Polska grupa na EuroBaskecie: jakie szanse na awans mają Biało-Czerwoni? – analiza, typy, wybór bukmachera – Fortuna opinie

Już jutro rozpoczną się mistrzostwa Europy w koszykówce mężczyzn. W pierwszym meczu turnieju, a zarazem grupy A, Polacy zmierzą się ze Słowenią o godzinie 12:45. Pozostałymi rywalami Biało-Czerwonych są Grecy, Francuzi, Finowie i Islandczycy. Czy Polacy mają szansę na wyjście z grupy?

Gotowy do obstawiania? Jeśli nie, to do pierwszego meczu pozostała jeszcze chwila, więc masz moment na wybór bukmachera. Wachlarz jest spory, dziś zacznijmy od Fortuny i opinii o niej. Szczegółowa analiza oferty sportowej i bonusowej dokonana przez ekspertów pomoże Ci w decyzji i wyrobieniu sobie własnej opinii o Fortunie – jednym z najlepszych polskich operatorów.

Fortuna opinie – dowiedz się więcej

Na ostatnich mistrzostwach Europy Polacy zajęli czwarte miejsce w grupie A (deja vu?) i odpadli w 1/8 finału przeciwko Hiszpanii.

Grupa na tegorocznym EuroBaskecie nie należy do najłatwiejszych, ale podopieczni Mike’a Taylora powinni powalczyć o awans do kolejnej fazy rozgrywek. Przyjrzyjmy się drużynom, z którymi zmierzą się Biało-Czerwoni.

Francja –  bez gwiazd, ale nadal na wysokim poziomie

Francuzi bronią brązowego medalu sprzed dwóch lat. Dla Trójkolorowych brak złota był rozczarowaniem, bo grali u siebie. Teraz oczekiwania są zupełnie inne. Skład jest słabszy, nie ma podstawowych zawodników. W barwach Francji nie wystąpią: Tony Parker (San Antonio Spurs), Rudy Gobert (Utah Jazz) i Nicolas Batum (Charlotte Hornets). Jednak sparingi pokazały, że nadal są groźną drużyną (bilans 6-2 w trakcie przygotowań).

Ekipa Vincenta Colleta będzie miała nowych liderów: jednego z NBA i jednego, który spokojnie mógłby grać w najlepszej lidze świata: Evan Fournier z Orlando Magic i Nando De Colo z CSKA Moskwa.

Fournier jest po swoim najlepszym sezonie w NBA. 25-letni Francuz zaliczał 17.2 punktu na mecz, pokazując swój potencjał. Teraz to na nim będzie spoczywała odpowiedzialność zdobywania punktów reprezentacji.

De Colo grał dwa sezony w NBA (Spurs, Raptors), ale postanowił wrócić do Europy, żeby być tu gwiazdą. 30-letni zawodnik CSKA Moskwa na ostatnich mistrzostwach został wybrany do pierwszej piątki turnieju, a w obliczu braku Parkera, na jego barkach będzie ciążyła jeszcze większa odpowiedzialność.

W ekipie Trójkolorowych zobaczymy też dwóch zawodników z NBA – Joffrey Lauvergne (San Antonio Spurs) i Boris Diaw (wolny agent). Obaj są podkoszowymi, ale zamiast grać pod koszem, wolą uciekać na dystans.

Francja na pewno będzie słabszym zespołem niż zawsze, ale nadal jest to ścisła europejska czołówka. Walka o medale jest jak najbardziej w zasięgu podopiecznych Vincenta Colletta, biorąc pod uwagę absencję w innych drużynach.

Grecja – koszykarska potęga? Nie do końca

Jakie masz skojarzenie z koszykówką grecką? Na pewno myślisz sobie, że to kraj z tradycjami, który nadal jest na szczycie europejskiej koszykówki. Mają w końcu czołowe kluby Europy, takie jak Olimpiakos Pireus czy Panathinaikos Ateny. Co więcej, 22-letni Grek, czyli Giannis Antetokounmpo jest jednym z najbardziej perspektywicznych graczy w NBA. Jednak pozory mylą, a kondycja greckiego basketu jest przeciętna.

