Noc w NBA: przyszłość Marcina Gortata w Washington Wizards – gramy o 337 PLN!

To, że nie zawsze będziemy wygrywać, wiadomo nie od dzisiaj. Jednak kiedy kupon nie wejdzie, to zawsze ten głos z tyłu głowy mówi, że trzeba było zagrać coś innego. Cóż, wczorajsze typy okazały się błędne i to zespoły niżej notowane były górą. Ale i tak, ostatnie dni są bardzo owocne, więc czas na powrót do wygrywania. Dzisiaj zostanie rozegranych 10 spotkań, na które mam dla Was dwie analizy. Do dzieła!

Zdarzenie: kto wygra mecz Charlotte Hornets – Washington Wizards?

Typ: Washington Wizards

Kariera Marcina Gortata w NBA powoli zmierza ku końcowi. Taka jest rzeczywistość. Oczywiście, rewolucja na pozycji centra odegrała tutaj ogromną rolę. MG13 to oldschoolowy podkoszowy. Będzie bronił obręczy, stawiał zasłony, jednym słowem – zostawi serce na parkiecie. Jednak tego typu gracze nie są już pożądani. Poza tym Polak w przyszłym miesiącu skończy już 34 lata, chociaż trzeba mu oddać, że cały czas jest jednym z najmniej kontuzjogennych graczy w lidze. Wizards zawsze mogą na niego liczyć, ale czy chcą, to już inna kwestia? Wszystko wskazuje na to, że nie. Przynajmniej fakty na to wskazują.

Kiedy w 2016 roku ekipa z Washingtonu podpisała czteroletni kontrakt z Ianem Mahinmim opiewający na aż 64 miliony dolarów, wszystko miało mieć jeden przebieg. W końcu Francuz to środkowy, do tego młodszy i naturalnie miał być zastępstwem dla Marcina, który docelowo miał zostać wymieniony do innego zespołu. Jednak Wizards się trochę przeliczyli. Zaproponowali wysoką umowę dla gracza, który de facto miał jeden dobry sezon. Swoją drogą było to lato, w którym kilka klubów podpisało fatalne kontrakty z wysokimi graczami, takimi jak: Bismack Biyombo, Timofiej Mozgov, Joakim Noah. I tak jesteśmy w 2018 roku i to nadal Polak jest startującym centrem w zespole Czarodziejów. Ale zespół nie jest zadowolony z jego postawy i trudno oczekiwać, żeby z nim mieliby przeskoczyć pewną górkę, szczególnie we współczesnej NBA. Sam Gortat nie jest zadowolony ze swojej roli w teamie. Jasne, zna swoje miejsce w szeregu, ale na pewno chciałby mieć większy wpływ na wynik. Ale kiedy obok siebie masz Bradleya Beala, Johna Walla, Markieffa Morrisa i Otto Portera to jest praktycznie możliwe. Na koniec dnia piłka jest tylko jedna. A nie wiem, czy zauważyłeś taką zależność – radość Marcina jest wprost proporcjonalna do ilości zdobytych przez niego punktów. Jego zaangażowanie rośnie. Chce mu się zwyczajnie bardziej, bo czuje się doceniany.

Przed kilkoma dniami Polak udzielił wywiadu dla Orlando Sentinel, w którym powiedział parę ciekawych kwestii. Jego zdaniem nie sądzi, żeby po sezonie 2018/19 (czyli wtedy, kiedy skończy mu się obecny kontrakt), grał jeszcze w NBA. I to nie chodzi o to, czy będzie jeszcze w stanie grać- tutaj bardziej chodzi o kwestię, że drużyny szukają innego zestawu umiejętności. MG13 dodał jeszcze, że chciałby zakończyć karierę tam, gdzie wszystko się zaczęło, czyli w Orlando Magic. To oni w niego uwierzyli. To oni dali mu szansę. To dzięki nim jest szanowanym podkoszowym, jednak tylko w części. Wszystko (albo większość), co osiągnął, zawdzięcza swojej ciężkiej pracy.

