„Less show, more fighting”, czyli MMA po czeczeńsku

ACB latające kolano

Zawodowe walki w MMA, K-1 czy boksie to często także wielka rozrywka poza sportowa dla zgromadzonych fanów. Taki pomysł na gale mają Amerykanie, Europejczycy i generalnie można rzec cały świat. Prawie cały. Mairbek Khasiev, właściciel ACB, ma chęć organizowania swoich wydarzeń w inny sposób, który skupi się prawie tylko wyłącznie na pięknie sztuk walki. Motto organizacji to „Less show, more fighting” i nie są to puste słowa. Wysoki poziom emocjonujących pojedynków, wiele młodych talentów, konfrontacja po konfrontacji a w samym centrum walka. Wszystko z miłości do sztuki. Tak można scharakteryzować czeczeńską organizację ACB.

Polski kibic zasiadający na hali czy przed telewizorem do oglądania KSW, wie czego może się spodziewać. Poza warstwą sportową dostaje wiele audiowizualnych doznań. Huczne otwarcie gali, często okupione wokalnym występem, światła, ogień, dym. Inne organizacje często decydują się zapewnić fanom pomiędzy walkami dodatkowe atrakcje. W przypadku MMA, karta walk składająca się z 6-8 walk rozłożonych na 4-5 godzin transmisji. W mniej lub więcej takich formach kojarzymy zawodowe gale na całym świecie. Są to także te elementy, które pozwalają przyciągnąć do siebie tzw. Januszy. Na rosyjskich galach można otrzymać przeróżną rozrywkę między pojedynkami jak na przykład… walki rycerzy w zbrojach czy występy baletnic. Jednak nasze podwórko i KSW wydaje się w tym aspekcie, wielkości show, nie mieć równych.

Mairbek Khasaiev to przede wszystkim wielki fan sportów walki. Postanowił stworzyć swoją organizację – ACB – która obędzie się zbędnymi dodatkami i skupi wyłącznie na pojedynkach. Czeczeńska organizacja rozwija się bardzo prężnie. W miniony weekend odbyła się 57. gala pod ich szyldem a na rynku jest zaledwie 5 lat. Już zaczyna dawać o sobie znać coraz większej rzeszy fanów. Ze swoim produktem Khasaiev był już w Anglii, Polsce, a nawet w USA. Od samego istnienia organizacja jest znana z bardzo wysokiego poziomu sportowego. Takie regiony jak Czeczenia czy Dagestan wydają się nie mieć końca, jeżeli chodzi o utalentowanych atletów w sztukach walki. Dla wielu ludzi w tamtych miejscach to prawie sport narodowy. Od małego trenują między innymi zapasy. Ich atletyzm także robi wielkie wrażenie, który skutecznie wykorzystują w klatce. Mairbek Khasaiev ma bardzo dużo pieniędzy i coraz śmielej sprowadza do siebie lepszych zawodników. Może jeszcze nie rywalizuje z UFC o samą czołówkę, ale są w stanie podebrać co bardziej utalentowanych sportowców praktycznie każdej organizacji zapewniając nie tylko aspekt finansowy, ale rozwojowy kariery. Często ci dobrzy zawodnicy z wielkim zdziwieniem doznawali porażek z „jakimś” zawodnikiem ze wspomnianych rejonów. No właśnie – „jakimś”. Dla kibiców z poza Rosji często może się wydawać, że każdy tam walczący jest identyczny. Broda, podobna fryzura, mega zapasy, dynamika w każdej akcji i wydawałoby się podobne imiona i nazwiska – tych młodych wilków jest wielu. ACB jeszcze musi popracować nad promocją swoich gwiazd. Jednak uwierzcie mi, że warto włączyć ich gale. Największa polska gwiazda – Mamed Chalidow pochodzący z Czeczeni – elektryzuje swoim stylem walki. W ACB jest kilku podobnych. Najpopularniejszy fighter  z Dagestanu Khabib Nurmagomedov wydaje się być nie do pokonania, a jego zapasy budzą podziw na całym świecie. W ACB jest kilku podobnych. Jak w Dagestanie mają nie rodzić się tak kozaccy fighterzy, skoro od młodych lat mają zapaśnicze sparingi z niedźwiedziami?

