Noc w NBA: 6/6 i 100% od niedzieli – walczymy o 8/8 i 306 PLN!

Co tu dużo mówić – ostatnio jesteśmy on fireNasza skuteczność od niedzieli to 100%, bo udało nam się trafić 6 na 6 typów. Wczorajsze propozycje w formie analizy video to wygrana w wysokości 307 PLN! Dzisiaj wracamy do tradycji, czyli mam dla Was zapowiedź w formie tekstu. Do wyboru mamy dzisiaj 6 meczów, a ja z nich przygotowałem kupon złożony z dwóch pozycji. Jakich? O tym przeczytacie poniżej. Zapraszam do lektury.  

Kupon został stworzony na podstawie oferty bukmachera Fortuna.
Skorzystaj z najlepszych kursów na rynku.

Zdarzenie: New Orleans Pelicans – LA Lakers: podwójna szansa

Typ: LA Lakers 2-2

Kurs: 1.81

NBA, czyli National Basketball Association została założona w 1946 roku. Przez te lata liga, jak i sama gra przeszły mnóstwo transformacji. Patrząc na taśmy z przeszłości, możesz mieć wrażenie, że oglądasz zupełnie inny sport. Od czasów bez linii rzutów za trzy znaleźliśmy się obecnie w okresie, gdzie trójki stały się podstawowym elementem koszykówki. Nie umiesz rzucać, a nie jesteś elitarny w czymś innym, wypadasz, a na Twoje miejsce znajdzie się tysiąc innych chętnych. Nie masz co liczyć na taryfę ulgową.

Wielu kibiców starej daty, czy też samych zawodników formułuje oskarżenia, że liga stała się ,,soft”. Środkowi zamiast bić się pod koszem, uciekają na obwód. Silni skrzydłowi sporadycznie pojawiają się w pomalowanym, a praktycznie większość centrów nie dałaby sobie rady fizycznie 15/20 lat temu.

Czy to źle?

Moim zdaniem nie.

NBA stała się mądrzejsza. Analityka zaczęła odgrywać swoją rolę. W końcu 3 jest większe niż 2, prawda?  A osiągnięcie skuteczności na poziomie 36% za trzy (co jest równoznaczne z 54% za 2) przy obecnym spacingu, nie jest szczególnie trudnym zadaniem. Koszykarze nie chcą już bić się pod koszami, bo:

a) nie jest to efektywny sposób na zdobywanie punktów;

b) cenią swoje zdrowie.

To nie są już te czasy, gdzie dbanie o własne ciało i dieta uchodziły za coś dziwnego. Nie, teraz każdy z zawodników na własną rękę stara się jak najlepiej przygotować do trudu rozgrywek, kompletnie zmieniając swój styl życia. I każdemu z nich wychodzi to na lepsze. 

Najlepszy przykład? 

Lebron James 

Król w swoim 15. sezonie na parkietach NBA utrzymuje się na samym szczycie. Czy to przypadek? Nie. James przeznacza dużo pracy i pieniędzy na to, żeby być w tak świetnej formie. Oczywiście, genetyka na pewno jest po jego stronie, jednak dzięki racjonalnemu podejściu nawet w wieku 33 lat nie widać po nim praktycznie żadnych oznak starzenia się.  

Rozegranie 82 meczów w sezonie regularnym nie jest już celem samym w sobie. Zawodnicy wiedzą, że utrzymanie wysokiego poziomu na przełomie całych rozgrywek jest praktycznie niemożliwe. Dlatego też coraz częściej spotykamy się z celowym sadzaniem przez trenerów swoich podopiecznych.  

Zarząd ligi też poczynił duże postępy, przede wszystkim pod względem terminarzu.  

Z każdym rokiem włodarze NBA starają się ograniczać serie spotkań typu: 3 w ciągu 4 dni, 5 w ciągu 7. Często nie da się tego zrobić, jednakże tego typu ciągów mamy już coraz mniej. Kiedyś nie było tak kolorowo i back to back to backi (czyli 3 pojedynki z rzędu) były czymś na porządku dziennym. 

Dzisiaj będziemy mieli okazję na mały Throwback Thursday. 

O 1:00 w Nowym Orleanie miejscowi Pelicans podejmą Los Angeles Lakers. Na pierwszy rzut oka nic specjalnego: gospodarze walczą o jak najwyższą lokatę przed zakończeniem sezonu regularnego, a goście grają praktycznie o nic, bo nie mają już szans na awans do playoffów, a swój wybór w drafcie oddali. 

Czyli faworyt jest jeden, prawda? Niekoniecznie. 

Dla Pelicans będzie to trzeci mecz rozegrany z rzędu (nie, to nie jest pomyłka), a do tego piąty rozegrany w ciągu ostatnich sześciu dni. Wow. To jest dopiero napięty terminarz. 

Ale to nie miało tak wyglądać. Nie był to plan konspiracyjny ligi, mający na celu pogrążenie Anthony’ego Davisa i jego kolegów. Główny winowajca to… dach (oczywiście rodzaj męski, w końcu wszystko, co złe to nasza wina).

Na początku lutego Pelicans mieli rozegrać starcie z Indiana Pacers u siebie, jednak przeciekający dach nie pozwolił zawodnikom wyjść na parkiet. Spotkanie trzeba było przełożyć i NBA ustaliła datę na 21 marca, co jak doskonale wiemy, było wczoraj. Podopieczni Alvina Gentry’ego przekonali się, co to złośliwość rzeczy martwych. 

