Żelazna defensywa kontra nieprzyzwoicie silny atak, czyli mecz Roma – Liverpool

Roma po raz kolejny musi odrobić straty z pierwszego meczu, jednak dwukrotnie pokazała, że pomimo porażki w pierwszy spotkaniu jest w stanie odwrócić losy dwumeczu. Liverpool stoi przed szansą na awans do finału Ligi Mistrzów od 2007 roku, ale Giallorossi czekają na taki awans znacznie dłużej, bo od 1984 roku. O tym, kto zagra z Realem Madryt w finale w Kijowie, przekonamy się już dzisiaj wieczorem.

Dołącz do grona typerów piłkarskich i podziel się opinią -> Grupa Zagranie – darmowe typy

AS Roma

To, co wydarzyło się przed kilkoma tygodniami w Rzymie przerosło oczekiwania wielu ekspertów i fanów. Rewanżowe starcie z Barceloną miało być jedynie formalnością, a dla włoskiej drużyny pożegnaniem z europejskim futbolem. Jednak piłkarska logika po raz kolejny nie miała przełożenia w rzeczywistości i Roma odrobiła stratę trzech bramek z pierwszego spotkania na Camp Nou. Teraz Rzymianie znowu potrzebują takiego samego obrotu spraw. Czy odrobienie takiej straty po raz drugi jest możliwe do zrealizowania? Z pewnością jest to prawdopodobne, tym bardziej, że Rzymianie są jedyną drużyną w tej edycji Ligi Mistrzów, która potrafiła odwrócić losy dwumeczu w fazie pucharowej. Co więcej, Giallorossi zrobili to dwukrotnie! Najpierw Rzymianie odrabiali straty po meczu z ukraińskim Szachtarem Donieck. W pierwszym starciu za naszą wschodnią granicą Roma poległa 1:2, jednak rewanż na Stadio Olimpico okazał się udany, bo wygrany 1:0. Ponowne odrabianie strat miało miejsce podczas słynnej „ROMAntady”, kiedy po porażce 1:4 w pierwszym spotkaniu, piłkarze stołecznego włoskiego klubu wrócili do żywych i wygrali 3:0. Co ciekawe, dla Giallorossich będzie to drugi półfinał w Lidze Mistrzów. Pierwsze w historii starcie w ½ finału miało miejsce w 1984 roku, a rywalem włoskiego klubu było szkockie Dundee United (3:2). Warto zaznaczyć, że późniejszym rywalem Romy w finale tamtej edycji Champions League był… Liverpool. Dodatkowo ostatni mecz tamtych rozgrywek rozgrywany był na rzymskim Stadio Olimpico. Atut „własnego” boiska nie pomógł Włochom, którzy pomimo remisu 1:1, polegli w rzutach karnych 2:4.

Rzymski klub podchodzi do kolejnego rewanżu w Lidze Mistrzów z pewnymi osłabieniami kadrowymi. Wśród kontuzjowanych graczy znajdziemy przede wszystkim Ricka Karsdorpa. Holender stracił cały sezon przez kontuzję, a jego ostatni występ to starcia z Crotone (1:0) 25 października ubiegłego roku. Na rzymskiej murawie nie zobaczymy również Diego Perottiego, który wprawdzie zagrał 67 minut w pierwszym spotkaniu z Liverpoolem, jednak z powodu urazu kostki opuścił mecz z Chievo (4:1). Roma osłabiona jest jeszcze brakiem Gregoire Defrelem. Napastnik nie był wiodącą postacią w koszulce Giallorossich, bo pełnił rolę zmiennika, jednak w dzisiejszym spotkaniu nie zasiądzie nawet na ławce.

