Noc w NBA: od gwiazdy w Bostonie do rezerwowego w Los Angeles, czyli historia Isaiaha Thomasa + typ na mecz Timberwolves – Lakers

NBA to liga, w której mecze są codziennie, ale teraz czeka nas tygodniowa przerwa od najlepszej koszykarskiej ligi świata. Wszystko przez Weekend Gwiazd, który rozpocznie się już w najbliższy piątek. Zapowiedź i relacje z tego przedsięwzięcia będziecie mogli przeczytać oczywiście na Zagranie. Kolejna analiza na naszej strony zostanie opublikowana dopiero w następny czwartek. Siła wyższa. Na szczęście dzisiaj zostaną rozegrane tylko 2 pojedynki, a ja mam dla Was jedną propozycję. Gotowi? Do dzieła!

Wczoraj zabrakło nam niewiele, żeby utrzymać perfekcyjną serię 5 wygranych kuponów, bo 2 z 3 typów okazało się celnych. Zawiodła nas jedynie Philadelphia 76ers, przegrywając pierwszą kwartę. Jednak w momencie pisania analizy nie było wiadomo, że najlepszy zawodnik Szóstek (Joel Embiid) nie wystąpi w tym spotkaniu. Tę informację klub podał dopiero na 20 minut przed meczem, co niestety pogrzebało naszą szansę na zwycięstwo. Szkoda, bo pozostałe pozycje weszły jak w masło.

Dołącz do grona ludzi śledzących NBA i podziel się swoją opinią -> Typy NBA – grupa dyskusyjna.

Nie masz konta w Totolotku?  Zarejestruj się i odbierz darmowe 25 PLN w ramach bonusu Totolotka!

Totolotek odbierz bonus Totolotek bonus – dowiedz się więcej!

ODBIERZ 25 PLN

Bonus Totolotka to jedna z najlepszych ofert dla nowych graczy. Dowiedz się więcej o bonusie Totolotka i skorzystaj z okazji.

Zdarzenie: Minnesota Timberwolves – Los Angeles Lakers: suma punków gospodarzy poniżej/powyżej 116.5

Typ: powyżej

Kurs: 1.85

Kiedy dokładnie rok temu ktoś by Ci powiedział, że Isaiah Thomas zostanie dwa razy wytransferowany i stanie się zmiennikiem w Los Angeles Lakers, uznałbyś go za wariata. Bo tamten sezon należał do tego 175-centrymetrowego rozgrywającego i to on był twarzą legendarnych Boston Celtics. Isaiah był praktycznie kompletnym graczem w ofensywie, pokazując, że wzrost to nie wszystko i pewnie ograniczenia istnieją tylko w nas samych. Thomas był trzecim strzelcem zeszłorocznych rozgrywek i skończył na piątym miejscu w głosowaniu na MVP, prowadząc swoich Cetlics do Finałów Konferencji Wschodniej. Miał wielkie momenty: game winnery, 53 punkty w playoffach przeciwko Wizards, a to wszystko wydarzyło się w cieniu śmierci jego siostry. Isaiah oddał część siebie, grając mimo rodzinnej tragedii oraz kontuzji, jednak nie wyszedł na tym dobrze. Cóż, życie nie jest sprawiedliwe.

Uraz biodra trzymał go poza grą aż 8 miesięcy. Ale najpierw Danny Ainge, ten Danny Ainge, olał wszystko, co zrobił dla klubu i wymienił go tak po prostu. Po tym, co zrobił dla Celtics. To kolejne przypomnienie, że NBA to biznes i nie ma miejsca na sentymenty. Będąc zawodnikiem, musisz się z tym liczyć, bo jako część tej ligi, zgadzasz się na to. Musisz mieć świadomość, że każdy ma cenę i praktycznie każdy (poza małymi wyjątkami) może zmienić barwy.

Thomas stał się jedynie dodatkiem do wymiany po Kyriego Irvinga. Miał stworzyć zabójczy duet z Lebronem Jamesem, ale Król nie wykazał cierpliwości i Isaiah po raz kolejny został wytransferowany. Tym razem do Los Angeles Lakers, którzy są historycznie największym rywalem Bostonu. Coś tu się gryzie, nieprawdaż?

Problem z IT jest taki, że kiedy nie zdobywa punktów, jest praktycznie bezużyteczny. Dlaczego? Bo przez swój wzrost jest najgorszym obrońcą w lidze. To nic, że się stara. To nic, że próbuje. Pewnych barier nie da się przeskoczyć. Może w lidze kadetów w województwie podlaskim miałby szanse, ale my mówimy o olbrzymich facetach w NBA. W tym przypadku chcieć nie znaczy móc.

Jeszcze rok temu mógłby liczyć na maksymalny kontrakt, a teraz jego wartość jest zupełnie inna. Maksymalna umowa jest na pewno poza jego zasięgiem, ale nie dlatego, że jest za niski. Przez kontuzję stracił to coś i nie jest już taki eksplozywny. A przy swoim wzroście te zmiany tempa pozwalały mu na unikanie obrońców i kończenie akcji przy obręczy. Kiedy stracił to oomph, nie ma już tej wartości, tym bardziej, jeśli nie trafia do kosza, tak jak to było w Cleveland.

