Poradnik dla niedzielnego kibica NBA: co musisz wiedzieć przed sezonem 2018/19?

Sezon NBA rozpocznie się już 16 października, a my chcemy, żebyś był jak najlepiej przygotowany do oglądania i obstawiania najlepszej koszykarskiej ligi świata przez najbliższe miesiące. Już jutro (!!!) premiera Skarbu Typera NBA. Teraz kilka słów dla przeciętnego kibica, który o NBA ma niewielkie pojęcie, a chciałby się dowiedzieć nieco więcej.

Załóżmy, że porzuciłeś ligę jakiś czas temu, nieważne z jakich powodów. NBA jarała Cię czasów Jordana, Bryanta czy Shaqa, trafiłeś na dorastanie Lebrona Jamesa, a zdobycie przez niego tytułów mistrzowskich widziałeś tylko w nagłówkach przypadkowych portali internetowych. Nie kojarzysz tego gościa z dużą brodą, ten koleś, który ma monobrew to też dla Ciebie jakiś anonim, a curry kojarzy Ci się jedynie z przyprawą na półkach sklepowych. Są w NBA w ogóle jacyś Polacy?

Ten tekst przybliży Ci się trochę obecną sytuację w lidze.

Kto jest najlepszym zawodnikiem w lidze?

Lebron James i tutaj nie ma wątpliwości. Król w ostatnich latach jak najbardziej zasłużył na swoje miano. Przykładów można by mnożyć: świetne Finały 2015, mistrzostwo NBA z 2016 roku, 82 mecze i nadludzkie występy w tegorocznych playoffach i Finałach.

James jest najlepszym zawodnikiem w lidze, kropka.

Ciekawie robi się dalej, bo o miano drugiego w hierarchii walczy kilku zawodników: Kevin Durant, Stephen Curry, James Harden, Kawhi Leonard, Anthony Davis, Russell Westbrook czy Giannis Antetokounmpo. Kolejność nie jest tutaj wcale przypadkowa, ale ile osób, tyle opinii na ten temat. NBA w tym momencie to liga gwiazd i na pewno nie możemy narzekać na brak herosów, bo na co dzień mamy możliwość oglądania świetnych występów.

Najlepszy zespół?

Czasy, w których LA Lakers, San Antonio Spurs, Cleveland Cavaliers i Miami Heat biły się o tytuł, to już przeszłość. Teraz królami ligi są Golden State Warriors, którzy zdobyli trzy tytuły w ciągu ostatnich czterech lat, a niewiele zabrakło do perfekcyjnego 4/4.

Warriors to drużyna pełna gwiazd i możliwe, że najbardziej utalentowany i najlepszy ofensywnie zespół w historii:

  • Stephen Curry – dwukrotny MVP sezonu regularnego, najlepszy strzelec za trzy w historii w NBA, top 5 gracz NBA;
  • Kevin Durant – drugi (może i w przyszłości pierwszy) najlepszy zawodnik w NBA, 210-centymetrowy rzucający obrońca, MVP z 2014 roku;
  • Klay Thompson – jeden z najlepszych specjalistów od rzutów za trzy w dziejach koszykówki, świetny obrońca;
  • Draymond Green – lider w szatni, najwszechstronniejszy defensor w lidze, zdobywca statuetki dla Obrońcy Roku w sezonie 2016/17.
  • DeMarcus Cousins – bestia w grze jeden na jeden, niesamowicie uzdolniony środkowy, zawodnik, który przed zerwaniem ścięgna achillesa zaliczał 25.2 punktów i 12.9 zbiórek na mecz, D-O-M-I-N-U-J-ĄC.

To właśnie podopieczni Steve’a Kerra są faworytem do zdobycia tytułu i dysproporcje wśród kursów bukmacherów są ogromne: Warriors i daleko w tyle reszta ligi.

Największy rywal Golden State to Houston Rockets, czyli najlepsza drużyna poprzedniego sezonu regularnego, która bazuje na tym, że oddaje bardzo dużo rzutów za trzy (najwięcej w lidze). Teraz NBA stoi trójkami i Rockets wykorzystują to do granic możliwości. Liderem Houston jest James HardenMVP poprzedniej fazy zasadniczej, a jego Robinem jest Chris Paul. Tak, to ten sam Paul, tylko trochę starszy. W poprzednim sezonie Rockets byli o krok od pokonania Warriors w Finałach Konferencji Zachodniej, przegrywając dopiero po siedmiomeczowej batalii.