Ostatnim dwumeczem w fazie pucharowej przeciwko angielskiej drużynie (poza pierwszym meczem z Liverpoolem) było starcie z Arsenalem. Rzymianie zremisowali dwumecz z londyńskim klubem, jednak po raz kolejny w historii przegrali w konkursie rzutów karnych (6:7). Warty uwagi jest również mecz Romy z Chelsea w tym sezonie, kiedy The Blues okazali się słabsi od podopiecznych Di Francesco. Co ciekawe, tamten wynik sprzed przeszło pięciu miesięcy dawałby awans rzymskiemu klubowi do finału Ligi Mistrzów, bowiem zwyciężyli z Londyńczykami aż 3:0. Jeżeli nie liczyć wcześniej wspomnianego finału Champions League, który odbył się na Stadio Olimpico, to Roma ma bardzo korzystny bilans meczów z angielskimi drużynami na własnym obiekcie. Dziewięć zwycięstw, trzy remisy oraz cztery porażki pokazują, że Giallorossi radzą sobie na Stadio Olimpico z przyjezdnymi z Wysp Brytyjskich. Warte uwagi jest również pięć ostatnich spotkań Włochów z Anglikami, które zakończyły się ich zwycięstwem, z wyjątkiem porażki 0:2 z Manchesterem City. Jednak najciekawszą statystyką dotyczącą AS Romy jest zachowanie czystego konta w każdym domowym spotkaniu tego sezonu Ligi Mistrzów.


Liverpool

Angielska drużyna jest zdecydowanie bardziej obyta z grą w europejskich pucharach. Potwierdzają to przede wszystkim trofea, które gracze Liverpoolu wznosili podczas swojej długiej historii. W gablocie The Reds znajduje się wiele trofeów, ale zaszczytne miejsce mają z pewnością puchary za Ligę Mistrzów, nazywaną wcześniej Pucharem Europy. Drużyna z miasta The Beatles grała w siedmiu finałach tych rozgrywek, pięciokrotnie je wygrywając. Świetna passa Liverpoolu miała miejsce w latach 1977-1984, kiedy do klubu trafiły aż cztery takie puchary! Piąte i do tej pory ostatnie trofeum zdobyte przez The Reds to pamiętny finał z 2005 roku. Wówczas w barwach angielskiego klubu grał (albo raczej tańczył) Polak – Jerzy Dudek. Polski bramkarz był bohaterem Anglików, którzy po rzutach karnych z Milanem wygrali najważniejsze klubowe europejskie trofeum. Występ Liverpoolu w ostatnim meczu Champions League każdego sezonu mogliśmy oglądać jeszcze w 2007 roku, jednak tam Anglicy przegrali z głodnym rewanżu Milanem. Tradycja i historia w europejskich pucharach sprawia, że Liverpool jest jednym z najbardziej utytułowanych klubów w Europie, jeśli chodzi o najważniejsze rozgrywki Starego Kontynentu.

Do składu angielskiej drużyny powraca Adam Lallana. Anglik, który leczył dolegliwości uda w Republice Południowej Afryki, powrócił do treningów i jest do dyspozycji Jurgena Kloppa. Do dyspozycji niemieckiego szkoleniowca są również Jordan Henderson oraz Trenr Alexander-Arnold. Obaj zagrali podczas weekendowego meczu ze Stoke (0:0), jednak ostatecznie zostali powołani na rewanżowe starcie z Romą. Na boisku Stadio Olimpico z pewnością zabraknie Emre Cana, Joela Matipa, Alexa Oxlade-Chamberlaina oraz Joe Gomeza, którzy zmagają się z różnymi urazami. Na mecz z rzymskim klubem wraca Sadio Mane. Senegalczyk nie zagrał we wcześniej wspomnianym spotkaniu ze Stoke City, jednak wraca do kadry pomimo ostatnich dolegliwości.

