2017 – rok zmartwychwstania boksu?

Gala boksu na stadionie Wembley

1 stycznia bieżącego roku tego nie zapowiadał, ale wygląda na to, że boks wstaje z kolan i ma się dobrze. Od lat zauważalnym trendem było wypychanie klasycznego pięściarstwa przez mieszane sztuki walki. Wydawało się, że to naturalna kolej rzeczy – ewolucja walki. Nic podobnego. Boks był już popularny w czasach starożytnych i będzie do ostatniego dnia ludzkiego bytu. Druga część roku zapowiada się fascynująco. Czy znowu najlepsi sportowcy szermierki na pięści będą najbardziej docenianymi atletami?

Kluczem do rozwoju sportu indywidualnego są gwiazdy. Ciekawych osobowości w boksie nigdy nie brakuje, więc co się zmieniło w tym roku? Konfrontowanie się najlepszych. Może piszę to trochę na wyrost, ale mam na myśli głównie dwa pojedynki. Najprawdopodobniej w czerwcu dojdzie do drugiej walki Sergey Kovaleva z Andre Wardem. Są oni bez wątpienia dwoma mistrzami na wysokim poziomie. Jednak nie oszukujmy się, przeciętnego kibica sportu nie przyciągną. 29 kwietnia, na stadionie Wembley przed 90 tysiącami widzów na trybunach i milionami przed telewizorami odbyła się walka o mistrzostwo wagi ciężkiej. Konfrontacja dwóch znanych pięściarzy, Klitschko oraz Joshuy, była strzałem w dziesiątkę. Poziom sportowy i emocjonalny obronił się sam. To był pierwszy impuls, po którym można stwierdzić – boks wróci na salony za sprawą angielskiego czempiona. Anthony Joshua ma szansę na zostanie supergwiazdą i to on będzie główną lokomotywą dyscypliny. Jednak szermierka na pięści nie kończy się tylko na rywalizacji królewskiej kategorii. Tydzień później odbyła się „meksykańska wojna”. Pojedynek jednostronny, Saul Canelo Alvarez zdominował Julio Chaveza jr. w każdej rundzie. To, co najważniejsze, odbyło się po pojedynku. Ogłoszenie walki, na którą środowisko czeka od lat – Giennadij GGG Gołowkin kontra Saul Canelo Alvarez. To jest ten drugi pojedynek, który według mnie pomoże wydźwignąć się dyscyplinie do góry.

Ostatnie lata nie były najlepsze dla boksu, który przegrywał walkę o sprzedaż PPV z UFC. Trzeba to jasno powiedzieć – pięściarstwo nigdy nie umrze. Dlaczego? Sama walka jest wpisana w nasze DNA i to nie musi być wytłumaczone. Od zawsze ludzie pragną oglądać dwóch ludzi w bójce. To jest globalna sprawa, bez względu na pochodzenie czy zamożność. Już się wydawało, że tę pałeczkę przejmuje MMA. Oczywiście ten sport będzie rozwijał się dalej, ale nie musi konkurować z boksem. Oba mają tego samego fana. Nie bez powodu nie było żadnej gali UFC przez ostatnie dwa weekendy. Jednak pięściarstwo można nazwać klasyczną dyscypliną, którą każdy zrozumie. Walki na pięści toczono już na antycznych igrzyskach olimpijskich. Pierwsze pojedynki w nowożytnej historii datuje się na 1719 rok, kiedy to walczono na gołe pięści. Pod koniec XIX wieku walki w rękawicach stawały się już standardem. Druga połowa XX wieku to najlepszy okres dla tego sportu, gdzie najwięksi mistrzowie wagi ciężkiej – Muhammad Ali oraz Mike Tyson – posiadali niemal status półbogów. Klasyczne pięściarstwo od zawsze było obecne w naszym świecie. Mimo mniejszych lub większych kryzysów, będzie co jakiś czas powracać w wielkim stylu, tak jak w 2017 roku.

Boks na gołe pięściNajwiększa gwiazda MMA – Conor McGregor – pragnie stoczyć pojedynek w ringu bokserskim. Takie chęci przejawia coraz więcej zawodników UFC. Niech ten fakt już świadczy o tym, że pięściarstwo ma w sobie to coś. Ostatnie miesiące media były zdominowane przez potencjalną walkę Irlandczyka z Floydem Mayweatherem jr. o czym pisaliśmy na portalu. Od ponad dwóch tygodni jedyne tematy to Anthony Joshua z Władimirem Klitschko i Canelo Alvarez z Giennadijem Gołowkinem. O angielskim mistrzu wagi ciężkiej śmiało już można napisać – aktualnie największa gwiazda dyscypliny. Jak zapowiada jego promotor Eddie Hearn, Brytyjczyk zawalczy w tym roku jeszcze raz. To tylko może potwierdzić, że obecny rok będzie dla dyscypliny jednym z najlepszych od lat. Ktokolwiek stanie naprzeciwko Anthonego Joshuy, będzie to kolejne wielkie bokserskie święto dla całego świata. Opcji jest kilka, o czym wspominaliśmy na stronie. Czy to jest minuta, która wskrzesiła boks?

Walka Joshua – Klitschko była tak wspaniała i odbiła się takim echem, że aż fani nabierają większej ochoty na dobry boks. Tydzień później w końcu doczekujemy się ogłoszenia walki Canelo z GGG. W maju 2015 roku doświadczyliśmy wielkiego pojedynku Pacquiao kontra Mayweather jr.. Walka była wielkim sukcesem finansowym, jednak był to jeden strzał, ponieważ później żaden z nich nie budził już takiego zainteresowania. Trzeba też przyznać, że walczący byli krytykowani za defensywny styl w ringu, przez co kibice nie zobaczyli wojny, na jaką liczyli. W przypadku Gołowkina i Alvareza fajerwerki są raczej zagwarantowane. Obaj są już znakomitymi pięściarzami. Meksykanin ma dopiero 26 lat, natomiast Kazach 35. Kibice na całym świecie „nakręceni” wielkim show Joshuy, łakną kolejnych wielkich wydarzeń. Okazją do tego będzie wspomniany bój. Zwycięzca może być wyniesiony bardzo wysoko, plasując swoja popularność tuż za angielskim gigantem.

Fani Canelo AlvarezaNa koniec zwrócę uwagę na jeszcze jeden aspekt, z którego my – Europejczycy – możemy się bardzo cieszyć. Boks w Wielkiej Brytanii rozwija się znakomicie. Produkują coraz więcej interesujących pięściarzy, ale także wielkie gale, które przeradzają się w show. Ameryka od zawsze była mekką boksu. Wyspy chcą zabrać dla siebie część tortu. Duża w tym zasługa Eddie Hearna. 37-letni promotor wchodzi do sportu jako młody człowiek, wypychając starszych organizatorów. Wystarczy wspomnieć, że w swojej stajni ma takich mistrzów jak Anthony Joshua, Luis Ortiz, Tony Bellew, Kell Brook czy Scott Quigg. Posiada atrakcyjną umowę telewizyjną z Sky Sports do 2021 roku. Wydaje się, że współpraca będzie przedłużona, bo każdy wychodzi na tym dobrze. PPV z walki Joshua – Klitschko według szacunków sprzedało się na Wyspach w liczbie ok. 1,5 miliona. Eddie Hearn jest Brytyjczykiem. Co w tym dobrego dla nas? Więcej świetnych pojedynków odbywających się w Europie, a nie w Stanach Zjednoczonych.

Zaloguj się aby dodawać komentarze