Playoffy w NBA: 100% w niedzielę – 2 typy i 309 PLN do wygrania w poniedziałek!

Niedziela z NBA stała pod znakiem zwycięstw faworytów i na 99% znamy już cztery zespoły, które awansują do finałów konferencji. Na Zachodzie czeka nas najprawdopodobniej starcie tytanów: Golden State Warriors i Houston Rockets. Dzisiaj przed szansą na zakończenie swoich serii staną Boston Celtics i Cleveland Cavaliers. Czy Toronto Raptors i Philadelphia 76ers powalczą jeszcze i przedłużą swoje nadzieje na awans? O tym przekonamy się już nadchodzącej nocy. Przygotowałem dla Was kupon złożony z dwóch zdarzeń na podstawie oferty Totolotka i do wygrania mamy 309 PLN. Co gramy? O tym przeczytacie w poniższej analizie. Zapraszam do lektury.

W sobotę zabrakło nam szczęścia, bo typowaliśmy liczbę punktów Terry’ego Roziera poniżej 17.5, a Terry zdobył 18. Pech. Wczoraj było odwrotnie i tym razem los się do nas uśmiechnął, dzięki czemu trafiliśmy nasz kupon i wygraliśmy 254 PLN! Derrick Favors zgodnie z oczekiwaniami był marginalną postacią starcia Utah Jazz – Houston Rockets, zdobywając zaledwie 5 punktów. Nie oszukujmy się – drugi typ był celny dzięki pomocy z zaświatów, bo 1 kosz więcej Golden State Warriors i byłoby po kuponie. Ale nie ma co gdybać i cieszmy się z tego, co jest. W niedzielę liczyliśmy na undery, dzisiaj stawiamy odwrotnie i typujemy overy poszczególnych graczy. 

Dołącz do grona ludzi śledzących NBA i podziel się swoją opinią -> Typy NBA – grupa dyskusyjna

Do analizy użyłem Darmowy Skarb Kibica NBA przygotowany przez naszą redakcję. Żeby mieć jak największe szanse na celny typ, warto przyjrzeć się dokładnie drużynom, ich wynikom, statystykom itd. Dzięki temu zmaksymalizujemy szansę na zysk.

Nie masz konta w Totolotku?  Zarejestruj się i odbierz darmowe 25 PLN w ramach bonusu Totolotka!

Totolotek odbierz bonus

ODBIERZ 25 PLN

Bonus Totolotka to jedna z najlepszych ofert dla nowych graczy. Dowiedz się więcej o bonusie Totolotka i skorzystaj z okazji:

Totolotek bonus – czytaj dalej

Zdarzenie: Philadelphia 76ers – Boston Celtics: Jayson Tatum zdobędzie (razem z dogrywką) poniżej/powyżej 17.5 punktu

Typ: powyżej

Kurs: 1.85

Ten sezon w NBA był fatalny pod względem kontuzji. Z graczy, którzy opuścili minimum kilkadziesiąt meczów, można by stworzyć fantastyczny skład na miarę walki o tytuł. I nie, nie przesadzam. Dla pewnych zespołów ta ,,tendencja” była mniej, dla drugich dużo bardziej dotkliwa. Do tej drugiej grupy należą z całą pewnością Boston Celtics.

Sezon 2017/18 miał być tym sezonem, w którym 17-krotni mistrzowie NBA powalczą o swój 18. pierścień. Miał, bo Danny Ainge po raz kolejny dokonał cudów, pozyskując Kyriego Irvinga i Gordona Haywarda. Wszystko wyglądało wspaniale i rozgrywki przedsezonowe były jasnym sygnałem w stronę reszty ligi, że jest się czego bać. Niestety, już 5 minut po rozpoczęciu pierwszego starcia z Cleveland Cavaliers, cały misterny plan legł w gruzach. Gordon Hayward doznał tragicznie wyglądającego złamania kostki i sukces Celtics stanął pod znakiem zapytania. W tamtym momencie wielu ekspertów nie widziało Bostonu nawet w playoffach. Głupcy…

Boston Celtics nie dość, że awansowali do playoffów, to zajęli drugie miejsce w Konferencji Wschodniej. Ale jedna kontuzja nie wystarczyła i do Haywarda dołączył Kyrie Irving. Dwóch najlepszych zawodników miało już nie zagrać do końca rozgrywek i teraz już było po frytkach, prawda?

