Noc w NBA: najlepszy trener kontra najlepszy zawodnik – kto wyjdzie górą z tego starcia? Gramy już o 21:30!

Już o 21:30 będziemy mogli zobaczyć spotkanie pomiędzy czołowymi zespołami w swoich konferencjach. San Antonio Spurs (czwarty team Konferencji Zachodniej) podejmą w AT&T Center Cleveland Cavaliers (trójka na Wschodzie). Rywalizacja tych klubów to zawsze gwarancja świetnego widowiska i wielkich emocji. Co obstawiać? O tym przekonacie się poniżej.

Wczoraj udało nam się trafić jeden z trzech typów. Ja, głupi. Próbowałem wejść dwa razy do tej samej rzeki. A babcia ostrzegała… Dzisiaj tylko jeden typ na hitowe spotkanie o polskiej godzinie. 

Dołącz do grona ludzi śledzących NBA i podziel się swoją opinią -> Typy NBA – grupa dyskusyjna.

Nie masz konta w Totolotku?  Zarejestruj się i odbierz darmowe 25 PLN w ramach bonusu Totolotka!

Totolotek odbierz bonus Totolotek bonus – dowiedz się więcej!

ODBIERZ 25 PLN

Bonus Totolotka to jedna z najlepszych ofert dla nowych graczy. Dowiedz się więcej o bonusie Totolotka i skorzystaj z okazji.

Zdarzenie: Cleveland Cavaliers – San Antonio Spurs: liczba punktów gości poniżej/powyżej 106.5

Typ: poniżej

Kurs: 1.85

Jeszcze w zeszłym sezonie ten mecz stałby pod znakiem rywalizacji dwóch najlepszych skrzydłowych w lidze: Lebrona Jamesa i Kawhia Leonarda. Jednak dzisiejszego wieczoru nie zobaczymy tego pojedynku. Wszystko z powodu kontuzji Leonarda. Cała ta sytuacja jest dziwna i kompletnie nie pasuje do wzorowej organizacji, jaką jest San Antonio Spurs.

Problemy zdrowotne Kawhia rozpoczęły się w zeszłorocznych playoffach, kiedy to w Półfinałach Konferencji Wschodniej nabawił się urazu kostki. Spurs o dziwo zdołali pokonać Houston Rockets w sześciomeczowej batalii, grając bez swojej gwiazdy i awansowali do kolejnej rundy, gdzie czekali na nich Golden State Warriors. Leonard wrócił i w pierwszym spotkaniu tamtej serii dominował, podobnie jak jego zespół. Warriors wyglądali na kompletnie zagubionych i ich strata cały czas oscylowała w granicach 20 punktów. Ale wtedy Leonard ponownie kontuzjował swoją kostkę, nie zagrał już w żadnym spotkaniu i było po serii. Wiele osób uważa, że Zaza Paczulia specjalnie podszedł pod nogi Kawhia. Nie oceniam, ale dzisiejszej nocy Gruzin po raz kolejny zrobił coś, co mogło przedwcześnie zakończyć sezon innego zawodnika, zeszłorocznego MVP, Russella Westbrooka. Na szczęście nic mu się nie stało, ale niesmak pozostał.

Wróćmy jednak do San Antonio.

Kontuzja 26-letniego skrzydłowego nie miała być niczym groźnym. Urazy kostki są częste u sportowców, a rekonwalescencja w tym przypadku nie trwa długo. Jednak 30 września w obozie Spurs pojawiły się niepokojące informacje o innym problemie Leonarda, tym razem z mięśniem czworogłowym uda. Wówczas Popovich mówił, że najprawdopodobniej jego as opuści tylko rozgrywki przedsezonowe.

Ale tutaj zaczynają dziać się bardzo dziwne rzeczy.

W meczu otwarcia (po dwóch tygodniach od tamtej informacji) Kawhi nie wystąpił. Tydzień później w sieci zaczął krążyć filmik, gdzie widać, jak ma olbrzymie problemy z wejściem po schodach do samolotu i wygląda to naprawdę źle.

Kolejne tygodnie, to oczekiwanie i coraz większa konsternacja. Nikt nie ma pojęcia, co się dzieje. Sam Pop nie wie, z czego wynika tak długa rehabilitacja. Jednak klub wysyła coraz pozytywniejsze informacje i w końcu nadszedł ten dzień. 12 grudnia lider San Antonio wrócił na parkiet i wyglądał solidnie. Brakowało mu może trochę szybkości, ale wszystko inne funkcjonowało dobrze. Spurs byli ostrożni i Leonard nie grał w meczach back to back. 2 stycznia wydaje się powrotem starego dobrego Kawhia, który notuje 25 punktów, 8 zbiórek, 4 asysty i 4 przechwyty przeciwko New York Knicks. He’s back – pomyślał każdy z nas.

Tak, wrócił, ale do bycia poza boiskiem. Po 9 występach 26-latek został po raz kolejny odsunięty od składu. Miesiąc później doszły do nas niepokojące wieści w tej kwestii.