Hellas nie zdobyli medalu na dużej imprezie od 8 lat, kiedy to sięgnęli po brąz na mistrzostwach Europy w Polsce. Od tego czasu- nic. Zero. Grecy jak wody potrzebują sukcesu, ale w tym roku nie zanosi się, żeby coś miało się zmienić.

Na EuroBaskecie nie wystąpi Giannis Antetokounmpo, a to jest wielkie osłabienie dla reprezentacji Grecji. To on miał być tym graczem, który zapewni swojej drużynie powrót na szczyt koszykarskiej Europy. Jednak z powodu kontuzji kolana (federacja grecka twierdzi, że to wymówka) nie zobaczymy 22-letniego zawodnika Milwaukee Bucks na nachodzących turnieju. Kolejnym nieobecnym w kadrze jest Vassilis Spanoulis, który od lat był podstawowym rozgrywającym. Taki Łukasz Koszarek, tylko lepszy. Brak dwóch podstawowych zawodników będzie dla naszych grupowych rywali na pewno widoczny.

Kolejnym problemem wśród Greków jest to, że mają nowego trenera, który nie mógł ich solidnie przygotować do EuroBasketu. W czerwcu posadę coacha objął Kostas Missas. 64-letni szkoleniowiec tak naprawdę nigdy nie prowadził żadnego klasowego zespołu i jako trener nic nie osiągnął. Oddanie mu reprezentacji, która jest w dołku to dość ryzykowne rozwiązanie.

Podczas przygotowań do mistrzostw Europy Grecy zanotowali bilans 5-3, jednak warto zwrócić uwagę na to, z kim wygrali. Raz pokonali Rumunię, a dwukrotnie okazali się lepsi od Wielkiej Brytanii, która jest, mówiąc delikatnie, przeciętna.

Jedynym zawodnik, który na co dzień występuje w NBA to 19-letni zawodnik Sacramento Kings Georgios Papagiannis. Młody środkowy nie odegrał dużej roli w swoim pierwszym sezonie w NBA i nie wydaje się, żeby miało się to zmienić podczas mistrzostw Europy.  Skład Hellas opiera się głównie na zawodnikach, grających w lidze greckiej- w Olimpiakosie i Panathinaikosie.

Nie wydaje mi się, żeby ten turniej należał do Greków. Koszykówka tam, jak i cały kraj, jest w kryzysie. Myślę, że w obecnej sytuacji mogą nawet nie wyjść z grupy. Byłoby to bardzo dużym zaskoczeniem, ale w końcu to sport, a tu wszystko może się zdarzyć.

Finlandia – gospodarze, czyli błogosławieństwo i piętno jednocześnie

Liderem reprezentacji Finlandii jest Peteri Kopponen- zawodnik FC Barcelona. Na ostatnich mistrzostwach Europy zaliczał średnio 11.5 punktu, 2 zbiórki i 6 asyst na mecz. 29-letni zawodnik ma bardzo dobre warunki fizyczne jak na rozgrywającego, bo mierzy 194 centymetry wzrostu. Dysponuje dobrym przeglądem pola, a do tego potrafi rzucać za trzy (35% w barwach FC Barcelona).

Innym graczem, na którego trzeba zwrócić uwagę, jest Lauri Markkanen, który w tegorocznym drafcie został wybrany przez Chicago Bulls z numerem siódmym. Ten mierzący 213-centymetrów wzrostu zawodnik to fenomenalny strzelec zza łuku. W swoim jedynym sezonie na parkietach akademickich Markkanen trafiał aż 42.3% za trzy punkty.

Warto przypomnieć, że turniej odbywa się w Finlandii.

