Wielki mecz Belgii z Brazylią i flaki z olejem podczas rywalizacji Francji z Urugwajem

Belgia

Mamy za sobą dwa pierwsze ćwierćfinały. W półfinałach zameldowały się reprezentacje Francji i Belgii. Pierwsze spotkanie z godziny 16:00 nie było najlepszym widowiskiem pod kątem czysto piłkarskim, jednak danie główne naprawiło nam wszystkie krzywdy. Zapraszamy na podsumowanie dzisiejszych wydarzeń i ciekawostki związane z tymi meczami!

Francja vs Urugwaj

Na spotkanie Francji z Urugwajem wszyscy mocno ostrzyliśmy sobie żeby po dwóch dniach przerwy od mundialu. Stęsknieni za mistrzostwami świata dostaliśmy strzał prosto w zęby jeszcze przed pierwszym gwizdkiem sędziego. Okazało się, że uraz Cavaniego jest zbyt powazny i El Matador nie pojawił się na boisku nawet na minutę. Myślę, że nawet osoby, które nie ogladały tego meczu potrafią sobie zdać sprawę z wartości tego piłkarza dla układanki Tabareza. Urugwaj w tym roku zdobył 13 goli, z czego dziewięć było po akcjach duetu Suarez&Cavani. Można powiedzieć, że byli zmuszeni zagrać w tym meczu bez jednej nogi. Podpierając się tylko i wyłącznie na Suarezie w linii ataku. Od pierwszych minut w miejscu piłkarza PSG pojawił się Stuani. Zawodnik Girony dawał z siebie wszystko, jednak było widać, że poza walką nie jest w stanie stworzyć takiej siły rażenia z El Pistolero, jak wcześniej wspomniany duet. Nie da się zastąpić Porsche, Seatem Leonem.

Początek spotkania to przede wszystkim walka w środku pola, gdzie królował N’golo Kante. Francuz po raz kolejny udowadniał swoją przydatność w zespole rozbijając akcje ofensywne przeciwnika. Dzięki niemu bardziej wydajny w ofensywie był równiez Pogba, którego gra z Griezmannem wyglądała naprawdę ciekawie. To zupełnie inny zawodnik niż z występów pod wodzą Mourinho w United. Linia środkowa Urugwaju wyglądała również dobrze, no może poza Bentancourem, który przyzwyczaił do dobrych występów, a dzisiaj zwłaszcza w pierwszej połowie był nieco nieobecny. Właśnie po faulu tego piłkarza Trójkolorowi otrzymali rzut wolny w 40 minucie. Do piłki podszedł Griezmann i dobrym dośrodkowaniem obsłużył Varane’a, a ten strzałem głową skierował futbolówkę do siatki. Po tym golu myślałem, że nic lepszego nie mogło się wydarzyć. Dwaj doświadczeni bokserzy w końcu musieli przerwać klincz i jedna strona powinna ruszyć do ataku. Tak też się stało w końcowych minutach przed przerwą. Po strzale Cacaresa z podobnego rzutu wolnego mogło i w zasadzie powinno być 1:1. Zawodnik Urugwaju uderzył przy słupku, ale jego strzał obronił Lloris w kapitalnym stylu. Jak się później okazało była to interwencja, która odmieniła losy pojedynku.

Po zmianie stron znowu było sporo szachów, ale kluczowa sytuacja wydarzyła się w 61 minucie. Tolisso podał piłkę do Griezmanna, a napastnik Atletico oddał strzał w środek w bramki, przy którym wydawało się, że Muslera nie będzie miał większych problemów. No właśnie, wydawało się…Bramkarza Galatasaray zrobił popularnego Kariusa i wrzucił sobie ten strzał do bramki. Całą sytuacją zszokowany był sam strzelec i nie celebrował bramki, patrząc na okoliczności, ale być może również na współczucie przeciwnikowi. Co ciekawe Francja jest pierwszym zespołem, który zdobył sześć bramek po sześciu ostatnich strzałach na bramkę podczas mistrzostw świata, od czasu Brazylii w 1982 roku. Podsumowując to spotkanie, Trójkolorowi zagrali po profesorsku. Niczym prawdziwa drużyna turniejowa, wypunktowali rywala, a przy okazji mogli liczyć na swojego bramkarza. Urugwaj nie zagrał najlepszego spotkania, ale za wszystkie dokonania na tym turnieju trzeba im podziękować, bo walczyli dzieli do samego końca, szkoda że już bez Cavaniego.

