Playoffy w NBA: czy Warriors nadal są faworytem do zdobycia tytułu? Walczymy o 292 PLN!

Hej, hej, tu NBA! Mamy wtorek, więc praktycznie zaraz piątek, prawda? Co może nam pomóc osłodzić trudy tygodnia. Oczywiście, że najlepsza koszykarska liga świata. Dzisiaj w NBA zostaną rozegrane trzy spotkania, na które przygotowałem dla Was dwie propozycje. Co gramy? O tym przeczytacie w poniższej analizie. Zapraszam do lektury.

Wczorajszy typ po kursie 3.15 okazał się błędny. Oklahoma City Thunder dobrze zaczęli, wygrywając w pierwszej kwarcie, ale kolejne trzy należały już do Utah Jazz. Gospodarze zwyciężyli, tym samym obejmując prowadzenie 3-1 w serii do czterech triumfów. Czy Russell Westbrook i spółka podniosą się jeszcze? Jak sądzicie?

Dołącz do grona ludzi śledzących NBA i podziel się swoją opinią -> Typy NBA – grupa dyskusyjna

Kupon został stworzony na podstawie oferty bukmachera Fortuna.
Skorzystaj z najlepszych kursów na rynku.

Zdarzenie: Boston Celtics – Milwaukee Bucks: mecz 1X2

Typ: Boston Celtics

Kurs: 1.74

Grając przeciwko Boston Celtics, żadna przewaga nie jest bezpieczna. Niezaleznie od tego jak źle grają Celtics, to nagle mogą obrócić mecz o 180 stopni i odrobić praktycznie każdy deficit..

W meczu numer trzy zabrakło baaaaardzo niewiele, aby podopieczni Brada Stevensa odrobili 20 puntów straty i praktycznie zagwarantowali sobie zwycięstwo w seriiz Milwaukee Bucks. Niestety (lub stety) górą byli gospodarze, wyrównując stan serii. 2-2. Remis. Tabula rasa.

To starcie można podzielić na dwa oddzielnie spotkanie. W pierwszym (czyli w pierwszej połowie) goście nie byli w stanie przebrnąć przez dobrą obronę Bucks. Nagle Jabari Parker wyglądał jak czołowy defensor NBA, a Celtics – tak, jak wszyscy oczekiwali – nie byli w stanie zdobywać punktów. Było fatalnie. Tego się nie dało po prostu oglądać. Ostatecznie gości zdołali ,,uciułać” 35 punktów w pierwszych 24 minutach gry. Wynik mówi sam za siebie.

Gospodarze dominowali i nic nie wskazywało, że zobaczymy w tym pojedynku jeszcze jakiekolwiek emocje. Na początku trzeciej części gry przewaga Kozłów wynosiła 20 punktów i teoretycznie było już po meczu.

Nie z tymi Celtics. Nie przeciwko drużynie, która w tych rozgrywkach potrafiła odrabiać jeszcze większe straty. I oni po raz kolejny to zrobili, tzn. prawie.

Wszystko zaczęło się od obrony. Bo cichą historią tej serii jest to, że 17-krotni mistrzowie NBA nie są w stanie zatrzymać Bucks. Ale Brad Stevens postanowił działać, wystawiając piątkę atletycznych graczy: Rozier, Tatum, Brown, Ojeleye i Horford. Powód był prosty – Celtics przeszli do strategii zmiany krycia, przez co kompletnie wyłączyli atak gospodarzy. Antetokounmpo i spółka nie mogli wykreować żadnych pozycji do rzutu i albo tracili piłkę, albo oddawali dobrze kryte próby. Dzięki temu atak Zielonych zaczął dużo lepiej funkcjonować – w trzeciej kwarcie zdobyli o 3 punkty więcej niż… w pierwszej połowie. Nagle na początku czwartej ćwiartki na tablicy wyników widniał remis i zrobił nam się mecz palce lizać. Za każdym razem, kiedy wydawało się, że Bucks mają bezpieczną przewagę, Celtics byli w stanie ich dogonić, aż po rzucie Jaysonie Tatuma na 50 sekund do końca wyszli na prowadzenie.

Ostatnia minuta była niesamowicie emocjonuja, ale górą byli gospodarze, po dobitce Giannisa Antetokumpo. Boston miał jeszcze szansę na wyrównanie, jednak rzut Marcusa Morrisa był minimalnie niecelny.

2-2.

Co wiemy po 4 starciach w tej serii?

Na pewno Bucks mają więcej talentu, co do tego nie ma wątpliwości. Giannis Antetokoumpo to zdecydowanie najlepszy gracz i jeżeli Grek jest agresywny, to nie ma sposobu, aby go zatrzymać. Poza tym Krhis Middleton jest świetnie dysponowany i to ta dwójka poprowadziła Milwaukee do dwóch wygranych na własnym parkiecie.

Ale dzisiaj Middleton może nie mieć już tak łatwego zadanie, jak to było wcześniej. Dlaczego?

Bo do gry może wrócić Marcus Smart.

Smart to taki zawodnik, którego kochasz albo nienawidzisz. Jak o opisać w jednym zdaniu? Świetny obrońca z fatalną selekcją rzutową. Trudno znaleźć bardziej wszechstronnego defensora. Spójrz tylko na niego – jak na swój wzrost jest wielki, a do tego niesamowicie silny. Smart jest na tyle szybki, żeby kryć rozgrywających, a z drugiej strony ma na tyle krzepy, że jest w stanie przeciwstawić się wyższym rywalom. Nie przez przypadek uchodzi za jednego z ulubieńców bostońskiej publiczności. Jego powrót (jak na razie jego status to questionable) byłby olbrzymim zastrzykiem energii dla Celtics. To jest ten brakujący element po bronionej stronie parkietu. Co z tego, że jest jednym z najgorszych strzelców w historii NBA, skoro i tak zrobi to jedno, jedyne zagranie, które w ostatecznym rozrachunku wygra mecz.