Do tej pory Liverpool wygrał cztery dwumecze z włoskimi drużynami, a przegrał dwa. W ogólnym rozrachunku bilans z klubami z Italii nie jest korzystny. The Reds wygrali dziesięć spotkań i zremisowali pięć, jednak doznali aż 11 porażek. Co ciekawe, Liverpool przegrał tylko jedno z siedmiu poprzednich meczów z włoskimi klubami. Anglicy 30-krotnie wygrywali dwumecz, jeżeli wygrali pierwsze spotkanie na własnym stadionie, a przegrali tylko pięciokrotnie. Dobrym omenem dla kibiców The Reds jest fakt, że zawsze wychodzili zwycięsko po wygranym pierwszym meczu różnicą trzech bramek, a działo się tak pięć razy. Ofensywa angielskiego klubu jest nie do zatrzymania, ponieważ zdobyła najwięcej goli w obecnej kampanii Ligi Mistrzów. 28 spośród wszystkich 38 bramek strzelonych przez The Reds padło po strzałach ofensywnego trio: Firmino i Salah po 10 goli oraz Mane 8 trafień. Średnia zdobytych goli przez Liverpool w tym sezonie jest oszałamiająca. Angielski klub w swoich 11 spotkaniach tego sezonu Ligi Mistrzów zdobywał średnio aż 3,45 gola na mecz. Taka ilość zdobytych bramek to trzeci najlepszy wynik w historii tych rozgrywek. Lepsza w tym aspekcie była tylko Barcelona w sezonie 2002/03 (45) oraz Real Madryt w edycji 2013/14 (41). Jeśli chodzi o rekordy, to warto nadmienić, że rekord ilości asyst w jednej edycji Champions League padł ostatnio łupem Jamesa Milnera, który zaliczył już dziewięć podań kończących. Tym samym wyprzedził Rooneya i Neymara (obaj po osiem) oraz Giggsa, Zlatana, Xaviego oraz Firmino (wszyscy po siedem).


Przewidywane składy:

AS Roma (4-3-3): Alisson – Florenzi, Manolas, Fazio, Kolarov – Pellegrini, De Rossi, Nainggolan – Schick, Dzeko, El Shaarawy.

Liverpool (4-3-3): Karius – Alexander-Arnold, van Dijk, Klavan, Robertson – Wijnaldum, Henderson, Milner – Salah, Firmino, Mane.

Nie zagrają:

AS Roma: Defrel, Karsdrop (obaj kontuzja kolana), Perotti (kontuzja kostki).

Liverpool: Matip (kontuzja uda), Can (kontuzja pleców), Gomez (kontuzja kostki), Oxlade-Chamberlain (kontuzja kolana).

Konferencja prasowa

Eusebio Di Francesco: Potrzebujemy kopii występu z Barceloną, zarówno fizycznie jak i mentalnie. Z Liverpoolem potrzebujemy technicznej jakości, właściwego podejścia i zdobycia bramki jak najszybciej się da, żeby nasi fani mogli nam dać dodatkową siłę. To co udało nam się osiągnąć do tej pory jest wspaniałe, ale mnie to nie zadowala. Naszą ambicją jest zrobić wszystko co w naszej mocy, aby zaleźć się w finale w Kijowie. To musi być nasz cel i to jest to, co nas napędza. W aspekcie przygotowań będziemy traktować ten mecz jak każdy inny. To co przekazuje swoim graczom ma fundamentalne znaczenie i muszę dotrzeć do ich umysłów. Przed meczem z Liverpoolem muszę zmotywować graczy tak, aby uwierzyli, że są w stanie zrobić coś wyjątkowego raz jeszcze.

Jurgen Klopp: Nie będziemy czekać w szatni, ponieważ jest mecz do rozegrania. Granie o wysoką stawkę i duże cele to jest to czego chcemy. Dlatego tutaj jesteśmy. Historia Liverpoolu w Rzymie jest piękna, jednak myśl, że nasi dziadkowie tutaj wygrali, nie pomaga. To tylko gra na pięknym stadionie, w pięknym mieście, z bardzo silną drużyną. Tworzenie historii nie dzieje się, bo ktoś tak powiedział. Każdy mówi nam, że to jest możliwe, jednak nikt nie powiedział Barcelonie, że możliwe jest pokonanie jej, ponieważ nikt się tego nie spodziewał.

Podsumowanie

Ofensywna siła Liverpoolu kontra defensywne usposobienie Romy. Włosi zmuszeni są do otworzenia się na rywala, co pozostawi dużo wolnej przestrzeni dla atakujących angielskiej drużyny. W mojej opinii włoska drużyna nie wytrzyma naporu angielskiego trio, a mecz po raz kolejny będzie spotkaniem do obu bramek.

Zdarzenie: AS Roma – Liverpool
Typ: +3,5
Kurs: 1.94