Dlatego gra w Lakers to dla niego szansa na odbudowanie kariery. Jeziorowcy grają w szybkim tempie, co zdecydowanie jest na rękę Thomasowi. Ale ja skupię się na tym, co zdecydowanie pogarsza.

W 402 minuty w barwach Cavaliers defensywna efektywność z nim na boisku była na poziomie 122.3 punktów. Jak źle to wypada na tle innych ekip? Najgorsi w tej kwestii w tym sezonie Phoenix Suns tracą 113.2 punktów na 100 posiadań. Różnica pomiędzy najgorszą obroną w tym rozgrywkach, a Cavs z Thomasem to ponad 9 punktów! Co ciekawe, nikt nie miał tak słabego wskaźnika przez ostatnie…25 lat. To była historycznie słaba defensywa. Jego dodatek może i doda Lakers zastrzyk w ataku, jednak zdecydowanie osłabi ich postawę po drugiej stronie parkietu.

Bo cichą historią tego sezonu w wykonaniu LA jest świetna dyspozycja po bronionej części boiska. Przez kilka ostatnich lat byli na samym dnie efektywności, ale kilka dodatków (np. Kentavious Caldwell Pope) do składu zrobiło różnicę i podopieczni Luke’a Waltona awansowali na 13. miejsce w lidze w tym aspekcie. Jednak jeśli spojrzymy na ilość traconych przez nich punktów, niewiele się zmieniło – 28. lokata. Z czego to wynika? Z tempa. Grając najszybciej w NBA, automatycznie wzrasta ilość posiadań, przez co rośnie też ilość okazji do tracenia koszy. Nawet lepsza obrona będzie tracić więcej punktów, kiedy jest więcej okazji. Proste i logiczne.

Thomas jest zawodnikiem LA od dwóch meczów i to widać po wynikach. W tych dwóch spotkaniach Lakers stracili łącznie… 269 punktów, co daje średnio 134.5. Wow. Niedawno omawialiśmy tutaj Efekt Ewinga, to chyba pora na wprowadzenie nowego terminu – Efekt Thomasa.

Przejdźmy teraz do gospodarzy dzisiejszego pojedynku, czyli Minnesota Timberwolves.

Podopieczni Toma Thibodeau znajdują się obecnie na 4. miejscu na Zachodzie z bilansem 35-25. Po chudych latach, w końcu powinni awansować do upragnionych playoffów. Parafrazując słowa słynnej polskiej piosenki Andrzeja Rosiewicza: ,,14 lat minęło jak jeden dzień”.

Co jest najmocniejszą stroną tego teamu?

Zdecydowanie atak. Leśne Wilki są na trzecim miejscu w NBA, jeżeli spojrzymy na efektywność ofensywną, ustępując jedynie Golden State Warriors i Houston Rockets. Jak widać, jest to całkiem doborowe towarzystwo.

Przed sezonem uważano, że ten eksperyment może nie wypalić. Miało im brakować spacingu, strzelców i silnej ławki rezerwowych, ale Thibodaeu znalazł na to sposób. W skali mikro jest on na pewno dobry, jednak w szerszej perspektywie może być destrukcyjny dla tej drużyny. Coach robi to, co robił zawsze, czyli gra swoimi starterami bardzo długo. Piątka Teague, Butler, Wiggins, Gibson i Towns rozegrała razem 1044 minuty i jest to o 333 minuty więcej niż kolejny line-up w tym zestawieniu. Dzięki temu ruchowi jest utrzymana jakość gry, ale na dłuższą metę nie jest dobra strategia. Skupmy się teraźniejszości.

Minnesota spisuje się szczególnie dobrze na własnym parkiecie, gdzie jej bilans to 23-7. Poza tym w ostatnich pięciu meczach Wolves zdobywają średnio 118 punktów.

Patrząc na bezpośrednią rywalizację obu ekip, można wyciągnąć jeden wniosek – punktów nie brakuje. Tym razem skupimy się na występach Leśnych Wilków. W ośmiu ostatnich starciach ich zdobycze prezentowały się następująco: 123, 115, 125, 119, 119, 109, 121, 114. Jak widzimy, tylko raz Wolves nie zdołali przekroczyć 114 oczek. Defensywa Lakers z Thomasem jest fatalna i nie sądzę, żeby miało się to poprawić. Tym bardziej że Timberwolves grają na własnym parkiecie, gdzie spisują się świetnie, a w całym sezonie mają czołowy atak ligi. Dlatego stawiam na over punktowy gospodarzy, za co Totolotek wystawił przelicznik na poziomie 1.85.

Do analizy użyłem Darmowy Skarb Kibica NBA przygotowany przez naszą redakcję. Żeby mieć jak największe szanse na celny typ, warto przyjrzeć się dokładnie drużynom, ich wynikom, statystykom itd. Dzięki temu zmaksymalizujemy szansę na zysk.

Comments are closed.