Wolna agentura 2017: Hayward w Bostonie. Czy Lebron James ma się czego obawiać?

Czyż to nie piękna historia? Trener i zawodnik, którzy razem byli odpowiedzialni za jedną z najpiękniejszych historii w dziejach akademickiej koszykówki, znowu są razem. Gordon Hayward zdecydował się opuścić Utah Jazz i dołączyć do Boston Celtics, w którym coachem jest Brad Stevens, który prowadził Haywarda w Butler Buldogs. Czy pozyskanie 27-letniego gracza stawia Celtics na równi z Cleveland Cavaliers.

Gordon Hayward- 128 milionów za 4 lata od Boston Celtics

Hayward był ostatnią z gwiazd pośród wolnych agentów. 27-letni skrzydłowy, który w zeszłym sezonie po raz pierwszy wystąpił w All Star Game, miał trudny dylemat. Czy pozostać w Utah Jazz, przenieść się do słonecznego Miami, czy dołączyć do trenera akademickiego w Bostonie? 4 dni musieliśmy czekać na jego decyzję.

Ale nie obyło się bez komplikacji. Nie wszystko wyszło tak, jak powinno i byliśmy świadkami niepotrzebnego zamieszania.

Około 20:00 polskiego czasu Chris Haynes z ESPN doniósł o tym, że 27-letni zawodnik zdecydował się na dołączenie do Boston Celtics.

Potwierdziło to kilka zaufanych źródeł, w tym między innymi Zach Lowe. Wszystko wydawało się rozstrzygnięte. Ale jak się okazało, to był dopiero początek emocji związanych z wolną agenturą Haywarda.

Zaczęły pojawiać się sprzeczne doniesienia o tym, że w rzeczywistości decyzja nie została podjęta. Nastąpiła niesamowita konsternacja. Z jednej strony mamy doniesienia, że to Boston będzie następnym przystankiem gracza w karierze. Z drugiej agent wszystkiemu zaprzecza. Sytuacja trwała kilka godzin i nikt nie wiedział, co się do końca dzieje.

Dopiero w nocy polskiego czasu Hayward ogłosił swoją decyzję o dołączeniu do Boston Celtics. Zawodnik podpisze maksymalny, czteroletni kontrakt na kwotę 128 milionów dolarów.

Wydaje się, że wszystko było wiadome szybciej, a agent próbował wyjść z twarzą z całej tej sytuacji. Doszło do nieoczekiwanego przecieku, a trzeba było jeszcze napisać całkiem długi tekst na The Players Tribune.

Bardzo ważną rolę w decyzji o przejściu do Celtics odegrała niewątpliwie relacja między Haywardem a trenerem Celtics Bradem Stevensem. Obaj znają się od czasów, kiedy zawodnik był jeszcze nastolatkiem, a obecny trener Bostonu coachem Butler Buldogs. To właśnie Stevens ukształtował tego chłopaka. Pewne jest to, że gdyby Stevens nie był w Celtics, to 27-letni zawodnik nie brałby pod uwagę drużyny ze stanu Massachusetts.

Ale to nie sentyment zdecydował o wszystkim, a aspekty sportowe.

Przejście z Konferencji Zachodniej (Utah Jazz) na Wschód wydaje się bardzo logicznym rozwiązaniem. Zachód stał się jeszcze silniejszy podczas tego lata- Jimmy Butler, Paul George, Paul MIllsap dołączyli do drużyn z zachodniego wybrzeża. Walka o playoffy będzie bardzo wyrównana. O angaż w Meczu Gwiazd będzie bardzo trudno. W drodze do potencjalnych Finałów można spotkać takie drużyny jak Golden State Warriors, Houston Rockets z Chrisem Paulem i Jamesem Hardenem, OKC Thunder z Russellem Westbrookiem i Paulem Georgem, a nie można też zapominać o wiecznie groźnych San Antonio Spurs. Na pewno nie będzie łatwo.

