Dlaczego Juventus nie mógł przegrać a Barcelona wygrać

Juventus Turyn nie wypuścił trzybramkowej przewagi wypracowanej w pierwszym meczu ćwierćfinałowym przeciwko FC Barcelonie. Aktualny mistrz Hiszpanii nie był nawet bliski odrobienia strat, ale czy w ogóle miał na to jakiekolwiek szanse przed meczem?

Wszystkie media skupiają się na tym, jak Barca przegrała, jak nie udało jej się odrobić strat, jak nie dokonała remontady. W tym dwumeczu należy jednak skupić się na tym, dlaczego po wyjazdowej porażce 0:3 nie mogła tego po prostu wygrać.

Otóż mistrzowie Włoch to ekipa, która w Serie A traci średnio 0.62 gola na mecz, w Lidze Mistrzów jeszcze mniej, bo 0.2 na spotkanie! Jeśli więc udało im się w pierwszym spotkaniu wypracować trzybramkową przewagę, to w jaki sposób mieliby ugiąć się przed Barceloną, zaprzeczyć całej swojej regularności i dać sobie strzelić 3 czy jak niektórzy się łudzili aż 4 razy. Co więcej, w obecnych rozgrywkach LM, Juve ma porażającą serię ponad ośmiu godzin(!) bez straty gola. Jeśli to jeszcze za mało to należy przypomnieć, że podopieczni Massimo Allegriego nie przegrali w kampanii 16/17 w zmaganiach europejskich. Na własnym podwórku przegrali czterokrotnie w spotkaniach wyjazdowych, na własnym stadionie nadal są niepokonani. Ich największa porażka to 1:3, kiedy ostatni raz przegrali bilansem trzech bramek w poprzednim sezonie – tylko raz.

Dwójka stoperów Chiellini i Bonucci jest uważana za najlepszych na świecie. Obaj posiadają świetne warunki fizyczne i są szybcy. Kolejna sprawa, obaj są Włochami, tamtejsza szkoła defensorska uchodzi za jedną z najlepszych na świecie, jeśli nie najlepszą. Obaj są Włochami = grają ze sobą w reprezentacji = mają niesamowite zgranie. Wszystko uzupełnia niezwykle utalentowany Brazylijczyk na lewej flance, Alex Sandro, oraz dobrze znany Barcelonie, też Brazylijczyk, Dani Alves. Mamy więc do czynienia z połączeniem włoskiej dyscypliny taktycznej, nutki brazylijskiej finezji i będącym jak wino Buffonem, co tworzy prawdopodobnie najlepszą defensywę na świecie.

W pierwszym spotkaniu formacja obronna nie tylko zagrała na zero z tyłu, ale też dołożyła coś od siebie z przodu. Poza genialnym występem Paulo Dybali, który strzelił dwa gole, Giorgio Chiellini pokazał, że główkowanie jest jego mocną stroną i ustalił wynik tamtego spotkania na trzy do zera. Za strzelanie bramek w Juventusie odpowiadają doświadczeni: Gonzalo Higuain i Mario Mandzukić, mistrz dryblingu Juan Cuadrado i na dobrą sprawę już gwiazda światowego formatu, wspomniany wcześniej, Paulo Dybala. Chociaż wymieniona czwórka strzeliła w całym sezonie 16/17 tylko nieco ponad połowę (55-92) tego, co tercet MSN, to przyćmili oni trio FC Barcelony.

W kibicach Barcy tliła się jednak nadzieja, nadzieja spowodowana ostatnią remontadą przeciwko PSG. Wtedy się udało, tak niedawno, w poprzedniej fazie Ligi Mistrzów. Niestety, kolejny rywal był już zbyt dobrze zorganizowany i odrobienie straty okazało się prawie niemożliwe. Jeśli dodamy do tego fakt, że od początku meczu aż do 70. minuty Duma Katalonii oddała tylko jeden celny strzał na bramkę Buffona, to naprawdę nie było nawet z czego tych bramek strzelić. Do festiwalu niecelnych uderzeń dołączył lider zespołu, Lionel Messi, który strzelał najgorzej od spotkania z Bate Borisov w 2011 roku! Argentyńczyk oddał aż 5 niecelnych prób w stronę bramki Juve.

Luis Enrique musi teraz sprawić, żeby jego piłkarze jak najszybciej zapomnieli o odpadnięciu z LM i skupili się na kolejnych wyzwaniach. Najbliższa wielka próba już w niedzielę o 20:45, kiedy to będziemy świadkami El Clasico.

Zaloguj się aby dodawać komentarze