Druga połowa spotkania nr 4 pokazała, jak podopieczni Stevensa mogą pokonać Bucks. Klucz leży w defensywie. Powrót Smarta może im jedynie pomóc.

Mówiąc o poprzednim starciu, nie sposób nie wspomnieć o parze młodych wilków w barwach Celtics. W obliczu kontuzji Gordona Haywrada i Kyriego Irvinga ktoś musiał wziąć ciężar zdobywania punktów na swoje barki. Nikt nie przypuszczał jednak, że zrobi to dwójka dwudziestolatków – Jaylen Brown i Jayson Tatum. Obaj złożyli się na 55 punktów i dzięki ich postawie goście byli w stanie nawiązać jakąkolwiek walkę. Szczególnie należy wyróżnić Browna, zdobywcę 34 punktów.

Pomyśl o tym, co może być w Bostonie za rok: Tatum, Brown, Irving, Hayward, Horford, a przy odrobinie szczęścia zawodnik z czołowej trójki w drafcie.

Przyszłość w tym mieście wygląda naprawdę obiecująco.

Wróćmy jednak do teraźniejszości.

Seria playoffowa nie rozpoczyna się, dopóki któraś z drużyn nie przegra we własnej hali. Jak na razie oba teamy zwyciężały u siebie i moim zdaniem ta tendencja zostanie dzisiaj utrzymana. Celtics w Bostonie spisywali się świetnie przez cały sezon (bilans 29-14), a jestem pewien, że po porażce w poprzedniej potyczce gospodarze wyjdą podwójnie zmotywowani. Niewiele zabrakło, żeby to oni prowadzili 3-1. Teraz mogą wyjść na prowadzenie 3-2 i moim zdaniem tak się stanie. Bucks nie mogą utrzymać tak wysokiej skuteczności rzutów z gry. W końcu przyjdzie im się mierzyć z najlepszą obroną minionej fazy zasadniczej, która we własnej hali spisuje się jeszcze lepiej. Boston Celtics w spotkaniu numer 4 pokazali, jak można pokonać Milwaukee. Teraz wystarczy to tylko zrobić.

Do analizy użyłem Darmowy Skarb Kibica NBA przygotowany przez naszą redakcję. Żeby mieć jak największe szanse na celny typ, warto przyjrzeć się dokładnie drużynom, ich wynikom, statystykom itd. Dzięki temu zmaksymalizujemy szansę na zysk.

Zdarzenie: Golden State Warriors – San Antonio Spurs: handicap -11.5/+11.5

Typ: Golden State Warriors -11.5

Kurs: 1.91

Mecze kończące serię są najtrudniejsze, zwłaszcza przy prowadzeniu 3-0. Wiesz, że praktycznie wygrałeś, ale brakuje tej kropki nad i. Z drugiej strony masz naprzeciwko siebie zespół walczący o życie, który nie chce kończyć przedwcześnie swojego sezonu. Jednak nie przez przypadek miałeś taką przewagę. Jesteś lepszy. Wystarczy tylko dokończyć dzieła.

Przed takim zadaniem staną dzisiaj Golden State Warriors.

Starcie numer 4 w San Antonio miało być tylko formalnością. Gospodarze jednak nie poddali się i udało im się zanotować triumf.

Czy możemy wietrzyć jakąś sensację i liczyć na potknięcie mistrzów NBA?

Nie, nie oszukujmy się. Nic takiego nie nastąpi.

Warriors to zbyt dobry zespół, żeby dopuścić do czegoś takiego. Nie przeciwko San Antonio Spurs w takim kształcie. Raz podwinęła im się noga, ale to tylko wypadek przy pracy. Ta seria jest już zakończona, Ostrogom udało się jedynie uniknąć porażki 4-0. To było tylko odroczenie wyroku, który…. moim zdaniem zostanie wykonany nadchodzącej nocy.

Dzisiejszy pojedynek zostanie rozegrany w Oakland, a wiemy, jak dobrym teamem są Wojownicy na własnym parkiecie. Nie wiemy, to już mówię. W sezonie regularnym (razem z playoffami) podpieczni Steve’a Kerra zanotowali bilans 31-12 w Oracle Center. Dla porównania Spurs w halach rywali mogą pochwalić się bilansem 14-29. Chociaż tu raczej nie ma się czym chwalić.

Stawiam na pewne zwycięstwo gospodarzy. Nie oszukujmy się – już sam fakt, że seria trwa dłużej niż 4 mecze, należy uznać za sukces Ostróg. Golden State Warriors to główni kandydaci do zdobycia mistrzostwa NBA. Oni mają ważniejsze rzeczy na głowie niż bawienie się z San Antonio Spurs. W obu spotkaniach w Oakland Wojownicy wygrywali pewnie (średnio 18 puntkami). Dzisiaj nie może być inaczej. Wedlug mnie Kevin Durant i spółka postawią wisienkę na torcie, tym samym awansując do II rundy playoffów w Konferencji Zachodniej. Dla podwyższenia kursu stawiam to zdarzenie z handicapem.

Tak wygląda gotowy kupon. Wchodzimy za stówkę i walczymy o 292 PLN. Ja gram dzisiaj dwa zdarzenia, ale jeżeli macie jakiś pomysł na pojedynek 76ers – Heat, to dorzucajcie to do swoich kuponów. Dajcie znać w komentarzach, co sądzicie o moich propozycjach.

Dziękuję za przeczytanie.

Powodzenia!