Lewy przeszedł do historii, rozbiliśmy Armenię – wnioski po meczu

1:6 na wyjeździe to wynik, którego nie przewidywali nawet najwięksi optymiści. My także należeliśmy do tych raczej pozytywnie nastawionych, ale bliżej nam było do 1:2 czy 1:3, niż takiego nokautu. Każdy kibic czuje teraz szczerą radość z satysfakcją, bo po tak wysokiej wygranej nie ma co skakać w powietrze, to byłoby poniżanie rywali. Brawo Panowie, robota wykonana i to z nawiązką!

Robert Lewandowski to odpowiedzialny król

Trzeba się trochę rozpłynąć nad Lewym bo mu się to po prostu należy. Nasz kapitan bierze odpowiedzialność na swoje barki w każdym możliwym spotkaniu. Kiedy tylko obrona rywala się gubi, jest nieorganizowana on to wykorzysta. Dzisiaj strzelił hat-tricka, pokazując a) powtarzalność ze stałych fragmentów gry b) spryt przy rzucie wolnym pośrednim i c) umiejętność odnalezienia się w polu karnym jak klasyczny snajper. Klasyczny snajper, którym Robert nie jest, bo z reguły rozgrywa, walczy, przepycha się i tak dalej. Ogromna wszechstronność, umiejętności, zabójcza skuteczność – Lewandowski ma po prostu wszystko. Oby jego era trwała jak najdłużej bo jest po prostu nie do zastąpienia. Należy odnotować, iż napastnik Bayernu Monachium pobił rekord Włodzimierza Lubańskiego i został najlepszym strzelcem w historii reprezentacji Polski.

Grosicki także potrafi

Głośno było ostatnio o Kamilu w kontekście plotek kasynowych, tak samo jak o jego „drugim ojcu”, czyli Tomaszu Hajcie. Ten drugi powiedział kiedyś o pomocniku Hull, że piłkarzy klasy ormiańskiej powinien kręcić jak dzieci, no i dzisiaj w końcu tak robił. Było widać, że Grosik jest level wyżej niż przeciwnicy. Strzelił bramkę, po której zaprezentował gest „bla, bla bla”, czym chciał przekazać, iż to wszystko co się działo przez ostatnie dni było tylko plotką i w żaden sposób nie wpłynęło na jego dyspozycję. Kamil zaliczył też dwie asysty, obie przy bramkarz Lewego. Dobrze jest oglądać go w gazie i oby tak samo skutecznie zagrał w niedzielę.

Drużyna pozostaje drużyną

Ciężka lekcja w Danii nie poszła na marne. Ormianie zagrali naprawdę słabo, ale nasi potrafili to wykorzystać, narzucić swój styl gry, swój pomysł na mecz, po prostu dominowali. W ofensywie nie było widać braku Arka Milika, na którego powrót i tak wszyscy czekamy bo daje on kadrze wartość dodaną. W defensywie było widać powrót Krychowiaka, który świetnie się poruszał, wykonywał wszystkie obowiązki obronne. Na lewej flance naszych tyłów zagrał z konieczności Bartosz Bereszyński. Było u niego widać ogranie z Sampdorii, wybieganie i pewność siebie. Dlatego pomimo gry na lewej, a nie na nominalnej, prawej stronie pokazał się z dobrej strony. W akcjach ofensywnych błyszczał Jakub Błaszczykowski, który tak samo jak Kamil Grosicki robił z rywalami co chciał. Oby kadrowicze zaprezentowali taki sam poziom motywacji i formy w niedzielę, a Czarnogóra też nie sprawi im większych problemów.

Zaloguj się aby dodawać komentarze