Nie do końca.

Celtics po raz kolejny zostali skreśleni i mimo rozstawienia z dwójką, to Milwaukee Bucks byli faworytami w starciu w I rundzie Wschodu. Seria była bardzo wyrównana, ale przewaga parkietu zrobiła swoje i to Boston awansował do kolejnej rundy, znowu stając w pozycji underdoga. Tam czekali młodzi i gniewni 76ers z Filadelfii. Teraz przewidywania były podobne – Szóstki triumfują gładko, szybko i przyjemnie, a cała rywalizacja zakończy się maksymalnie w pięciu spotkaniach. Cóż, ci, którzy tak uważali, mieli rację. Nie mieli jednak racji, typując zwycięzcę tej pary.

Po trzech spotkaniach niespodziewanie to Celtics są na prowadzeniu 3-0 (w serii do czterech wygranych) i tylko cud mógłby pozbawić ich awansu do kolejnej fazy. W każdym z trzech starć to 76ers byli faworytem w oczach bukmacherów, co tylko pokazuję dysproporcję talentu tych ekip. To nie tak, że w barwach Boston Celtics nie ma utalentowanych zawodników. Są, ale nikt nie przypuszczał tak szybkiego rozwoju z ich strony. Jednym z nich jest Jayson Tatum.

Miłośnicy kina akcji, mogą kojarzyć to nazwisko, tylko pisane w inny sposób. Nie, to nie Jason Statham, chociaż jego bohaterstwo i siła woli stoją na równie wysokim poziomie.

Tatum w tym roku skończył dopiero…20 lat i jest drugim najlepszym graczem drużyny, która na 99% awansuje do Finałów Konferencji Wschodniej. Nie jest to jednak typowy 20-latek – mówimy o niesamowicie dojrzałym młodzieńcu. Jason pod koniec zeszłego roku został ojcem i to już wiele mówi. Ale skupmy się na koszykarskim życiu. Już w pierwszym spotkaniu Tatum przeszedł szkołę życia, gdy musiał oglądać z parkietu kontuzję Gordona Haywarda. Dramat Haywarda oznaczał jednak szansę dla 20-latka i z perspektywy czasu wiemy, że wykorzystał ją w 100%.

Jayson Tatum został wybrany z trzecim numerem draftu 2017, co w tamtym momencie było uznawane zaskoczenie. Może nie jakieś wielkie, ale nadal zaskoczenie. Przypomnijmy, że Boston Celtics mieli pierwszy pick, który przehandlowali do…. Filadelfii, za wybór numer trzy i przyszłościowe rozliczenia w drafcie. Kiedy ta wymiana została zrobiona, w świecie koszykówki było bardzo dużo wątpliwości. Nikt nie rozumiał, dlaczego Danny Ainge przepuścił okazję wybrania Markelle’a Fultza, który był uznawany za najlepszego zawodnika klasy 2017. Ale Ainge po raz kolejny wiedział lepiej. Według doniesień generalny menedżer Celtics od początku był zakochany w Tatumie i był skłonny wybrać go z jedynką. Cóż, jak na razie ta decyzja wygląda świetnie, bo 20-latek jest rewelacją tegorocznych playoffów.

Boston Celtics to najbardziej utytułowana organizacja w historii NBA. Żaden zespołów nie zastrzegł więcej numerów niż oni. Bill Russell, Larry Bird czy Paul Pierce to legendy i do nich należy większość rekordów; większość, gdyż w ostatnim meczu Tatum dokonał czegoś, co nigdy nie zrobił żaden z gwiazdorów na przestrzeni lat. 24 punkty w spotkaniu numer trzy było już piątym występem Jaysona na minimum 20 punktów w playoffach, co jest pierwszym takim przypadkiem w historii Celtics. To tylko pokazuje, o graczu jakiego kalibru mówimy. Fani w Bostonie mogą z nadzieją patrzeć w przyszłość.

