Cztery wnioski podsumowujące eliminacje do Mistrzostw Świata w wykonaniu Polaków
Po bardzo dobrym Euro we Francji 2016 przystępowaliśmy do eliminacji Mistrzostw Świata z ogromnymi nadziejami. Dodatkowo, trzeba to przyznać, nie trafiliśmy do najmocniejszej grupy. Losowanie dobrze się dla nas ułożyło, bo w tamtym czasie byliśmy bardzo nisko w rankingu. Po rozegraniu wszystkich meczów możemy zająć się wyciąganiem wniosków, ale dwa rzucają się na pierwszy rzut oka. Robert Lewandowski jest w tym kraju ważniejszy niż prezydent. Nasza obrona jest w dramatycznej formie, a jeszcze niedawno była skałą nie do przejścia.
Obrona = szwajcarski ser
Polacy w dziesięciu meczach tych eliminacji stracili 14 bramek. Co ciekawe nasi grupowi rywale, Duńczycy, Rumuni czy Czarnogórcy mniej razy wyjmowali piłkę z siatki. Jest to bardzo niepokojąca statystyka. Moje zdziwienie jest tym większe, że na Euro mieliśmy jedną z najlepszych linii obronnych w całym turnieju. Na temat Pazdana powstała ogromna ilość memów, a teraz nie wyglądało to najlepiej, jednak nie jest to tylko jego wina. Koledzy z tej formacji również nie błyszczeli. Nasze liczby wyglądają jeszcze bardziej blado, gdy porównamy je z czołówką innych grup. Licząc wszystkie ekipy, które zajęły miejsca odpowiednio numer jeden i dwa w swoich tabelach, żadna nie ma większej liczby straconych goli. Jest to zatrważająca statystyka, która wskazuje nam kierunek przygotowań do kolejnych meczów. O ofensywę nie musimy się obawiać, bo mamy jednego z najlepszych piłkarzy świata w tej formacji. Niektóre ekipy nawet zajmując czwarte czy piąte miejsca miały lepsze osiągnięcia defensywne.. Mam wrażenie, że nasi defensorzy zbyt często gubią krycie. Przecież nagle nie oduczyli się grać w piłkę. Mecz z Czarnogórą dokładnie to zobrazował, a to kiks, a to brak krycia. W taki sposób traciliśmy gole. Nic dziwnego, że kapitan był tak bardzo zirytowany po spotkaniu, bo prawie pozbawiliśmy się awansu. Szczególnie niebezpieczne są dla naszej kadry stałe fragmenty. Praktycznie przy każdej tego typu okazji pod bramką jest groźnie. Niektóre szkoły trenerskie twierdzą, że za obronę trzeba rozliczać cały zespół. Po części się z tym zgadzam, jednak w naszym przypadku najczęściej decydują błędy indywidualne, a tych na mundialu nam nikt nie wybaczy.
Brak koncentracji
Pierwszy mecz tych eliminacji rozpoczęliśmy na fali sukcesu, jakim mimo wszystko było Euro 2016. Oczywiście rozczarowanie po odpadnięciu było mocne, ale cały turniej był sukcesem. Wizyta w Astanie na początek nie przyszła w dobrym momencie. Jak przyznawali sami gracze poczuli ogromną dysproporcję, pomiędzy meczami europejskiego czempionatu, a walką z Kazachami. W tym meczu prowadziliśmy już dwa do zera i forma wydawała się zgadzać. Ostatecznie zaczęliśmy myśleć, że ten pojedynek jest już wygrany i rywale wrócili do tej rywalizacji. Zremisowaliśmy 2:2 i nie był to dobry początek eliminacji. Na szczęście jak się później okazało, nie odczuliśmy tego wyniku w kościach przy końcowym rozrachunku. Z Danią było podobnie, prowadziliśmy już 3:0, po czym daliśmy rywalom przejąć inicjatywę i wrócili do meczu. Na szczęście nie udało im się odrobić trzech goli, a tylko dwa. Mimo wszystko powinno to przykuć uwagę trenerów, którzy muszą temu zaradzić. W ostatnim starciu eliminacyjnym dostaliśmy powtórkę z rozrywki. Od 45 minuty zaczęło się odliczanie ile czasu brakuje nam do Rosji. Nie brakowało wiele, żebyśmy zamiast do Rosji wybrali się na wakacje w czasie Mistrzostw Świata. Czarnogóra w osłabionym składzie wróciła do meczu i w pewnym momencie zabrakło im jednej bramki. Nic dziwnego, że Lewandowski był tak bardzo zdenerwowany, bo zrobiliśmy istną parodię futbolu od 45 do 83 minuty, a lepsze zespoły nam tego nie wybaczą.
