzystaj z najlepszych kursów na rynku.
Ekskluzywny kod rejestracyjny dla czytelników Zagranie: 20free

Wszyscy fani sportów walki są bardzo podekscytowani sobotnim UFC 220. Nie ze względu na całą kartę, ale Francissa Ngannou, który zmierzy się o pas wagi ciężkiej z aktualnym mistrzem, Stipe Miociciem. Reklamy prowadzące do tej walki dodają jeszcze jeden tytuł do pasa UFC – baddest Man on the planet. Patrząc na poczynania obu bohaterów wieczoru trzeba się z tym zgodzić. Od dziesiątków lat, w boskie to najwyższa kategoria wagowa była najpopularniejsza. Z czego to wynikało? Po prostu ludzie mieli świadomość, że mistrz dywizji ciężkiej pokona wszystkich czempionów niższych kategorii. Było to jednoznaczne z twierdzeniem, że jest lepszy od każdego na świecie. W UFC od lat waga ciężka nie budziła takich emocji… aż do dziś. Uważam, że nigdy w historii organizacji pojedynek w najwyższej kategorii wagowej nie budził takiego zainteresowania. Wszystko za sprawą Francissa Ngannou. Jego fenomen mogę porównać do Mike’a Tysona, ponieważ ludzie oglądają go i oczekują brutalnych nokautów. Naprzeciwko niego stanie Stipe Miocic, który jest chyba najbardziej niedocenianym czempionem w UFC. Amerykaninowi to nie przeszkadza, nie tworzy na siłę swojego personalnego wizerunku. Chociaż jego postać jest jak najbardziej do wypromowania. Oto nadarza się okazja – pokonanie tego przerażającego predatora przyniesie uznanie w oczach kibiców na całym świecie. Wygrywają, Miocic pobije rekord ilości obron pasa wagi ciężkiej! Określenie Baddest Man on the planet ma uzasadnienie – wygrany pojedynku będzie niczym legendarny gladiator. Zwycięzca weekendu to osoba, która powinna w pojedynku 1 na 1 pokonać każdego na Ziemi! Skoro zbudowałem już zainteresowanie, a może je wzmocniłem, to przejdźmy do analizy.

https://www.youtube.com/watch?v=H2hM3sSSorw

W oczach bukmacherów, to pretendent jest faworytem tego pojedynku. Nie zgadzam się z tą dysproporcją. Uważam, że Miocic ma duże szanse na wygraną, więc nie wykorzystanie kursu 2,37 na jego wygraną byłoby grzechem. Skąd taki mnożnik na Ngannou? Jego osoba elektryzuje i jest kreowana na gwiazdę – czasami taki hype może przykryć prawdziwe umiejętności, jednak nie w tym przypadku. Kameruńczyk jest taki, jakim go malują. Tutaj to mistrz jest niedoceniany – w jego przypadku przez brak kreacji i większego, nieuzasadnionego braku szumu ze strony przeciętnych fanów.

Stipe Miocic w pewnym momencie swojej kariery skupił się wyłącznie na pięściarstwie, co było dobrą decyzją. Teraz świetnie wykorzystuje w walkach swoje ręczne techniki kontrolując starcie oraz nokautując rywali. Wszyscy skupiają się na sile Francissa Ngannou, jednak zapominają, że Miocic również potrafi nokautować jednym ciosem. Ostatnie pięć walk kończył przez nokaut, z czego cztery ostatnie w pierwszej rundzie. A przecież jako mistrz toczył starcia z najlepszymi dostępnymi fighterami.

W dodatku warto przypomnieć, że Stipe Miocić był zapaśnikiem od czasów uniwersyteckich i doskonale przeniósł te umiejętności do MMA. Dotychczas wykorzystywał to do ewentualnych obron obaleń, jednak teraz również będzie mógł popisać się zapaśniczą ofensywą. W końcu nadal parter Ngannou jest zagadką.

Francis Ngannou to naturalna i przerażająca siła. Po nokaucie na Overeemie musiał dostać szansę walki o tytuł. Trzeba było wykorzystać rosnące zainteresowanie wokół jego osoby i potencjał na dużą gwiazdę MMA. Poza naturalnym, wspaniałym atletyzmem, warto zwrócić uwagę, że Kameruńczyk ma świetnie wyczucie do kontrowania ciosów. Tutaj istnieje największe zagrożenie dla Miocica, który ma tendencję do odkrywania się podczas swoich ataków, co w tym przypadku może skończyć się fatalnie.

Jednak to Miocic ma więcej możliwości na wygraną. W tym zestawieniu nie ma się co zastanawiać, kto uderza mocniej – jeden i drugi może znokautować jednym ciosem. Stipe Miocic jest bardziej wszechstronnym i kompletnym zawodnikiem. Ja patrzę na obecnego mistrza jako faworyta starcia. Jedyny minus Amerykanina to wspomniana tendencja do otrzymywania ciosów, ale z pewnością będzie na to uważał.

Miocic wykorzysta swój atletyzm i będzie dużo pracował na nogach, a może jako pierwszy przetestuje Ngannou w parterze? Tutaj nie mamy odpowiedzi, co na to Kameruńczyk. Miocic dwa razy walczył na dystansie ponad 20 minut, a Ngannou nie wyszedł jeszcze w zawodowej karierze z 10. Jak poza drugą rundą będzie wyglądał pretendent? Kolejny znak zapytania, a z pewnością Stipe Miocic będzie chciał to sprawdzić. Stawiam na wygraną obecnego mistrza, który jest underdogiem. Kurs na jego wygraną to 2,37 – wchodzimy za stówkę, do wygrania prawie 210 złotych!

kupon na walke Ngannou - Miocic