Tatum emanuje niesamowitą dojrzałością na boisku i nic nie robi sobie z presji, grając naprawdę świetnie. W ostatnich pięciu pojedynkach zdobywał odpowiednio: 22, 20, 28, 21, 24 punkty. Jak będzie dzisiaj? Moim zdaniem podobnie.

Pamiętajmy, że Jaylen Brown cały czas ma limitowany czas gry i w takiej sytuacji dużo większa odpowiedzialność spada na barki reszty zawodników. Jednym z nich jest oczywiście Tatum, którzy w pięciu ostatnich występach za każdym razem oddał co najmniej 14 rzutów. Biorąc pod uwagę jego efektywność, linia 17.5 punktu wydaje się nie stanowić aż tak dużego wyzwania. Celtics mają szansę zakończyć serię już dzisiaj i aby to zrobić, potrzebują świetnego występu od swojego złotego 20-latka.

Zdarzenie: Cleveland Cavaliers – Toronto Raptors: Kevin Love zdobędzie (razem z dogrywką) poniżej/powyżej 17.5 punktu

Typ: powyżej

Kurs: 1.90

Kevin Love trafił do Cleveland w 2014 roku. Od tego czasu miał swoje lepsze i gorsze momenty, ale to z reguły on był kozłem ofiarnym, gdy działo się coś złego. Praktycznie przy okazji każdego trade deadline jego nazwisko pojawia się w kwestii potencjalnych wymian. Szkoda, bo Love to świetny gracz i prawdziwy profesjonalista, który zgodził się na mniejszą rolę, stawiając potrzeby zespołu ponad swoje. Może niewielu z Was jeszcze pamięta, ale w czasach gry w Minnesocie Timberwolves Kevin Love był prawdziwą bestią; bestią, ale całkowicie niepozorną. Wyglądał bardziej jak taki uroczy miś niż grizzlie. To były tylko pozory, bo Love jak mało kto potrafił dominować. Trudno było znaleźć lepszego zawodnika w grze tyłem do kosza. Te czasy jednak już minęły. Przychodząc do Cleveland, Love musiał przyjąć rolę Chrisa Bosha i kompletnie odmienił swój styl gry, stając się świetnym strzelcem za trzy.

Tegoroczne rozgrywki były najbardziej udane dla Kevina w czasie jego przygody w winno-złotym trykocie. Nie zdobywał może najwięcej punktów (średnio 17.6), ale trafiał aż 41.5% zza łuku, co stawiało go wśród czołowych strzelców w lidze. Niestety, w końcówce sezonu regularnego nabawił się kontuzji palca u lewej ręki, przez co wrócił dopiero przed rozpoczęciem playoffów i w I rundzie przeciwko Indianie Pacers było widać tego skutki. Love miał olbrzymie problemy ze znalezieniem rytmu i skończył serię ze skutecznością 37.5% z gry, zdobywając przeciętnie 11.4 punktu.

Na szczęście to już historia i do gry wrócił stary, dobry Kevin. O ile jeszcze w pierwszym starciu z Toronto Raptors wyglądało to kiepsko (7 punktów), o tyle dwa ostatnie występy to już ofensywna eksplozja ze strony wychowanka uczelni UCLA. 29-latek zdobył łącznie 52 punkty (odpowiednio 31 i 21), w obu przypadkach trafiając minimum połowę swoich rzutów z gry. Po cichu to jego postawa była kluczem do sukcesu Cavaliers. Wszyscy mówią o Lebronie Jamesie, lecz nie zapominajmy o Lovie i jego powrocie do dobrej dyspozycji. Moim zdaniem ta tendencja się utrzyma, tym bardziej że mecz zostanie rozegrany w Cleveland. Dlatego też typuję over na liczbę punktów Kevina Love’a.

Tak wygląda gotowy kupon. Wchodzimy za stówkę i do wyciągnięcia mamy 309 PLN, czyli walczymy o potrojenie naszej stawki. Wczorajsze typowanie okazało się skuteczne i szczęście było po naszej stronie. Oby dzisiaj było podobnie i po raz kolejny dominował zielony kolor na naszych kuponach. Dajcie znać w komentarzach, co sądzicie o moich propozycjach.

Dziękuję za przeczytanie.

Powodzenia!