NBA Draft, czyli o co chciałbyś, ale boisz się spytać

Za niespełna miesiąc będziemy świadkami wydarzenia, które może odmienić przyszłość NBA. To właśnie draft daje klubom szansę na odbudowę po słabym sezonie. Może akurat Twojej drużynie trafi się nowy Lebron James, albo Michael Jordan. Postaram się przybliżyć przebieg i istotę draftu NBA.

Czym jest ten cały draft? 

Najprościej mówiąc, jest to wydarzenie, podczas którego 30 klubów nabywa prawa do nowych graczy, którzy chcą dołączyć do ligi i spełniają wymogi ligi. W zdecydowanej większości są to zawodnicy kończący uniwersytety w USA, jednak z biegiem lat jest coraz większa tendencja do wyboru młodych koszykarzy spoza Stanów Zjednoczonych.

Draft składa się z dwóch rund, więc każdy zespół ma do wyboru łącznie dwa wybory, które może wykorzystać, wymieniać lub sprzedawać. Gracze z początku pierwszej rundy mają docelowo stanowić o przyszłości klubów.

Klub uzyskuje pierwszeństwo do negocjowania kontraktu z graczem, ale nie jest to wiążące. W każdej chwili można pozbyć się tego prawa, wymienić lub odroczyć w czasie podpisanie umowy z zawodnikiem.

Gracz, żeby przystąpić do draftu, musi spełnić kilka wymagań. Muszą mieć minimum 19 lat według rocznika w roku wyboru i do tego spędzić minimum jeden rok na uczelni wyższej.
W przeszłości nawet gracze ze szkół średnich mogli zostać wybrani, jednak w 2006 roku zostało to zmienione.

Niektórzy zawodnicy rezygnują z collegów, w których jak wiemy gra się za darmo i próbują swoich sił na rok za granicą. Przykładowo Brandon Jennings wybrał grę we Włoszech, a Emanuel Mudiay w Chinach.

Swoją drogą przykre jest to, że młodzi chłopacy generują miliony zysku dla swoich uczelni, a nic z tego nie mają.

Skąd wynika kolejność wyborów?

Ustalanie kolejności wyboru odbywa się na zasadzie loterii. Im mniej zwycięstw w sezonie ma drużyna, tym ma większe szanse na wylosowanie jedynki. Proste. Dlatego ostatnimi czasy tak modne stało się celowe przegrywanie meczów, czyli tzw. tankowanie. Skoro nie masz szans na awans do playoffów, a co dopiero a walkę o mistrzostwo, to opłaca Ci się przegrywać. Może akurat dostępny będzie gracz, który zmieni przyszłość organizacji.

Ekipa z najmniejszą ilością zwycięstw ma 25% szans, druga od końca 19.9%, kolejna 15.6% itd. W loterii bierze udział 14 drużyn, które nie zakwalifikowały się do playoffów, a losowanie dotyczy tylko trzech pierwszych numerów- pozostałe wybory są przyznawane na podstawie kolejności przed losowaniem.

W tym roku szczęście ,,dopisało” Brooklyn Nets, którzy na swoje nieszczęście swój wybór w drafcie muszą zamienić z Boston Celtics. Drugi numer draftu przypadł Los Angeles Lakers, a trzeci Philadelphia 76ers.

Kiedy i gdzie odbędzie się draft?

Tegoroczny draft odbędzie się 22 czerwca w hali Barclays Center na Brooklynie. Można to uznać za swego rodzaju czarny humor ze strony NBA. Warto przypomnieć, że tegoroczny pierwszy wybór w drafcie początkowo należał do Brooklyn Nets, którzy na co dzień grają właśnie w Barclays Center. Lecz na mocy wymiany z Boston Celtics w 2013 roku, Nets wysłali m.in. prawo do zamiany wyborów w 2017 roku. NBA nie ma serca…

Czyli wysoki wybór w drafcie gwarantuje świetlaną przyszłość?

Nie do końca. Trzeba pamiętać, że wybierani są młodzi mężczyźni, czasami nawet chłopcy, którzy dopiero kształtują się jako ludzie. Głównie patrzy się przez pryzmat potencjału, a ten nie zawsze jest spełniony. W wieku 18,19 lat gracz jest bardzo daleko od bycia ukształtowanym, a wielomilionowy kontrakt może często namieszać w głowie młodym graczom.