Odpowiednia reakcja
Pomimo braku koncentracji trzeba pochwalić za reakcję Polaków po nieudanych meczach. Chwilę, po spotkaniu z Kazachstanem graliśmy przeciwko Danii i pokazaliśmy mocne pragnienie zwycięstwa. Takie wartości cechują wielkie drużyny. Mocny team rzadko kiedy traci punkty dwa razy pod rząd. Naszej kadrze taka sztuka się nie udała i możemy być z tego dumni. Nasz bilans z Rumunią czy Czarnogórą jest naprawdę imponujący. Pokonaliśmy obu tych rywali na ich stadionach. Jak powszechnie wiadomo są to bardzo ciężkie obiekty. Podobnie jak boisko w Armenii, gdzie przed tymi eliminacjami jeszcze nigdy nie zwyciężyliśmy. Co więcej przystępowaliśmy do tej batalii po blamażu w Kopenhadze. Reakcja drużyny była wręcz kapitalna. Wygraliśmy, w sumie wielu mogło to przewidzieć, bo w końcu Ormianie to Mkhitaryan i długo, długo nic. Oczywiście jest to prawda, ale u siebie tworzą kompaktowy zespół, a my przejechaliśmy się po nich niczym walec. To spotkanie również potwierdza metodę o mocnym odbijaniu się od dna po porażce. Miejmy tylko nadzieję, że wiele razy nie będziemy potrzebować takich odbić.
Królu, żyj wiecznie
Myślisz Polska kadra, mówisz Lewandowski. Jest to absolutnie niezaprzeczalny fakt. Robert stał się wizerunkiem tej drużyny. Bez niego wszystkie sukcesy Adama Nawałki nie byłyby możliwe. Polski snajper pobił rekord wszech czasów w tych eliminacjach. 16 bramek to tyle samo ile zdobyła cała reprezentacja Argentyny. Ta statystyka mówi wiele, ale sam fakt, że Lewy zdobył 57% naszych goli jest bardziej istotny. Mamy przyjemność żyć w czasach Pana Piłkarza. Inaczej nie da się go określić. Zaczynał w małej miejscowości pod Warszawą, ale ciężką pracą pokazał, że można. Niestety mam wrażenie, że w najbliższej przyszłości nie dostaniemy drugiego takiego kozaka. Lewandowski przerasta generację naszych piłkarzy o dwie, a może i trzy klasy. Jednak jak wiadomo jego kariera nie zawsze była taka piękna. Miał ciężkie chwile, z którymi sobie poradził, a teraz śmiało może być autorytetem. Stał się kapitanem z krwi i kości, początkowo ten wybór był negowany. Przecież jak można odbierać opaskę innemu kapitanowi. Jak się okazuje, można i to z korzyścią dla zespołu. Oczywiście nie neguję Kuby jako lidera, ale Lewy odkąd przejął te obowiązki stał się jeszcze ważniejszym piłkarzem. Wie, że teraz cała odpowiedzialność spoczywa na jego barkach i doskonale radzi sobie w nowej roli. Dobrym podsumowaniem charakteru Lewego jest fakt, że po meczu z Czarnogórą był bardziej zdenerwowany niż szczęśliwy. Tylko najwięksi profesjonaliści mają taką cechę, dążąc do nieustannej perfekcji.
Podsumowując całe eliminacje można śmiało stwierdzić, że jest dobrze. Mamy mocną reprezentację, ale jednocześnie bardzo uzależnioną od Lewandowskiego. Do poprawy jest z pewnością defensywa oraz koncentracja, której często brakowało w kluczowych momentach. Dobrym materiałem poglądowym będzie też mecz w Kopenhadze, gdzie rywale nas dosłownie zjedli. W tamtym starciu było też widać, jak bardzo kluczowy dla naszej kadry jest Grzegorz Krychowiak, który zapewnia odpowiedni balans w środku pola. Cel na Rosję? Spokojnie wyjść z grupy, a później wszystko co osiągniemy ponad to będzie sukcesem.
Zaloguj się, aby dodawać komentarze
Nie masz konta ? Zarejestruj się
(0) Komentarze