Podsumowanie najważniejszych wydarzeń w europejskich pucharach

Juve

Zmagania pucharowe za nami, więc czas na podsumowanie najważniejszych wydarzeń. Klasę pokazywały doświadczone drużyny, dla których gra w Europie jest codziennością. Real wybił z głowy ambitne plany PSG, natomiast Juventus wybrał się do KFC i schrupał kurczaki w 3 minuty. W Lidze Europy mieliśmy sporo zaskoczeń, które mnie zadziwiły. Nie wiem czy ktoś przewidywał porażkę BVB u siebie oraz tak łatwą wygraną Arsenalu na San Siro. Zapraszamy na podsumowanie najważniejszych wydarzeń.

Liga Mistrzów

Królewscy po wygraniu pierwszego starcia byli faworytem do awansu. Zaliczka dwóch bramek na tym poziomie to olbrzymia przewaga, jednak miałem wrażenie, ze PSG będzie w stanie wygrać. W awans nie wierzyłem, ale w pojedynczy triumf jak najbardziej. Na boisku okazało się, ze muszą sie sporo nauczyć. Verratti panować nad sobą, Mbappe gry drużynowej, bo miał doskonałą sytuację, żeby dograć Cavaniemu, a prezes klubu, że z tym trenerem nie dojadą zbyt daleko. Moim zdaniem przygotowanie taktyczne zespołu leżało. Przegrali 3:1, a oni wychodzą na rewanż u siebie i zamiast atakować to klepią sobie piłkę nie tworząc żadnych korzyści. Trenera miedzy wierszami skrytykował Draxler, który w tym sezonie nie gra zbyt dużo. Widać, że ten projekt potrzebuje jeszcze sporo czasu i wiele więcej doświadczenia. Niektórzy gracze powinni zostać odstawieni, między innymi Motta, który na kierownicy PSG radzi sobie w lidze, ale w poważniejszych sprawdzianach widać jego braki. Potrafi się ustawić, ale szybkościowo mógłby zrobić sobie zawody z żółwiem. A Real? Niczym doświadczony bokser, w lidze cieniują, ale gdy przychodzi co do czego to zakasają rękawy i biorą się do pracy. Kapitalna taktyka Zizou. Od początku postawił na stabilizację w tyłach. Vazquez biegał jak szalony, Kovacić wyglądał jak N’golo Kante w przebraniu. To jest właśnie głębia składu, która zrobiła róźnicę. Królewscy poradzili sobie bez Kroosa i Modrića od pierwszej minuty, a ile znaczy ten duet środkowych pomocników nie trzeba nikomu przypominać. Trzeci triumf z rzędu w Lidze Mistrzów? Moim zdaniem ta drużyna to główny faworyt do końcowego triumfu, ale chciałbym zobaczyć jak poradzą sobie w rywalizacji z City, Barcą czy Bayernem. Ronaldo znowu pędzi w kierunku króla strzelców. Niesamowity jest w Champions League. 12 bramek juz ma, a zapewne kilka spotkań przed nim.

W pojedynku Tottenhamu z Juventusem dla mnie faworytem były Koguty. Podopieczni Pochettino zagrali znakomicie w Turynie. Potrafili odwrócić losy rywalizacji mimo wyniku 2:0 po 10 minutach. Do rewanżu u siebie podchodzili w roli delikatnego faworyta. Po losowaniu była underdogiem, więc widać jakie wrażenie wywarła ich postawa na Allianz Stadium. Rozpoczęli mecz bardzo dobrze, przeważali a Juve nie wiedziało, gdzie jest. Efektem była bramka Sona, przy której Buffon powinien sie lepiej zachować, przynajmniej dla mnie. W między czasie mieliśmy niepodyktowane rzuty karne dla obu drużyn oraz brak ewidentnej czerwonej kartki. Benatia i Chiellini grali w piłkę ręczną, ale jak widać sędzia Marciniak ma inne standardy sędziowania w Europie niż w Ekstraklasie. Po zmianie stron mieliśmy kontynuację wcześniej ustalonego scenariusza, za wyjątkiem dwóch minut i 49 sekund. W tym czasie Dybala i Higuain wyłączyli tryb oszczędzania baterii i wzięli się do roboty. Dwie minuty, dwie bramki i jak się okazało był to moment, w którym Kurczaki nie uciekły z rożna. Higuain szczęśliwy opuścił Wembley z kubełkiem chickenów, więc pojedynek z Kogutami zapamięta bardzo dobrze. Juve jest drużyną, która nie lubi sie nadwyrężać. Potrafią uśpić przeciwnika, oddać dwa celne strzały i wygrać mecz. Podobnie było podczas rywalizacji ligowej z Lazio. Jedna indywidualna akcja Dybali, jeden celny strzał i pozamiatane. Oprócz kibiców Tottenhamu najbardziej rozczarowany wynikiem był z pewnością Gennaro Gatusso, który obiecał, że ” “. Z pewnością zrobiło mu się znacznie goręcej po tym spotkaniu.

