KSW 44 według scenariusza. Co dalej?

Karol Bedorf i Mariusz Pudzianowskiego KSW 44

Za nami kolejna gala KSW. Przyznam szczerze, że dawno nie było wydarzenia polskiego hegemona wśród organizacji MMA, które byłoby mi tak obojętne. Dlaczego? Główne walki za bardzo nic ze sobą nie wnosiły, a naprzeciwko stanęli wyraźny faworyt i rywal skazany na porażkę. Niech dobrym wyznacznikiem będą kursy – mnożniki na cztery ostatnie starcia wygranych nie były wyższe niż 1,45. Chociaż prędzej między innymi Wolański i Torres dali wyśmienitą walką. Ostatecznie pojedynki potoczyły się według scenariusza i nie wniosły nic nowego. W związku z tym bardziej można się zastanowić co dalej z bohaterami wczorajszej gali.

Karol Bedorf wygrał tak jak przewidywałem – zobaczyliśmy różnicę w wyszkoleniu technicznym w każdej płaszczyźnie. Dla byłego mistrza federacji KSW była to walka na przetarcie po długiej przerwie spowodowanej między innymi kontuzją. Uważam, że dziesięć na dziesięć razy górą wyszedłby Karol Bedorf. Trudno ocenić jego dyspozycję na tle Mariusza Pudzianowskiego. Wyglądał znakomicie, ale jak pisałem przy tekście z typami – jest pewien poziom, którego Pudzian już nie przeskoczy, a właśnie Bedorf był ponad tą linią. Teraz pozostaje pytanie, jak wysoko wzbije się ponad tę kreskę. W mojej myśli rysuje się pojedynek Coco z Michałem Andryszakiem. Ma to według mnie sportowy sens. Wygrany mógłby od razu wskoczyć nawet do walki o pas patrząc na to, jak to w przypadku KSW, mała i płytka jest cała dywizja.

Często trudno wymyśleć co dalej dla Mariusza Pudzianowskiego. Wiemy już, że mimo wszystko udowodnił wielu kibicom, że jest zawodnikiem MMA. Chociaż pewnego poziomu nie przeskoczy, co pokazała ostatnia walka, więc starcia z pewną grupą fighterów można skreślić. Okej, no to według mnie dla Pudziana może być Erko Jun… jasne, znowu wracamy trochę do freak-fightów, ale już od tego nie uciekniemy. Z drugiej strony ma to sens zarówno sportowy jak i promocyjny. Debiutant w MMA wygrał swoją pierwszą walkę oraz pokazał i przedstawił polskim kibicom. Wydaje się, że Pudzian byłby faworytem, ale jednak w przypadku tego starcia byłaby myśl z tyłu głowy, a może coś się wydarzy? No bo tak naprawdę nie znamy jeszcze potencjału Erko Juna.

Michał Materla w walce na przetarcie niczym pięściarze. W MMA takie pojedynki nie są potrzebne jak w przypadku boksu, ale ok – niech będzie tym razem. Brawa dla Cipao za fantastyczną postawę. Wiadomo, że Polak to czołówka wagi średniej w KSW. Jednak na ten moment za plecami Mameda oraz Askhama. Może na razie zostawmy tę dwójkę i w tym wypadku proponuję starcie, które byłoby trochę esencją tworzenia zestawień. Mianowicie Damian Janikowski! Tak, niektórzy powiedzą za wcześnie. Jednak to starcie rysuje mi w głowie kilka scenariuszy i żadnego nie można wykluczyć. Chcemy walki, które dają nam takie pytania. Nawet w takich starciach można zapomnieć o pasach i drabinkach… po prostu czyste i interesujące zestawienie. Może się okazać, że Janikowski to jeszcze nie ten poziom. A co jeśli jego zapasy pokażą dlaczego są najlepszą bazą w MMA? Dajcie nam te odpowiedzi!

Kleber Koike Erbst bardzo łatwo zwyciężył swój pojedynek i tutaj nie ma wątpliwości, że kolejna walka dla Japończyka to starcie, do którego w Sopocie nie doszło, czyli z Marcinem Wrzoskiem. Marian Ziółkowski to solidny nabytek federacji KSW i czekam na jego kolejne walki. Tym bardziej, że Polak ma jeszcze miejsce do rozwoju. To może z Filipem Wolańskim? Myślę, że to też ma sens! Już będąc przy kolejnym pojedynku tej gali, to Torres dla Artura Sowińskiego? Mam wrażenie, że te puzzle zwane match-makingiem układają się same… Pozwoliłem zabawić się w osobę układającą walki, ale większość pewnie zgodzi się z moimi decyzjami. No i na koniec jeszcze może coś o Tomaszu Oświecińskim, co może być moją bardzo osobistą opinią, ale – starczy tych wygłupów na macie. Nie rozumiem fenomenu Stracha. Zarówno sportowo oraz promocyjnie nie widzę dla niego dalej miejsca w KSW.