Historia żeńskiej wagi koguciej w UFC – Od Rousey do Nunes

Amanda Nunes kontra Ronda Rousey

Początek wagi koguciej w UFC, to pierwsze walki płci pięknej w oktagonie. Zaczęło się od Rondy Rousey, która wyrosła na jedną z gwiazd organizacji i najbardziej rozpoznawalnych zawodniczek MMA. Czas Amerykanki przeminął, kobiece MMA rozwija się w szybkim tempie i aktualnie na tronie panuje Amanda Nunes, która już w tę sobotę będzie bronić swojego pasa. W międzyczasie trofeum dzierżyły również Holly Holm oraz Miesha Tate, jednak skuteczne obrony mają za sobą tylko Rousey oraz Nunes.

Pierwsza walka kobiet w historii UFC, to pierwszy pojedynek o pas żeńskiej, koguciej dywizji. Starcie pomiędzy Rondą Rousey i Liz Carmouche miało miejsce 23 lutego 2013 roku. Wtedy wielu fanów patrzyło sceptycznie na walki kobiet w MMA, jednak w te kilka lat wszystko potoczyło się szybko i w tym momencie, to często płeć piękna jest oglądana w oktagonie chętniej i sprawia więcej emocji. W UFC pionierką była Ronda Rousey. Osiągnęła swój wielki status, który wykroczył poza mieszane sztuki walki. Jej rozpoznawalność sprawiła, że późniejsza pogromczyni, czyli Holly Holm w bardzo szybkim czasie zyskała dużą bazę fanów. W jej rodzinnym mieście była witana w wielkim stylu. Takie rzeczy często obserwuje się jak drużyna danej miejscowości sięga po krajowe trofeum. Jednak tym razem w Albuquerque witano tak indywidualność, kobietę, która walczy i wygrała właśnie mistrzostwo UFC.

To tylko pokazuje jak szybko kobiece MMA stało się duże. Gdybym dziesięć lat temu opowiadał jak wielką popularnością będą cieszyły się walki kobiet, to nikt by w to nie uwierzył. Ja pewnie też, bo sam byłem przeciwnikiem pojedynków kobiet w UFC, a teraz nie wyobrażam sobie tej organizacji bez wielu zawodniczek.

Wracając do sedna. Wszystko zaczęło się od dominacji Rondy Rousey. Pierwsza walka i od razu spektakularna wygrana.

Wygrana w pierwszej rundzie przez popisową technikę Amerykanki, czyli balachę na łokieć.
Następna obrona pasa przez Rondę Rousey to pojedynek z Mieshą Tate. Można rzec, że dotychczas jest to największa rywalizacja kobiet w MMA. Obie panie zostały trenerkami 18. sezonu The Ultimate Fighter. Starcie zostało wypromowane przez reality-show, ponieważ niechęć obu zawodniczek do siebie była prawdziwa i dało się to wyczuć przez ekran. Fani w tym pojedynku nie byli obojętni. Sam wtedy podchodziłem do kobiecego MMA jako coś mi nieznanego. Podziwiałem Rondę Rousey za jej wspaniałe grapplingowe umiejętności. Jednak przez ten program narobiła sobie wielu przeciwników wśród kibiców. Okazała się bardzo arogancka i nieprzyjemna. Dużo fanów brało stronę Mieshy Tate. Obraz tego programu był taki, ze Ronda Rousey dokuczała i wkurzała się na niewinną, miłą i ładną kobietę. Pojedynek miał historię i emocje, tego potrzebowało kobiecie MMA do promocji.

Sam pojedynek był najdłuższym w karierze Rondy Rousey. Jednak jej wygrana była bezdyskusyjna. Po raz kolejny załatwiła sprawę swoją popisową techniką, czyli balachą na łokieć. Następne walki Amerykanki, to kolejne zwycięstwa w dominujący sposób. Wszystko kończyła w pierwszej rundzie. Jej postać urosła już do mitycznej rangi i zaczęto debatować, czy pokonałaby Floyda Mayweathera? Ronda Rousey występowała w znanych filmach, między innymi Szybcy i wściekli, napisała książkę, a jej gale przekraczały w sprzedaży milion subskrypcji PPV. Jednak wszystkie swoje pojedynki wygrywała dzięki umiejętnościom wyniesionym z judo. Nikt nie zwracał uwagi na jej stójkowe braki, ponieważ wygrywała w tak dominujący sposób. Jednak, gdy Amerykanka stała w świetle chwały, pretendentki rosły bardzo szybko w siłę i upadek wielkiej mistrzyni był druzgocący. Pierwsza zdarzyła się podczas gali w Australii na stadionie, gdzie zasiadło ponad 56 tysięcy ludzi. Tym razem to Ronda Rousey została pokonana w dominujący sposób. Holly Holm, była pięściarka i kickbokserka obnażyła słabości mistrzyni pokazując o wiele lepsze umiejętności w stójce od rywalki. Efekt końcowy? Nokaut

https://www.youtube.com/watch?v=lGALJ4dognU

Holly Holm długo nie cieszyła się swoim tytułem, ponieważ w pierwszej obronie przegrała z Mieshą Tate. Mimo, że kontrolowała większość walki w stójce, to jej rywalka w ostatniej rundzie poddała aktualną mistrzynię. Narodziła się nowa gwiazda – Miesha Tate, ta miła, ładna dziewczyna. Od razu zyskała przeogromną popularność. Jednak również nie udało się jej obronić pasa. Straciła go na dużej gali UFC 200. Pogromczynią Amerykanki była Amanda Nunes, aktualna mistrzyni. Trzeb przyznać, że Brazylijka ma najmniejszą popularność spośród wszystkich kobiet, które miały okazję dzierżyć ten tytuł. Pokonała Mieshę Tate w brutalny sposób. Następnie obroniła swój pas przeciwko powracającej Rondzie Rousey. W jeszcze bardziej dominujący sposób, właściwie kończąc karierę i całą, niegdyś wielkość Amerykanki. Cała walka trwała zaledwie 48 sekund. Amanda Nunes jest dopiero drugą kobietą, której udało się obronić ten pas.

https://www.youtube.com/watch?v=8xSADslDM2U

Już w sobotę kontynuacja historii pasa wagi koguciej kobiet. Amanda Nunes zmierzy się z Valentiną Schevchenko. Styl obu zawodniczek może zwiastować bardzo ciekawy pojedynek. Fighterka pochodząca z Kirgistanu posiada wspaniałe kickbokserskie umiejętności i potrafi świetnie kontrować. W przeszłości pokonywała w muay-thai naszą mistrzynię, Joannę Jędrzejczyk. W ostatnim pojedynku pokazała, że nie można lekceważyć jej przekrojowości, ponieważ wygrała poddając swoją rywalkę. Amanda Nunes to także wszechstronna fighterka. To starcie najlepiej może pokazać jak szybko rozwinęło się żeńskie MMA. Już nie ma miejsca na jednowymiarowe atletki. Teraz trzeba być wszechstronnym, tak jak obie bohaterki sobotniego wieczoru.

Zaloguj się aby dodawać komentarze