O dwóch pozostałych rywalizacjach nie ma co pisać. Liverpool odpuścił sobie mecz z FCPorto mając taką zaliczkę. Podobnie jak Manchester City, z tym ze obywatele przegrali z …Basel. Była to druga porażka Guardioli u siebie odkąd objął stery w klubie z Etihad.

Liga Europy

W Lidze Europy było również ciekawie. Wszyscy nastawiali się na kapitalne widowisko w Mediolanie. Na San Siro AC Milan podejmował Arsenal. Rywalizacje tych drużyn zazwyczaj w historii mieliśmy w ramach Ligi Mistrzów. Ostatnia przyprawiła kibiców obu zespołów o bóle głowy i serca. Milan wygrał u siebie 4:0, żeby na wyjeździe przegrywać do przerwy 3:0. Ostatecznie Rossoneri awansowali, a jak było tym razem? Delikatnym faworytem starcia byli piłkarze Gattuso, którzy są niepokonani w ostatnich 13 meczach, a w sześciu nie stracili gola. No cóż, seria się zakończyła. Arsenal wygrał ten mecz. Było widać ogromną róźnicę w grze obu drużyn.  Wydawało mi się, że Milan jest na fali, jednak podłamani w lidze Kanonierzy wzieli sprawy w swoje ręce. Nie przeszkodził im nawet Danny Welbeck w ataku. Od pierwszej minuty zagrali wyrachowany futbol, który przyniósł efekt już w 15 minucie po akcji króla Ligi Europy – Mkhitaryana. W zeszłym sezonie ten grajek poprowadził Czerwone Diabły do końcowego triumfu. Do przerwy The Gunners wcisnęli jeszcze jedną bramkę autorstrwa Ramseya po kolejnej genialnej asyście Ozila. Mimo wygranej kibic raczej nie zmienią swoich nastrojów odnośnie hasztagu Wenger Out.

W innych meczach Atletico potwierdziło klasę i aspirację do końcowego triumfu. Moim zdaniem są obecnie głównym kandydatem do finału. Arsenal to Arsenal wiadomo, teraz wygrali z Milanem, a za tydzień przegrają z kolejnym Ostersunds czy innym Brighton. Podopieczni Simeone grają stabilnie, zależy im na tych rozgrywkach, a atak Griezmann&Costa sieje spustoszenie. Szkoda, że nie ma ich w Lidze Mistrzów, bo teraz mogliby ostro namieszać. Wczoraj pewnie rozprawili się z Lokomotiwem Moskwa. Wygrana 3:0 u siebie nie pozostawia złudzeń i nawet rewanż w zimnej Moskwie nie powinien być dla nich żadnym zagrożeniem.

W innych parach trzeba zwrócić uwagę na wynik Borussii Dortmund. Podopieczni Petera Stogera przegrali pierwszy mecz od czasu przerwy zimowej. Ich katem została druzyna Red Bulla, ale Salzburg. Austriacy wygrali 2:1 na Signal Iduna Park i ich sytuacja przed rewanżem stała się znakomita. Żółto-Czarni typowani do finału mogą przedwcześnie zawinąć do ligowego portu. Kolejny mecz bez bramki zaliczył Michy Batshuayi, który po genialnym początku notuje tendencję zniżkową.