Konferencja Wschodnia to zupełnie inny świat. Jedynym realnym zagrożeniem są Cleveland Cavaliers. Toronto Raptors nie będą lepsi niż byli, Washington Wizards to wielka niewiadoma, więc Celtics powinni znaleźć się w czołowej dwójce Wschodu. W obliczu utraty tylu gwiazd, możemy spodziewać się nieoczekiwanych wyborów do Meczu Gwiazd. Może dojść do tego, że zabraknie graczy, którzy zasługują na występ w All Star Game.

Będąc zawodnikiem, którego celem jest zdobycie tytułu, trzeba postawić się w najlepszej sytuacji do zdobycia mistrzostwa. A gra w Boston Celtics daje takie możliwości.

Hayward to zawodnik, któremu Celtics brakowało.

Jedynym zawodnikiem, który mógł wykreować atak. był tylko Isaiah Thomas. A w playoffach, kiedy obrona staje się twardsza, nie możesz polegać tylko na jednym zawodniku. Mistrzostwa wygrywają gwiazdy, a nie zadaniowcy. Najlepszym tego przykładem są oczywiście Golden State Warriors.

A Hayward to moim zdaniem jeden z dwudziestu najlepszych zawodników w lidze. W zeszłym sezonie zdobywał niecałe 22 punkty na mecz, będąc liderem Utah Jazz. Swoimi dobrymi występami zapracował sobie na występ w Meczu Gwiazd.

W tym momencie Celtics nie mają wystarczająco wolnych pieniędzy, żeby zaoferować Haywordowi maksymalny kontrakt. Boston wzmocni się wychowankiem uczelni Butler, ale musi się przez to trochę osłabić. Według doniesień kandydatami do opuszczenia Celtics jest jeden z trójki Jae Crowder, Avery Bradley, Marcus Smart. Każdy  z tych zawodników jest świetnym obrońcą i pozbywanie się praktycznie za darmo musi boleć. Jednak w obliczu pozyskania All-stara, jakim jest Hayward, nie jest to za wysoka cena.
Celtics w zeszłym sezonie byli pierwszą drużyną w Konferencji Wschodniej w sezonie regularnym, awansując ostatecznie do Finału Konferencji. Seria przeciwko Cleveland Cavaliers pokazała różnicę klas- Boston był o klasę jak nie kilka niżej.

Czy dodanie do składu Haywarda stawia Celtics na poziomie Cavs?

Konferencja Wschodnia nadal będzie konferencją Lebrona Jamesa. Jednak dodanie kolejnej gwiazdy pomoże Bostonowi na nawiązanie walki z Cavaliers. Lebron James nie będzie już młodszy, a w tym momencie Cleveland nie dokonali żadnych wzmocnień. Myślę, że Celtics w tym sezonie nie będą godnym rywalem dla byłych mistrzów NBA. Ale za rok? Czemu nie? Jeśli zdołają przedłużyć kontrakt z Isaiahem Thomasem, młodzi gracze się rozwiną, Lebron zacznie się starzeć, to nic nie stoi na przeszkodzie.

W tym momencie musisz być przygotowany na kolejną odsłonę pojedynku między Warriors, a Cleveland. Każdy inne rozstrzygnięcie można uznać za niesamowitą niespodziankę. Z drugiej strony trzeba pamiętać, że to jest sport, w którym wszystko jest możliwe. Jedna kontuzja, kłopoty w szatni, mogą całkowicie odmienić losy sezonu. Przydałaby się jakaś świeżość w NBA, prawda?

Celtowie nie są jeszcze realnym kontenderem do bycia mistrzem NBA. Jednak pozyskanie Haywarda znacznie przybliża ich do tego celu. To ruch, który pomoże lidze, żeby była bardziej wyrównana. Kto wie, może za kilka lat trener Stevens i jego podopieczny dokończą to, co zaczęli jeszcze na parkietach akademickich?

Zaloguj się aby dodawać komentarze