Francja awansowała do półfinału mistrzostw świata po raz pierwszy od 2006 roku. Tylko trzy reprezentacje mają lepszy dorobek pod kątem awansu do 1/2 finału. Dla Les Bleus jest to już szósty taki wyczyn. Jak zakończy się przygoda Trójkolorowych na tegorocznym mundialu? Przekonamy się już wkrótce.

Belgia vs Brazylia

Fajerwerki odpalono o godzinie 20:00 w Kazaniu. Brazylia zmierzyła się z Belgią. Spodziewaliśmy się wielkiego meczu i taki też dostaliśmy. Od początku spotkania było widać, że Czerwone Diabły przygotowały się inaczej pod kątem taktyki. Martinez zaszokował ustawiając Lukaku w roli prawego skrzydłowego. Mimo wszystko najważniejszym ruchem było uwolnienie Kevina de Bruyne. Pomocnik Manchesteru City pokazał ile jest w stanie dać, grając bliżej bramki. Ważne było również przejście na czwórkę obrońców, o co nawoływaliśmy przy poprzednich starciach tej rywalizacji. Selekcjoner posadził również fatalnego na tym turnieju Carrasco. Jednym słowem to po prostu nie mogło się nie udać. Początek spotkania i od razu dobra wiadomość dla Belgii. Antybohaterem został Fernandinho, który również na mundialu w 2014 roku zebrał sporo krytyki po meczu z Niemcami. Dzisiaj zdecydował po prostu pech i skierował piłkę do siatki. Na 2:0 szybko podwyższył de Bruyne i Brazylijczycy mogli być pewni, że rywale nie żartują. Do tej pory na bramkę Canarinhos oddano w przeciągu całego turnieju cztery celne uderzenia. Dzisiaj Czerwone Diabły trzykrotnie uderzały w światło bramki Alissona. Do przerwy Belgia prowadziła 2:0, ale najwazniejsza była solidność jaką prezentowała cała drużyna. Podopieczni Tite praktycznie nie dochodzili do głosu, a nawet gdy im się to udawało to Tibo Courtois ratował skórę europejczyków.

Po zmianie stron było pewne, że Canarinhos rzucą się do gardeł przeciwników. W 46. minucie na murawie pojawił się Roberto Firmino, który zastąpił Williana. Po kolejnych dziesięciu minutach na boisko wszedł Douglas Costa, który mocno rozruszał szeregi obronne rywala. Najważniejsza zmiana dokonała się w 73. minucie, gdy na boisku pojawił się Renato Augusto. Chwilę po wejściu wykorzstał doskonałe dogranie Coutinho i trafił głową do siatki. Courtois nie miał żadnych szans, a spisywał się dzisiaj wyśmienicie. Po tym golu Brazylijczycy rzucili się jeszcze mocniej do ataku, ale swoje szanse zmarnowali Cou, Firmino i właśnie Augusto, który miał piłkę na linii pola karnego i wystarczyło dobrze przymierzyć. Nie trafił, ale ostatnim akcentem rywalizacji była parada Courtoisa, który w kosmicznym stylu wyjął strzał Neymara lecący tuż pod poprzeczkę. Belgia sprawiła wszystkim psikusa i awansowała do finału, a główny kandydat do złota żegna się z turniejem.

Kto zasłużył na tytuł piłkarza meczu? Bohaterów po stronie belgijskiej było wielu. Zaczynając od trenera, kończąc na Witselu i Fellainim. Ta dwójka piłkarzy stworzyła rygiel w środku pola, który niszczył cały potencjał rywala w tej strefie. Roberto Martinez i dwie wieże, tak można określic pomysł trenera na to spotkanie. Warto zauważyć również ogromne poświęcenie Lukaku, który grał w roli prawoskrzydłowego. Kevin de Bruyne również zagrał wielkie spotkanie, czego efektem zdobyta bramka. Na największe słowa uznania  zasługuje, jednak dwójka piłkarzy Chelsea. Eden Hazard był w tym spotkaniu wielki. Wszelkie porównania z Neymarem można wsadzić do kosza, bo dzisiaj wyjaśnił całą sprawę. Jeden z najlepszych meczów belgijskiego magika w karierze, a kroku dzielnie dotrzymywał mu Courtois, który miał za sobą słaby sezon, jednak interwencja w 94. minucie uratowała życie wielu obywateli Belgii, którzy mogli dostać zawału. Kapitalna parada, którą zakończymy ten tekst.