Bojan Bogdanović – czarny koń w walce o miano najlepszego pierwszoroczniaka

W trzeciej kwarcie meczu finałowego Eurobasketu, kiedy Luka Doncić zszedł z boiska z kontuzją kostki, mogło się wydawać, że to Serbowie przechylą szalę zwycięstwa na swoją korzyść. Tak się nie stało i to Słowenia z Goranem Dragiciem na czele jest teraz na ustach wszystkich. Gdyby Serbowie wygrali finał, to tematem numer jeden w koszykarskich mediach byłaby postać Bogdana Bogdanovicia. No właśnie, kim jest ten 25-letni Serb i skąd on się w ogóle wziął?

Bojan, Bogdan- sam już nie wiem….

Bojan Bogdanović i Bogdan Bogdanović. Jestem pewien, że na pewno kiedyś pomyliłeś tych zawodników (o ile wiesz, o kim mowa). Imiona bardzo podobnie brzmiące, a do tego takie samo nazwisko. Łatwo się nabrać.

Bojan to reprezentant Chorwacji, który przez ostatnie pół roku był kolegą Marcina Gortata w Washington Wizards. Podczas tego ­off-season Chorwat postanowił opuścić klub ze stolicy Stanów Zjednoczonych i dołączył do Indiany Pacers.

Jednak to nie on jest tym Bogdanoviciem, który w tym momencie nas interesuje.

Chodzi o tego drugiego, czyli Bogdana.

Lider przez duże L

18 sierpnia 1992 roku w Belgradzie przyszedł na świat chłopiec, któremu Dragan i Koviljka nadali imię Bogdan. Z pewnością nie spodziewali się, że ich syn wyrośnie na jednego z najbardziej obiecujących koszykarzy w Europie.

25 lat później Bogdanović to jeden z największych talentów na Starym Kontynencie. W sezonach 2013/14 i 2014/15 Serb otrzymał statuetkę dla wschodzącej gwiazdy Euroligi. Zeszły sezon był zdecydowanie najlepszym dla Bogdana, biorąc pod uwagę jego koszykarskie osiągnięcia – zawodnik zdobył wraz z Fenerbahce Stambuł pierwsze mistrzostwo Euroligi w historii klubu, a jego samego wybrano do pierwszej piątki sezonu. W całych rozgrywkach 25-letni Serb zaliczał przeciętnie 14.6 punktu, trafiając aż 43% za trzy punkty, do których dokładał 3.8 zbiórki i 3.6 asysty. Nie muszę dodawać, że to właśnie Bogdan był najlepszym zawodnikiem swojego zespołu. Warto zwrócić uwagę, że w szeregach drużyny ze Stambułu występowali gracze, którzy mieli bardziej lub mniej udane przygody z NBA: Jan Vesely (5. wybór w drafcie 2011), Ekpe Udoh (7.wybór w drafcie 2010) i Luigi Datome (były gracz m.in. Detroit Pistons i Boston Celtics).

Zastąpić Teodosicia? Żaden problem

Bogdanović to jeden z fundamentów drużyny narodowej Serbii. W 2014 roku wraz z reprezentacją swojego kraju sięgnął po srebro w mistrzostwach świata, a 2 lata później, zajął drugie miejsce na Igrzyskach Olimpijskich.

Tegoroczny EuroBasket to ewolucja Bogdana w lidera kadry narodowej.

W związku z nieobecnością Milosa Teodosicia to właśnie Bogdanović grał pierwsze skrzypce w reprezentacji Serbii. Drugie miejsce na mistrzostwach Europy świadczy o tym, że 25-letni zawodnik z tej roli wywiązał się bardzo dobrze, chociaż brak złota z pewnością pozostawia pewien niedosyt. W tegorocznych mistrzostwach Europy Bogdan zaliczał 20.3 punktu i został wybrany do pierwszej piątki całego turnieju. Poza 25-letnin rzucającym obrońcą wyróżnieni zostali: Goran Dragić, Luka Doncić, Aleksiej Shved i Pau Gasol. Trzeba przyznać, że to całkiem elitarne towarzystwo.

Ostatecznie Serbowie ulegli w finale Słoweńcom, choć wydawało się, że wygraną w tym meczu Bogdanović i spółka mają na wyciągnięcie ręki. Z pewnością nie tak wyobrażał sobie zakończenie tego EuroBasketu, ale biorąc pod uwagę mnóstwo nieobecności w kadrze Serbii, drugą lokatę można uznać za spory sukces.

25-letni zawodnik pokazał, że jest w stanie brać na siebie odpowiedzialność w najważniejszych momentach meczu i to głównie dzięki jego popisom Serbowie zaszli tak daleko. Nowy nabytek Sacramento Kings grał bardzo dobrze po obu stronach parkietu. Nie dość, że zdobywał seryjnie punkty, to pilnował najgroźniejszych graczy rywali. Dobitnie przekonał się o tym w półfinale Shved.