Jak na razie dwie pierwsze potyczki w trakcie tej serii Pelikanom udało się wygrać: najpierw z Dallas Mavericks, a minionej nocy wspomnianymi Pacers. Kluczowi zawodnicy byli na parkiecie stosunkowo krótko: Davis 35 minut, Holiday 33, Moore 33. Ale pamiętaj, że dzień wcześniej walczyli z Mavericks praktycznie do końca, więc swoje będą mieli w nogach. Dodam do tego jeszcze fakt, że Holiday zmaga się z przeziębieniem i w przerwie we wczorajszym pojedynku potrzebował kroplówki, żeby móc jakoś funkcjonować. To może się nie skończyć najlepiej dla gospodarzy. 

I moim zdaniem właśnie tak się stanie, a kluczową rolę odegra tutaj zmęczenie jednej ekipy. 

Od 17 marca Lakers rozegrali zaledwie dwa spotkania. New Orleans? 4 i końca nie widać. Nie jest to na pewno komfortowa sytuacja dla drużyny z Luizjany. Trzeba też pamiętać, że Pelicans walczą od dłuższego czasu o utrzymanie miejsca w ósemce i czołowi gracze cały czas spędzają naprawdę dużo czasu na parkiecie. Prędzej czy później to musi się obrócić przeciwko nim. 

Ja stawiam, że to stanie się właśnie dzisiaj. 

Jeziorowcy wprawdzie przegrali 3 razy z rzędu, ale ich rywale byli wymagający: Golden State Warriors, Miami Heat i Indiana Pacers. W 11 występach poprzedzających tę serię porażek Lakers zwyciężyli w  8 z 11 meczów, walcząc jak równy z równym z elitą NBA. 

Stawiam, że dzisiaj podopieczni Luke’a Waltona po raz kolejny się postawią i nawiążą wyrównaną walkę. Kusiło mnie, żeby postawić na ich czyste zwycięstwo, bo kurs jest wysoki (2.52 – polecam dla bardziej odważnych). Znalazłem jednak inne, dużo bezpieczniejsze rozwiązanie. Mianowicie podwójną szansę na gości. Czyli nasz typ okazuje się celny, gdy LA Lakers albo będą prowadzić do połowy, albo triumfują w całym spotkaniu. Wiem, że New Orleans Pelicans mają dużo do stracenia i im motywacji nie powinno zabraknąć, dlatego też wolę w końcowym rozrachunku nie stawiać przeciwko nim. Z drugiej strony gospodarze mają dużo kilometrów na liczniku w ostatnich dniach i nie wierzę, że to nie odbije się na ich postawie.  

 Do analizy użyłem Darmowy Skarb Kibica NBA przygotowany przez naszą redakcję. Żeby mieć jak największe szanse na celny typ, warto przyjrzeć się dokładnie drużynom, ich wynikom, statystykom itd. Dzięki temu zmaksymalizujemy szansę na zysk.

Zdarzenie: Dallas Mavericks – Utah Jazz: handicap +8.5/-8.5

Typ: Utah Jazz -8.5

Kurs: 1.92

Utah Jazz w ostatnim pojedynku, mówiąc kolokwialnie, dali dupy. Nie bójmy używać się tak mocnych słów. Jazz przegrali na własnym parkiecie z tankującą Atlanta Hawks. Takie rzeczy nie mogą się dziać. Nie, kiedy stawka jest tak wysoka.  

Ekipa z Salt Lake City walczy o wejście do ósemki i ta porażka może im pokrzyżować plany. W tym momencie Jazzmani znajdują się na ósmej lokacie w Konferencji Zachodniej z przewagą 1.5 meczu nad dziewiątymi Denver Nuggets. Rozgrywki wchodzą w kluczową fazę, więc teraz każde potknięcie się liczy. 

Właśnie – potknięcie. Wpadkę z Hawks można uznać za wypadek przy pracy. Bo w ostatnich 23 występach (przed przegraną z Hawks) podopieczni Quinna Snydera przegrali zaledwie 2 razy, będąc w tym czasie jedną z najgorętszych drużyn ligi. Fenomen tego teamu to nie fajerwerki w ataku. Siłą Jazz jest kozacka defensywa.  

W całym sezonie Utah może pochwalić się trzecią obroną, ale od czasu powrotu Rudy’ego Goberta, to oni są zdecydowanie najlepszym zespołem w tym aspekcie NBA. Francuz jest zaporą nie do przejścia i rywale dwa razy zastanowią się, czy wejść pod kosz [spoiler: wolą nie wchodzić]. 

Stawiam, że po ostatniej wpadce Jazz będą chcieli się zrehabilitować, a przeciwnik do tego jest wymarzony, bo mowa o tankujących Dallas Mavericks.  

W tym sezonie obie ekipy spotkały się dwukrotnie i dwa razy górą było Utah Jazz (średnia różnica 10.5 punktu). Typuję, że dzisiaj zobaczymy ich kolejny triumf. Gospodarze nie mogą sobie pozwolić już na chwile słabości i dla nich ten mecz to must-win. Z kolei dla Mavericks porażka jest jak najbardziej na rękę, więc nie spodziewam się tutaj konfliktu interesów. Stawiam na zwycięstwo Jazz, a dla podwyższenia kursu od ich zdobyczy odejmujemy 8.5 punktu (tzw. handicap).

Piszcie w komentarzach co sądzicie o moich propozycjach i co sami dzisiaj gracie. 

Powodzenia!