Ewa Ochocka: Szykuję pewną inicjatywę
Zdjęcie: Klaudia Pawlikowska/Pawie Oczko – Fotografia Klaudia Pawlikowska .
– Teraz, dzięki social media, mamy tę możliwość dzielenia się tym co robimy, ale nie tylko. W końcu życie to nie tylko sport – mówi serwisowi Zagranie.com Ewa Ochocka, reprezentantka Polski w biegu przez płotki na największych mitingach lekkoatletycznych na świecie.
Kamil Piłaszewicz: W ostatnich dniach modna stała się akcja „#zostańwdomu”, ale Ty nakłaniasz wszystkich do akcji „#trenujęwdomu”. Jak zrodził się pomysł na stworzenie takiej kampanii?
Ewa Ochocka: – Pomysł był bardzo spontaniczny. Zawsze chciałam promować aktywność fizyczną. Szkolę się cały czas w dziedzinie treningu i fizjoterapii, więc pora się zaangażować trochę bardziej. Teraz nadarzyła się okazja, żeby i promować aktywność i pomóc osobom, które chcą poćwiczyć, a przy tym zostać w domu.
Z tego, co mi wiadomo, to oferujesz ułożenie planów treningowych w warunkach domowych. Postawiłaś na zrobienie listy ogólnej, czy spersonalizowanej?
– Na początku myślałam o jednym planie, ale nie każdy ma w domu sprzęt (gumy, hantle itp.), a też nie o to chodzi, żeby nagle zacząć zamawiać potrzebne artykuły, tylko żeby dalej być aktywnym fizycznie. Dlatego układam spersonalizowane plany treningowe, pod sprzęt i potrzeby danej osoby. Można też być przy tym bardziej kreatywnym.
Treningi w domu są ustawione stricte pod cardio, siłę, tudzież jeszcze inną kategorię?
– Jestem osobą, która preferuje trening całego ciała. Z przyczyn oczywistych trening w domu nie zastąpi w pełni treningu na siłowni, dlatego ani masy, ani specyficznej siły się nie zrobi. Za to jest wiele ćwiczeń funkcjonalnych, które mogą poprawić codzienne funkcjonowanie podczas dnia, tworzenie zdrowych wzorców ruchowych, które również przekładają się na czynności dnia codziennego. Zależy mi, żeby podczas treningu rozwijać całe ciało, stabilizację centralną (tułów/core), chociaż treningi o wysokiej intensywności, które wywodzą się z systemu treningowego crossfit, jak np. Tabata, AMRAP, również mogą znaleźć się w planie.
Zdjęcie: Klaudia Pawlikowska/Pawie Oczko – Fotografia Klaudia Pawlikowska .
Duża liczba osób utożsamia Cię z uprawianiem konkretnej dyscypliny sportowej. Jak wytłumaczyć ludziom, którzy na co dzień nie śledzą tak uważnie przygotowań zawodników do startu, że Twoje treningi nie polegają na bieganiu przez płotki po pokoju?
– Przez płotki akurat teraz nie biegam! (śmiech) Obserwatorzy mogą zobaczyć jedynie namiastkę przygotowań pod sezon. Trudno jest wytłumaczyć specyfikę danej konkurencji, jeżeli ktoś się tym nie interesuje. Teraz, dzięki portalom social media, mamy tę możliwość dzielenia się tym co robimy, ale nie tylko. W końcu życie to nie tylko sport. Staram się pokazywać, że moje treningi są zróżnicowane i nie pomagają jedynie na bieganiu w kółko! (śmiech)
Załóżmy, że dopytuję Cię o to, jakie mogę wykonywać ćwiczenia w mieszkaniu. Doradzisz mi również, w jakie warzywa, owoce i suplementy diety powinienem się uzbroić na najbliższe dwa tygodnie?
– Wskazówki dietetyczne jak najbardziej. Natomiast nie rozpisuję diet, bo ten kierunek przekracza moje kompetencje, dlatego wolę zostawić to specjalistom w tej dziedzinie.
Obawiasz się, że dzięki Twojemu projektowi będziesz miała więcej konkurentek w kraju w Twojej dyscyplinie, uczących się tego, jak zostać profesjonalną biegaczką przez płotki, dzięki Tobie? (uśmiech)
– Myślę, że jest wiele osób, które się angażują. Nie przeszkadza mi, że konkurencja rośnie; konkurencja i tak zawsze była. Z drugiej strony cieszę się, że ludzie się rozwijają i podnoszą swój poziom. Sama nie zwalniam tempa.
Gdy zazwyczaj rozmawiam z kimś o diecie, słyszę, że najważniejsze jest zbalansowanie ilości zjadanych porcji do wykonywanego wysiłku. Faktycznie tak jest?
– To bardzo ogólne określenie. Dieta zbilansowana, to taka, która dostarcza wszystkie niezbędne składniki odżywcze i energetyczne dla potrzeb organizmu, dlatego dieta powinna być zróżnicowana i dostosowana do potrzeb danej osoby oraz jej aktywności w ciągu dnia. Czy dotyczy to ilości zjadanych porcji ? Nie sądzę. Bardziej chodzi o dostarczanie odpowiednich składników odżywczych i energetycznych i nie przekraczanie ilości zapotrzebowania kalorycznego w ciągu dnia.
Zdjęcie: Klaudia Pawlikowska/Pawie Oczko – Fotografia Klaudia Pawlikowska .
„Mniej żryć” – tak Andrzej Grabowski doradzał w wywiadzie dla wszystkich, którzy chcą schudnąć. Co sądzisz o takim podejściu?
– Nie trzymałabym się tej porady. To działa jedynie na krótką metę. Dlatego lepsze jest trzymanie się zdrowych nawyków żeby stało się to dla nas codziennością. Wtedy efekty utrzymują się dłużej, a my czujemy się lepiej. Nie trzeba męczyć się dietami wszelkiego typu. Jeżeli ktoś chce schudnąć, to może wejść na deficyt kaloryczny i dodać do tego aktywność fizyczną.
Co sądzisz o rozpowszechnieniu wyżej wymienionej kampanii, by dołączyli się również dietetycy, fizjoterapeuci itp. osoby ze świata sportu?
– Oczywiście jestem za, dzięki temu możemy sobie nawzajem pomagać. Już utworzyły się grupy tego typu, jak np. „Widzialna ręka”.
A może kontaktowały się już takie osoby z Tobą mówiąc, że chętnie dołączą do pracy nad tym projektem?
– Owszem, kontaktowały się. Nie chcę jeszcze zdradzać, ale będzie to inicjatywa, której jeszcze nie robiłam, a może zaangażować wiele osób i dać dobrą zabawę. Natomiast przeglądając internet można natknąć się na wiele osób, które angażują się w podniesieniu aktywności, podczas siedzenia w domu.
Zaloguj się, aby dodawać komentarze
Nie masz konta ? Zarejestruj się
(0) Komentarze