Miejmy nadzieję, że Marcin będzie grał jak najdłużej w najlepszej koszykarskiej lidze świata. To dzięki niemu wielu z nas w ogóle usłyszała o National Basketball Association. Podsumowując, wieczny props dla Polskiego Młota za to, co zrobił dla naszej koszykówki. Niestety, nie widać kolejnych zawodników, którzy mogliby pójść jego śladami.

Teraz przejdźmy do dzisiejszego meczu.

W 6 z ostatnich 8 pojedynków między tymi ekipami Wizards byli w stanie pokryć handicap. Według mnie tym razem będzie podobnie i pokuszę się nawet o typ na ich zwycięstwo. Według mnie istotną rolę może tutaj odegrać chęć odegrania się ze strony Marcina Gortata i jego kolegów. Przypomnijmy, że oba zespoły spotkały się już raz w tym sezonie i wtedy górą po dogrywce byli Hornets. Trzeba jednak pamiętać, że na 4 minuty przed końcem Wizards mieli przewagę 9 punktów i jak łatwo się domyślić, roztrwonili ją. Poza tym w trakcie pięciu meczów u siebie wygrali tylko dwa razy i będą chcieli zatrzeć po sobie złe wrażenie. Według mnie dzisiejszą rywalizacją dwóch świetnych rozgrywających wygra John Wall i to on poprowadzi swój team do zwycięstwa.

Do analizy użyłem Darmowy Skarb Kibica NBA przygotowany przez naszą redakcję. Żeby mieć jak największe szanse na celny typ, warto przyjrzeć się dokładnie drużynom, ich wynikom, statystykom itd. Dzięki temu zmaksymalizujemy szansę na zysk. 

Zdarzenie: handicap Milwaukee Bucks – Miami Heat -4.5/+4.5

Typ: Miami Heat

Teoretycznie to spotkanie jest zapowiadane jako rewanż Milwaukee Bucks za niedzielny wieczór. Wtedy to Miami Heat zatrzymali Kozły na zaledwie 79 punktach i 36 w drugiej połowie.

Bucks już raz pokazali, jak się potrafią zrewanżować na własnym parkiecie. Tzn. jak nie potrafią. Najpierw przegrali po dogrywce w Toronto z miejscowymi Bucks 131:127, a w starciu u siebie dostali, delikatnie mówiąc, baty i pozwolili rywalom aż na 129 oczek (a sami zdobyli 110).

Nie można zapominać, że przed porażką z Chicago Bulls podopieczni Erica Spolestry (trener Heat) mieli serię 7 zwycięstw. A wtedy grali back to back, więc mogli być zmęczeni. Poza tym Byki trafiły aż 16 prób za trzy punkty, a uwierz, że nie zdarza im się to zbyt często.

Jeśli mówimy już o rzutach trzypunktowych, to Bucks są jednym z najgorszych teamów w NBA w tym aspekcie, trafiając jedynie 8.5 trójki w każdym spotkaniu. Ten wynik stawia ich dopiero na 28. miejscu w lidze. Z drugiej strony Heat potrafią świetnie bronić tego typu zagranie i mają piąty wynik, jeśli weźmiemy pod uwagę ilość celnych rzutów za trzy.

Warto też dodać, że Khris Middleton jest w ostatnio fatalnie dysponowany. W czterech ostatnich pojedynkach trafił zaledwie 2 z 17 prób zza linii 7.24m.

Spójrzmy jeszcze na bezpośrednią rywalizację. Miami ma w tym momencie passę 3 zwycięstw. Nie stawiam na wygraną gości, ale według mnie, mogą dzisiaj namieszać i mają szansę nawet na triumf. Jednak wybieram bardziej bezpieczną opcję, czyli handicap.  

Tak wygląda gotowy kupon. Tym razem za stówkę mamy do wyciągnięcia trochę ponad 335 PLN. Wczoraj nie weszło, ale miejmy nadzieję, że dzisiaj wrócimy na zwycięski szlak.

Piszcie w komentarzach, co Wy gracie.

Powodzenia!