NBA Award show: Russell Westbrook doceniony- ukoronowanie rekordowego sezonu

Sezon regularny zakończył się dwa miesiące temu, od Finałów NBA minęły 2 tygodnie temu, a my dopiero dzisiejszej nocy poznaliśmy zwycięzców nagród za fazę zasadniczą. Trochę późno, prawda? Zgodnie z oczekiwaniami stauetkę MVP otrzymał Russell Westbrook z Oklahoma City Thunder. Sama gala nie przyniosła zbyt wielu wrażeń, ale dzięki niej wiemy już rzeczy, które powinniśmy wiedzieć dawno temu.

Pierwsza gala NBA award show taka… nijaka. W całym tym show zabrakło błysku, nie było praktycznie żadnego elementu zaskoczenia. Zgodnie z oczekiwaniami brakowało emocji i to faworyci sięgnęli po statuetki. Po raz kolejny widać, że cała idea przyznawania nagród w taki sposób jest błędem. Miejmy nadzieję, że liga wyciągnie wnioski i albo zmieni datę tego wydarzenia (przed playoffami), albo w zupełności zrezygnuje z tego pomysłu. W końcu czy jest coś piękniejszego niż zawodnika celebrującego otrzymanie nagrody na własnej hali, wśród własnych, wiernych kibiców?

Nagroda dla najbardziej wartościowego gracza (MVP) – Russell Westbrook (Oklahoma City Thunder)

https://www.youtube.com/watch?v=WkcYz6Wf9L8

Westbrook zasłużył na tę nagrodę- to nie ulega żadnej dyskusji. Dostał najwięcej, bo 69 ze 101 głosów na pierwsze miejsce w głosowaniu. Drugi, James Harden, był wskazywany jako ten, który najbardziej zasłużył na tę statuetkę 22 razy. W pierwszej piątce głosowania znaleźli się jeszcze Kawhi Leonard (Spurs), Lebron James (Cavaliers) i Isaiah Thomas (Celtics).

Stauetka MVP dla Westbrooka to ukoronowanie jego fantastycznego indywidualnie sezonu. Warto pamiętać, że pobił rekord w ilości triple doubles, zaliczając 42 takie osiągnięcia w 82 meczach sezonu regularnego. Russell częściej zaliczał to triple double niż nie. Westbrook w każdym meczu dawał z siebie wszystko i niezależnie od tego, czy go lubisz, czy nie, trzeba docenić jego osiągnięcia w tym sezonie. Takich rozgrywek w wykonaniu jednego gracza możemy szybko nie zobaczyć.

W tym wszystkim szkoda tylko Jamesa Hardena, którego świetny sezon przejdzie trochę echem. Niestety w tym wypadku różnica 2 zbiórek na rzecz Westbrooka zrobiła dużą różnicę. To już trzeci raz, kiedy lider Rockets zajmuje drugie miejsce w głosowaniu na MVP. Może do trzech razy sztuka?

Najlepszy obrońca sezonu (DPOY) – Draymond Green (Golden State Warriors)

W tym przypadku, stwierdzenie ,,Do trzech razy sztuka” znajduje odwzorowanie w rzeczywistości. Po dwóch latach z rzędu, kiedy to Draymond Green był drugi w głosowaniu na najlepszego obrońcę roku, w końcu sięgnął po upragnioną nagrodę. Swoją drogą może Harden weźmie przykład z Greena za rok?

Tu nie było wątpliwości. Green był najlepszym obrońcą tego sezonu. Kropka. Nikt inny nie robił takiej różnicy po bronionej stronie parkietu. To właśnie wychowanek uczelni Michigan State może być najważniejszym graczem nie tylko defensywy, ale i całego systemu Warriors.

Green może kryć praktycznie każdego gracza na boisku. Mimo tylko 201 centymetrów wzrostu (czyli o kilka mniej niż Kevin Durant) z powodzeniem gra na pozycji centra w niskich ustawieniach. To właśnie dzięki jego wszechstronności powstał słynny line-up śmierci.

Moim zdaniem Draymond Green zasłużył na tę nagrodę niż Russell Westbrook na stauetkę MVP. Dwa razy był o krok od tego zaszczytu, ale nareszcie się udało. W końcu… do trzech razy sztuka.

Gracz, który poczynił największy postęp (MIP) – Giannis Antetokounmpo (Milwaukee Bucks)

Czy nie jest tak, że jako społeczeństwo lubimy historię kopciuszków? Ludzi, którzy nie mieli z początku łatwo – zmagali się z różnymi problemami, nie pochodzili z tzw. dobrych domów, tylko na wszystko musieli zapracować samemu?

Antetokounmpo to idealny przykład takiego bohatera. Jeszcze kilka lat temu pomagał rodzicom na targu w Grecji. Stwierdzenie, że nie miał najłatwiejszego startu, nie do końca oddaje rzeczywistość. Ale Gianins się nie poddał i dzięki swoim warunkom fizycznym, a przede wszystkim oddaniu się całkowicie koszykówce stał się jednym z najlepszych graczy w NBA.

I to nie są słowa rzucane na wiatr.

Grek został wybrany do All NBA Second Team, a do tego doprowadził swój zespół do szóstego miejsca w Konferencji Wschodniej. W playoffach pokazał, że jest prawdziwym liderem. Trzeba zwrócić uwagę, że Antetokounmpo robił to wszystko, mimo cały czas mało skutecznego rzutu z dystansu. Co będzie, jeśli zacznie trafiać ok. 37% za trzy punkty?

A trzeba pamiętać, ze w grudniu kończy dopiero 23 lata.

Giannis jest najlepszej drodze do tego, żeby za kilka lat być najlepszym zawodnikiem w NBA. Niedawno zakończony sezon pokazał, że może być wyjątkowym graczem w tej lidze. To, co widzieliśmy w wykonaniu Greka to dopiero namiastka jego możliwości. Jeśli będzie dalej tak się rozwijał, to może on przejmie przejmie status najlepszego gracza NBA od Lebrona Jamesa? Komu jak komu, ale jemu nie brakuje motywacji.

Najlepszy debiutant (ROTY) – Malcolm Brogdon (Milwaukee Bucks)

W tym sezonie nie było wyraźnego faworyta do zdobycia tej nagrody. Joel Embiid był zdecydowanie najlepszym debiutantem, ale rozegrał tylko 31 spotkań.

Brogdon jest pierwszym od 1966 roku graczem, który jako zawodnik wybrany w drugiej rundzie Draftu (#36), otrzymał statuetkę dla Najlepszego Debiutanta sezonu.

Zawodnik Milwaukee Bucks zaliczał średnio 10.2 punktu i 4.2 asysty na mecz, stając się drugim graczem Bucks z tą nagrodą.

Pozostałe nagrody:

Najlepszy rezerwowy: Eric Gordon (Houston Rockets)

Najlepszy trener: Mike D’Antoni (Houston Rockets)

Menadżer roku: Bob Myers (Golden State Warriors Warriors)

Hustle Award: Patrick Beverley (Houston Rockets)

Fair play: Kemba Walker (Charlotte Hornets)

NBA Cares Community Assist Award: Isaiah Thomas (Celtics)

Twyman-Stokes Teammate of the Year Award: Dirk Nowitzki (Dallas Mavericks)

Sager Strong Award: Monty Williams (San Antonio Spurs)

 

  • Tagi

Zaloguj się aby dodawać komentarze