NBA, nadchodzę!

Po latach spędzonych Europie nadszedł czas, żeby Serb sprawdził się w NBA. Bogdanović został wybrany z 27. numerem w drafcie w 2014 roku. Jednak jak doskonale wiemy, cały czas pozostawał w Europie, żeby jeszcze bardziej rozwinąć swoje umiejętności. Suns postanowili pozbyć się Bogdana i wtedy do akcji wkroczyli Sacramento Kings, pozyskując prawa do Serbskiego gracza. Resztę historii już znamy – Bogdanović podpisał 3-letni kontrakt, opiewający na 27 milionów dolarów i w tym sezonie dołączy do drużyny z Sacramento.

Ciekawostką jest fakt, że 25-letni Serb podpisał najbardziej lukratywny kontrakt dla pierwszoroczniaka w historii NBA – 27 milionów dolarów na trzy lata. Widać, że Kings mocno w niego wierzą. Oczywiście, decyzje tego klubu często nie mają nic wspólnego ze zdrowym rozsądkiem, jednak w tym wypadku wydaje się, że jest bardzo dobra inwestycja.

Moim zdaniem będzie tak, że Serb będzie lepszym graczem, niż wielu ekspertów się spodziewa i zawalczy o miano najlepszego debiutanta.

Wszystkie oczy zwrócone są na innych pierwszoroczniaków. Lonzo Ball, Markelle Fultz, Jayson Tatum, czy Dennis Smith Jr to nazwiska, które są wymieniane jako główni faworyci do zdobycia statuetki dla najlepszego pierwszoroczniaka. Wydaje się jednak, że Bogdanović (podobnie jak jego reprezentacyjny kolega Milos Teodosić) mogą włączyć się w walkę o nagrodę dla debiutanta sezonu.

25-letni Serb przychodzi do ligi praktycznie jako gotowy produkt. W odróżnieniu do tych wszystkich młodych zawodników z pierwszych stron gazet on rozegrał kilka lat na wysokim, europejskim poziomie. Talentem może nie dorównywać takim prospektom jak Ball, czy Fultz, ale w przyszłym sezonie powinien być lepszym koszykarzem, niż faworyci do wygrania nagrody dla debiutanta roku.

Nie od dzisiaj wiadomo, że Sacramento Kings nie będą bić się o prym w Konferencji Zachodniej. Gołym okiem widać, że drużyna ze stolicy Kalifornii znajdzie się na samym dole tabeli. Tutaj walka będzie się toczyła o piłeczki w drafcie, a nie o o awans do playoffów. Takie podejście sprzyja temu, żeby rozwijać młodzież, a w taką charakterystykę idealnie wpasowuje się Bogdanović.

25-letni zawodnik ma 198 centymetrów wzrostu, co na silnego skrzydłowego jest za mało, ale Bogdan nadrabia rozpiętością ramion (aż 210 cm). Serb ma warunki, żeby z powodzeniem bronić rozgrywających i rzucających obrońców drużyn przeciwnych. Oczywiście, gra w NBA jest dużo bardziej fizyczna, ale myślę, że Bogdanović dostosuje się do tego i sprosta wyzwaniu, jakim jest gra w 82 meczach sezonu regularnego.

Jednak to nie obrona, a gra w ataku jest tym, co powinna go wyróżniać spośród innych debiutantów.

Bogdan nie jest podstawowym kozłującym- nie ma aż tak dobrych umiejętności gry na koźle. Jednak jako drugi zawodnik na piłce sprawdza się idealnie. W rozgrywkach ligi tureckiej, Eurolidze, czy na EuroBaskecie pokazał, że z powodzeniem może grać w akcjach pick&roll i zdobywać po nich punkty. Nie można przejść Serbowi pod zasłoną, bo Bogdan od razu skarci rzutem za trzy.

Oglądanie 25-letniego gracza w akcji to czysta przyjemność. Serb potrafi tak naprawdę zrobić wszystko z piłą; może kreować grę (średnio choćby 5 asyst na EuroBaskecie), potrafi rzucać za trzy, dostaje się pod obręcz. Podsumowując- gracz niemal kompletny w ofensywie.

Podczas gdy cała uwaga jest zwrócona na 18-letniego Doncicia, nie można zapominać o Bogdanoviciu. 25-latek w ostatnich latach pokazał, że ma papiery granie i może być liderem swojego zespołu. W Sacramento Kings ma idealne warunki, żeby stać się seryjnym strzelcem na parkietach NBA. Dlatego nie bądź zdziwiony, jeśli o Bogdanie będzie mówiło się w związku z nagrodą dla najlepszego debiutanta roku.

Zaloguj się aby dodawać komentarze