https://www.youtube.com/watch?v=JZvCgSmV9JA&amp

Sama organizacja gali różni się od tego co znamy. W ACB nie uświadczymy wielkich ogni, śpiewów czy jakiejkolwiek innej rozrywki nie związanej z samym MMA. Ich karty walk potrafią zawierać ponad 20 pojedynków! Z tego co znasz, pomyślisz – „przecież to musi trwać cały dzień”. Odpowiadam Ci – „Nie”. Tutaj zbliżamy się do użycia motto „Less show, more fighting” w praktyce. Walka właściwie toczy się od razu po poprzedniej. Kończy się jedna, zostaje ogłoszony zwycięzca i natychmiast kolejni sportowcy kierują swoje stopy ku klatce. Przerwa między jednym a drugim pojedynkiem wynosi zaledwie kilka minut. W takiej sytuacji możliwe jest powiedzmy 10 walk w 3 godziny jak to już bywało na galach ACB. Wokół swojej organizacji kultywując piękno sztuk walki starają się sprowadzać na gale postacie znane ze swojego kunsztu na całym świecie. Do komentarza po angielsku zaangażowali Franka Mira. Były mistrz UFC wagi ciężkiej jest lubianą i popularną postacią. Poza tym świetnie wkomponuje się w filozofię ACB, ponieważ potrafi świetnie analizować pojedynek wyciągając właśnie to piękno sztuk walki, które tkwi w szczegółach. Na ich ostatniej gali w Moskwie był sam George St. Pierre, który towarzyszył koledze walczącemu tego wieczoru. Legenda sportów walki, właściwie nie ma lepszej osobistości do promowania wschodnich wartości sportu. Koło klatki zasiadł także Robin Black, znany bardziej ortodoksyjnym fanom ze swojej pasji do MMA i żywiołowych analiz. Sam analityk jeszcze przed samym wydarzeniem powiedział „Dzieje się tutaj coś bardzo specjalnego”. Myślę, że każdy pasjonat sportu też to czuje i z ciekawością obserwuje gale oraz rozwój organizacji.

Więc czym jeszcze jest to motto „Less show, more fighting”? Może posłużę się pomocą samego mistrza Georga St. Pierre’a. Według niego mniej show, to znaczy także więcej respektu. Tutaj zapewne legenda odwołuje się do popularnego już trash talku w UFC, który ma promować wydarzenia. W sztukach walki chodzi o tradycyjny, wywodzący się ze wschodu szacunek m.in. do przeciwnika. W ACB walka ma się sama bronić i zachęcać fana do emocji. Jak mówi GSP, ACB potrzebuje nie tylko świetnych fighterów, ale charakterów. Można to odnieść do moich wcześniejszych spostrzeżeń podobnych do siebie czeczeńskich i dagestańskich wojowników.

„Mniej show, więcej walki” jest zdecydowanie bardziej dla ludzi kochających sporty walki niż przypadkowych Januszy. Każdy pojedynek dostarcza niesamowitych emocji. Zestawienia gwarantują brak nudy. Ich gale są dostępne na żywo za darmo na takich platformach jak youtube czy facebook. Czeczeński właściciel pragnie promować swoją idee i piękno sportu. Wydaje się wręcz, że jego celem nie jest zarobienie jak największej ilości pieniędzy, a po prostu radość z szerzenia swojej pasji. Dla ludzi zakochanych w sportach walki i ortodoksyjnych fanów, jest to zdecydowanie pozycja obowiązkowa. Dla innych? Muszą sami sprawdzić, ale uważam, że mimo to nie będą zawiedzeni i może sami poczują miłość, pasję i piękno płynące z szermierki na ręce i nogi. W ACB można poczuć puryzm Martial Arts. Mogę o sobie powiedzieć fanatyk sportów walki. Jestem fanem tej organizacji i mogę z całą odpowiedzialnością polecić pewnego sobotniego wieczoru zobaczyć jak to się robi po czeczeńsku.

https://www.youtube.com/watch?v=yGAvm_THk-Q

Zaloguj się aby dodawać komentarze