Bycie gospodarzem ma swoje zalety i wady –  to oczywiste. Z jednej strony możesz liczyć na wsparcie swoich fanów. Fińscy kibice na pewno będą szóstym zawodnikiem swojej reprezentacji. Nawet jeśli ich drużyna narodowa gra w innym kraju, to zawsze może liczyć na swoich fanów. Wyobraź sobie, jak gorący będzie doping w Helsinkach.

Z drugiej strony gra u siebie wiąże się z presją. Skoro jesteś gospodarzem, to nie możesz odpaść już w fazie grupowej. Tak nie wypada. W końcu nie ma nic gorszego, niż zawieźć swoich kibiców, siebie, czy kogokolwiek.

Islandia – czy jest się czego bać?

Mecz z Islandią to teoretycznie pewna wygrana. Ten zespół nie ma praktycznie żadnych koszykarskich argumentów, żeby odnieść zwycięstwo. Ale to jest taki mecz pułapka. Grając z takim rywalem, jest się bardzo pewnym swego, czasem aż za bardzo. A taka drużyna nie ma kompletnie nic do stracenia i akurat można trafić na ten jeden, jedyny mecz, w którym zagrają fenomenalnie. Spójrzmy chociaż na występ reprezentacji Islandii podczas Euro 2016. Każdy skazywał ich na pożarcie, a w fazie grupowej zremisowali z Portugalią (późniejszym mistrzem Europy), a co najważniejsze, pokonali w 1/8 finału Anglię. To była dopiero niespodzianka. W sporcie wszystko może się wydarzyć.

Nie twierdzę, że Islandczycy wygrają jakiś mecz, bo tak się pewnie nie stanie. Jednak to jest zespół, którego nie można zlekceważyć. Na pewno będzie minimum jedno spotkanie, w którym każdy z nas będzie w szoku, że oni potrafią tak dobrze grać. Oby Polacy nie dali się zaskoczyć.

Słowenia – czyli (mój) czarny koń

O reprezentacji Słowenii pisałem przy okazji faworytów turnieju.

Na którym miejscu Polacy:

Faworytami do wygrania polskiej grupy są Francuzi i to oni powinni wyjść z pierwszego miejsca. Fortuna oferuje kurs 1.8 na to, że to Trójkolorowi okażą się najlepszym zespołem grupy A. O miejsce od 2 do 5 będzie walka pomiędzy Słowenią, Grecją, Polską i Finlandią. Dla mnie to Słowenia jest najpoważniejszym kandydatem to zajęcia drugiej lokaty w tej grupie. Kursy wskazują na to, że to Grecy są po Francji najmocniejszym zespołem, ale ja tego nie kupuję. Jestem w stanie pokusić się nawet o tezę, że podopieczni Kostasa Missasa nie wyjdą z grupy. Idąc typ tokiem myślenia, warto obstawić na to, że Słowenia będzie lepsza niż Grecja. Fortuna za to zdarzenie proponuje przelicznik 2.05. Finlandia to gospodarze i zrobią wszystko, żeby nie odpaść już w rozgrywkach grupowych. Jeżeli Polacy zagrają tak, jak potrafią, to powinni wyjść z grupy na trzecim lub czwartym miejscu. Kurs na to, że podopieczni Mike’a Taylora zajmą miejsce w pierwszej czwórce grupy A, wynosi 1.8 na Fortunie. Kluczowe spotkania dla Biało-Czerwonym będą z Finlandią i Islandią, a mecz z Grecją jak najbardziej będzie do wygrania.

Moja kolejność w grupie A:

  1. Francja
  2. Słowenia
  3. Polska
  4. Finlandia
  5. Grecja
  6. Islandia

Terminarz reprezentacji Polski podczas mistrzostw Europy:

czwartek, 31 sierpnia: Słowenia – Polska, godz. 12.45
sobota, 2 września: Polska – Islandia, godz. 12.45
niedziela, 3 września: Finlandia – Polska, godz. 19.00
wtorek, 5 września: Polska – Francja, godz. 15.30
środa, 6 września: Grecja – Polska, godz. 16.30

Zaloguj się aby dodawać komentarze