To warto mieć wybór w drafcie, czy nie?

Oczywiście, że warto. Nawet jeśli Twój zawodnik nie spełni pokładanych w nim oczekiwań, to jego kontrakt nie jest zbyt duży i po dwóch latach można już się z nim rozstać. Szkoda zmarnowanego wyboru, ale takie jest życie. Nie zawsze podejmuje się słuszne i trafne decyzje (na pewno każdy z nas coś o tym wie).

Jednak bądźmy bardziej pozytywni- w końcu mamy piękną wiosnę!

Jeśli wybrany gracz okaże się drugim Lebronem, trzecim Jordanem, czy czwartym Kobem, to możesz mieć go w swoim składzie przez długie lata.

Pierwszy kontrakt trwa z reguły cztery lata, po czym zawodnik staję się zastrzeżonym agentem. Oznacza to, że jego macierzysty klub może wyrównać każdą ofertę kontraktu zaproponowaną przez inny zespół. Zatem jest prawie pewnie, że gracz będzie w klubie minimum 8 lat. Brzmi atrakcyjnie.

Czy jest szansa na wybór Polaka?

Jak doskonale wiemy, w NBA jest tylko jeden Polak, Marcin Gortat. Czy to dużo, czy mało to już zostawiam do Waszej oceny. Fakt jest taki, że trudno spodziewać się dodatkowego wsparcia dla Gortata w przyszłym sezonie.

Największe szanse na grę w NBA wydaje się mieć Przemek Karnowski.

Niestety problemem w przypadku Karnowskiego jest to, że NBA poszukuje zupełnie innego zestawu umiejętności, niż może zaoferować Polak.

Kluby szukają podkoszowych, którzy dysponują rzutem minimum z półdystansu, są w stanie wychodzić wysoko w obronie i mogą zmieniać krycie na niższych graczach. Niestety Przemek nie wpasowuje się w te realia. Kilkanaście lat temu byłby pewniakiem do wyboru w czołówce, jednak niestety NBA poszła w zupełnie inną stronę.

Nawet jeśli Przemek nie zostanie wybrany w drafcie, to ma szansę na angaż w najlepszej koszykarskiej lidze świata przez ligę letnią. Jeśli na treningach drużyn, na meczach pokaże się z dobrej strony, to ma szansę na kontrakt.

Czym kierować się przy wyborze?

Na pierwszy rzut oka najlepszym wydaje się wybór zawodnika, który wpasuje się w braki zespołu. Brakuje Ci centymetrów pod koszem- bierzesz centra; nie masz wystarczająco dużo kreatorów na obwodzie- wybierasz rozgrywającego.

Paradoksalnie, zespół wybierający w drafcie nie powinien skupiać się na swoim potrzebach. Złota zasada wyborów, a na pewno tych w czołówce (top10?) brzmi:

Bierzesz najlepszego dostępnego gracza.

Wynika to z prostego faktu. Zawodnicy są oceniani na zasadzie sufitu, który mogą kiedyś o osiągnąć i jakimi graczami mogą stać. Musisz wybrać gracza, który ma największy potencjał. Młodzi gracze mogą zostać ukształtowani zgodnie z polityką i potrzebami klubu.
Najsłynniejszy przypadek draftowania pod dopasowanie do składu.

Draft w 1983 roku. Portland Trail Blazers wybiera z drugim numerem. Mają już w składzie obiecującego skrzydłowego, którym jest Clyde Drexler. Z jedynką idzie Hakeem Olajuwon do Houston Rockets. Blazers stoją przed dylematem. Czy wybrać zawodnika pasującego do naszego składu i niedublującego się pozycją z Drexlerem (Ralph Samspon), czy też zaryzykować i wybrać obiecującego obwodowego zawodnika. Tym zawodnikiem jest Michael Jordan.