Za Popovichem:

,,Będę zaskoczony, jeśli on [Leonard] wróci w tym sezonie. Cóż, mamy już tylko X meczów do końca tego sezonu i on cały czas nie jest gotowy do gry. Jeśli są jakieś szanse na powrót, to dopiero w późnej fazie sezonu i to będzie bardzo trudna decyzja – jak późno przywrócić kogoś do gry. Dlatego próbuję być szczery i racjonalnie myślący.”

Nic nie wskazuje na to, żeby Leonard miał jeszcze w tym sezonie wystąpić. Tutaj zaczyna się prawdziwa zabawa. Weźcie popcorn.

Adrian Wojnarowski kilka dni temu doniósł o tym, że Kawhi jest…zdolny do gry i według lekarzy może wrócić na parkiet. Rozumiesz coś z tego? Bo ja nie. Z jednej strony mamy zapewnienia klubu, a z drugiej informacje z pewnego źródła. Jest to sytuacja dziwna, biorąc pod uwagę renomę organizacji, jaką jest Spurs. To oni od zawsze uchodzili za przykład i klub, który wszystkie sprawy załatwia w swoim gronie.

Jaka jest prawda? Tego się jak na razie nie dowiemy. Widać jednak, że jest duże napięcie pomiędzy San Antonio a Leonardem. A ten za rok może być wolnym agentem i w obecnej sytuacji nie wiadomo, czy zostanie jeszcze w Teksasie.

Strata swojej największej gwiazdy to duży cios dla ekipy prowadzonej Grega Popovicha, według wielu najlepszego trenera ligi. Ostrogi i tak radzą sobie świetnie, zajmując czwarte miejsce na Zachodzie z bilansem 35-25. Jednak ten sezon będzie prawdopodobnie pierwszym od 18 lat, w którym nie zanotują minimum 50 zwycięstw (nie licząc skróconego sezonu z powodu lokautu). Co ciekawe, to nie jest tak, że mają już playoffy w kieszeni. Istnieje szansa, że mogą wypaść nawet poza czołową ósemkę. Jak na razie ich przewaga nad 9. Los Angeles Clippers to 3, a nad 10. Utah Jazz zaledwie 4.5 meczu. Przy świetnej formie Jazz i coraz lepszymi Clippers ta różnica może być wcale nie tak dużym handicapem.

Bo ostatnio San Antonio radzi sobie, delikatnie mówiąc, średnio, co pokazuje zaledwie jedna wygrana w ostatnich 7 starciach. Absencja Leonarda jest szczególnie widoczna po atakowanej stronie parkietu, co odbija się na średniej punktowej zespołu: 101.9 (27. miejsce w NBA). Ten team nie ma za dużo talentu w ofensywie i Pop próbuje się ratować wolnym tempem gry (29. lokata w lidze). Atak opiera się w dużej mierze na grze tyłem do kosza LaMarcusa Aldridge’a, który stał się teraz jego centralnym punktem.

Do analizy użyłem Darmowy Skarb Kibica NBA przygotowany przez naszą redakcję. Żeby mieć jak największe szanse na celny typ, warto przyjrzeć się dokładnie drużynom, ich wynikom, statystykom itd. Dzięki temu zmaksymalizujemy szansę na zysk.

Przejdźmy do gospodarzy, czyli Cleveland Cavaliers, którzy po przewrocie w lutym osiągnęli to, czego chcieli. Od czasu trade deadline Cavs zwyciężyli w trzech z czterech meczów, ale nie to jest najważniejsze. Ich problemem była historycznie słaba obrona. Jednak nowi zawodnicy w składzie zgodnie z oczekiwaniami są dużym wzmocnieniem po bronionej stronie parkietu. Nie chodzi nawet o same statystyki – widać gołym okiem, że defensywa funkcjonuje o niebo lepiej. Jest energia, są chęci i co najważniejsze, efekty. W czterech ostatnich pojedynkach Cavaliers dwukrotnie zatrzymali rywali poniżej 100 punktów, najpierw Boston Celtics (99), a kilka dni później Memhpis Grizzlies (89). Nie są to może czołowe ofensywy ligi, jednak chodzi o sam fakt – Cleveland poczyniło spory progres tam, gdzie to było najbardziej potrzebne.

Przejdźmy teraz do cyferek. Od czasu transferów (mówimy o próbie czterech spotkań) efektywność defensywna podopiecznych Tyronna Lue jest na poziomie 101.2 punktów w przeliczeniu na 100 posiadań. Jak to wygląda w porównaniu do innych teamów? Ten wynik jest lepszy niż wskaźnik Boston Celtics, którzy mają obecnie najlepszą obronę ligi. Wiem, że to tylko 4 występy, ale widać, że to wszystko idzie w dobrą stronę. Może nie jest to jeszcze poziom Golden State Warriors (którzy swoją drogą dzisiaj przejechali się po OKC Thunder), jednak fani Cavaliers powinni być szczęśliwi, widząc postawę ich drużyny.

Co obstawiać?

Patrząc na kłopoty San Antonio Spurs i dużo lepszą postawę Cleveland Cavaliers po bronionej stronie boiska, stawiam na under gości.