Innym kandydatem do strącenia mistrzów NBA z tronu są Boston Celtics, czyli najbardziej utytułowana organizacja w dziejach ligi. Celtics nie mają już w składzie Paula Pierce’a, Kevina Garnetta czy Raya Allena – teraz to młoda drużyna, której gwiazdami są Kyrie Irving, Gordon Hayward czy Al Horford i trener, Brad Stevens. Już w zeszłym sezonie Boston był blisko do awansu do Finałów NBA, mimo kontuzji Irvinga i Haywarda.

Na czele Wschodu są też Toronto Raptors, którzy w sezonie regularnym są zazwyczaj na topie, ale w playoffach nie dają rady. Teraz sprowadzili Kawhia Leonarda z San Antonio Spurs i to ma im pomóc w awansie do Finałów NBA. Kolejnym pretendentem do walki o Wschód jest Philadelphia 76ers, oparta na Joelu Embiidzie i Benie Simmonsie. Ten zespół warto oglądać, bo Szóstki grają przyjemny dla oka basket. Jest jeszcze Giannis Antetokoumpo i jego Milwaukee Bucks, którzy w tym sezonie będą mieć trenera z prawdziwego zdarzenia i mogą bić się z najlepszymi. To między tymi czterema ekipami rozegra się to, kto awansuje do Finałów NBA.

Na Zachodzie poza Warriors i Rockets są jeszcze Lakers, którzy wracają na piedestał po przyjściu Lebrona do LA. Konferencja Zachodnia jest bardzo wyrównana – w poprzednim sezonie różnica pomiędzy 3. a 9. miejscem wyniosła zaledwie trzy zwycięstwa. Utah Jazz, New Orleans Pelicans, Oklahoma City Thunder, wspomniani Lakers, Portland Trail Blazers, Denver Nuggets, Los Angeles Clippers i Minnesota Timberwolves.

Podsumowując, liga należy do Golden State Warriors, ale jest kilka teamów, które mogą zagrozić mistrzom NBA.

A jacyś Polacy w NBA?

Są, a właściwie jest jeden – Marcin Gortat w Los Angeles Clippers. Polak nie jest może gwiazdą ligi, ale jest bardzo solidnym zawodnikiem i w ostatnich sezonach rozegrał odpowiednio 81, 82, 75, 82 i 82 meczów i tylko jeden z nich zaczął na ławce rezerwowych! Gortat jest jednym z tych zawodników, którzy są potrzebni drużynie i trenerzy mogą na nich liczyć. Marcin dał się poznać jako świetny specjalista od stawiania zasłon, co może brzmieć jak mało przydatna umiejętność, ale wcale tak nie jest. Od 2009 roku łodzianin zwiedził cztery kluby: Orlando Magic, Phoenix Suns, Washington Wizards i teraz będzie grał w Clippers.

Jak się teraz gra?

Czasy, w których dominowała gra tyłem do kosza, wszystko było w wolnym tempie, wszystko opierało się na rzutach spod kosza czy to z półdystansu, to już przeszłość. Koszykówka przeszła olbrzymią metamorfozę. Nie ma już zawodników dobrych tylko w jednym aspekcie – teraz trzeba być wszechstronnym i prezentować się co najmniej solidnie po obu stronach parkietu. Nie ma miejsca dla jednowymiarowych graczy.

Zmieniła się też pozycyjność. NBA możemy podzielić na kozłujących, skrzydłowych i środkowych. Ważne jest to, żeby zawodnik mógł kryć niższych, jak i wyższych graczy. W ataku musi umieć wszystko. Bardzo ważna stała się umiejętność rzutu – jeżeli nie potrafisz oddawać prób zza łuku, to praktycznie nie masz miejsca w lidze. Chyba że jesteś elitarny w innym aspekcie (patrz – Marcin Gortat).

Silni skrzydłowy początku XXI wieku są teraz centrami, niscy skrzydłowy przeszli pozycję wyżej, a nikogo już nie dziwią ustawienia z trzema rozgrywającymi na parkiecie. Bardzo duży nacisk kładzie się na szybką grę, wtedy, kiedy obrona nie jest jeszcze ustawiona. W takich sytuacjach najłatwiej o zdobywanie punktów.

Liga stoi trójkami. Prosty przykład. W sezonie 2007/08 Golden State Warriors oddali najwięcej rzutów za trzy (26.6) a Seattle SuperSonics najmniej (11.5). 10 lat później wygląda to tak, że liderzy w tej kategorii (Houston Rockets) mieli aż 42.3 prób zza łuku (rekord w historii NBA), a wynik Warriors 2007/08 dałby im dopiero 23. lokatę.

Trójki, szybka gra, coraz niżsi zawodnicy – tak w skrócie możemy opisać to, co teraz dzieje się w lidze.

Comments are closed.