Portland decydują się na wybór Sampsona, a resztę już znamy. Bulls z trójką wybierają Jordana i jest to najlepsza decyzja w historii organizacji. Z perspektywy czasu Portland mogą pluć sobie w brodę, że odpuścili sobie, jak się później okazało najlepszego gracza w historii NBA. Czy ktoś w ogóle pamięta Samspona?

Czy draft ma jakiekolwiek znaczenie?

Dobry (lub) zły wybór w drafcie może odmienić na lata organizację. Jeśli znajdziesz tego jednego gracza, wokół którego możesz budować cały swój zespół, jesteś wygrany. Masz szansę ze słabego zespołu stać się kandydatem do playoffów, a w szerzej perspektywie nawet kandydatem do mistrzostwa.

Update w dzień draftu (22.06)

To już dzisiaj! Ten długo wyczekiwany dzień przez kibiców, zespoły, a przede wszystkim zawodników nareszcie nadszedł!

I przez te 4 tygodnie trochę się działo.

Najważniejszą informacją jest to, że #1 wybór nie jest już w posiadaniu Boston Celtics. W tym momencie to Philadelphia 76ers będzie wybierała z pierwszym numerem. I tu nie ma wątpliwości, na kogo się zdecydują. Mogę Ci obiecać, że kiedy Adam Silver wejdzie na scenę, jego kwestia będzie brzmiała tak:

,,With the first pick in 2017 NBA Draft Philadelphia 76ers select… Markelle Fultz from University of Washington”.

Tu nie ma wątpliwości. 76ers chcą i wezmą Fultza, który wydaje się odpowiedzią na ich potrzeby. Brakuje im akurat rozgrywającego, który nie musi mieć piłki w rękach, żeby być efektywnym graczem. Właśnie takim graczem jest wychowanek uczelni Washington.

Dobrze, pierwszy wybór mamy już za sobą, więc pora na kolejny.

Los Angeles Lakers próbowali zwodzić, robili zasłonę dymną, ale teraz już wszystko jasne. Będzie tak, jak wszyscy spodziewali się od samego początku. Lakers wymianą D’Angelo Russella wysłali wiadomość:

Nasz wybór to Lonzo Ball. 

Ball i Lakers stworzą burzliwy, trudny, ale na pewno interesującą parę. Dorzuć do tego ojca, który stał się gwiazdą Internetu i scenariusz do jednego z hollywoodzkich filmów gotowy.

Sprawa komplikuje się przy wyborze Celtics.

Markelle Fultz wyglądał, jakby pasował idealnie do Bostonu. Mówił, że czuje się, jakby tu po prostu należał. Wiesz, przeznaczenie itd. Miał być tak pięknie. Jeszcze tydzień temu miało nic się nie wydarzyć.

A jednak. Danny Ainge (Generalny Menedżer Celtics) po raz kolejny dostarczył nam dodatkowych wrażeń i pozyskał trzeci wybór w zamian za pierwszy.

I w tym wypadku, nie wiadomo, co się stanie. Według doniesień Celtics wybierają pomiędzy Joshem Jacksonem a Jaysonem Tatutem. Ale nie zdziw się, jeśli Ainge dokona kolejnej wymiany.

Jedno jest pewne w przypadku Bostonu – wszystko może się zdarzyć.

Czego spodziewać się po dzisiejszej nocy

Ostatnie dni to praktycznie nieustanne doniesienia. Ale dzisiaj spodziewaj się kulminacji tego wszystkiego. Tacy zawodnicy jak Paul George, Jimmy Butler, Kristaps Porzingis mogą dziś zmienić barwy klubowe. Kluby będą próbowały jak najbardziej ograć potencjalnego partnera w wymianie. Niestety znając życie, będzie tak, że z dużej chmury spadnie mały deszcz i skończy się jedynie na doniesieniach. Mam nadzieję, że się mylę.

Draft zacznie się dzisiejszej nocy o 1:00. Jedno jest pewne: dzisiejsze wybory zmienią przyszłość wielu klubów. Czy na lepsze, czy na gorsze, to dopiero pokaże przyszłość. Trzymajmy kciuki, żeby Przemek Karnowski został jednym z 60 szczęśliwców w dzisiejszym Drafcie.

Przemek, jesteśmy z Tobą!

 

Zaloguj się aby dodawać komentarze