Cztery główne powody fantastycznej gry Manchesteru City

Manchester City

Manchester City w tym sezonie idzie jak burza. Podopieczni Pepa Guardioli przegrali tylko jedno spotkanie, ale największe wrażenie budzi styl w jakim dokonują tej sztuki. Już dawno nikt w Anglii nie dominował aż tak nad resztą stawki. Hiszpan w pierwszym sezonie był mocno wyśmiewany, jednak teraz wszyscy zauważają jego klasę. Co składa się na zwycięstwa The Citizens w sezonie 2017/2018?

Styl gry

Wydaje mi się, że zdecydowanie najważniejszym aspektem jest tutaj styl gry, którego mozolnie uczył Pep swojej drużyny przed rokiem. Ubiegła kampania nie skończyła się dla nich najlepiej, ale czasami trzeba poświęcić rok lub dwa, a później zbierać plony. Pewne było, że Guardiola nie będzie budował zespołu opartego na defensywie, a będzie chciał przywrócić Barceloński styl, który starał się wprowadzić również w Monachium. W Niemczech udało mu się zdominować rozgrywki ligowe, jednak w Europie, co roku czegoś brakowało i żegnali się z Ligą Mistrzów na poziomie półfinałów. Z Manchesterem City w pierwszym sezonie było blisko tej fazy, ale odpadli w ćwierćfinale z AS Monaco, co nie przynosi chluby. Jednak tak jak wcześniej powiedziałem tamtą kampanię trzeba było spisać na straty, żeby teraz osiągać wymagane rezultaty. Ktoś może powiedzieć spokojnie to dopiero początek na weryfikację jeszcze przyjdzie czas. Oczywiście jest w tym sporo prawdy, ale piłką jaką gra teraz ekipa Guardioli jest moim zdaniem najlepszą jaką ktokolwiek grał w tej lidze w ostatnich kilkunastu latach. Oprócz tego, że jest efektowna to jeszcze efektywna. Właśnie wyrównali rekord Premier league należący wcześniej do Arsenalu, ponieważ w środę spora okazja na samodzielne posiadanie tego tytułu podczas rywalizacji ze Swansea. Kibice City z uśmiechem przychodzą na każdy mecz, czego nie mogą powiedzieć fani innych drużyn między innymi United. Gracz Guardioli w każdym starciu grają o pełną pulę. Podczas gdy na przykład kibice Czerwonych Diabłów muszą się pogodzić z murowaniem bramki w derbach podczas meczu na Old Trafford. Taką postawą Mourinho sam pokazuje, że tak wielki klub jak United musi pokazywać strach przed głośnymi sąsiadami. Coś o czym Sir Alex Ferguson nigdy nie chciałby słyszeć. Pep był mocno krytykowany i wyśmiewany w pierwszym sezonie swojej pracy, jednak już po roku wszyscy odszczekują swoje słowa doceniając kunszt Hiszpana. Na rozliczanie jego pracy pozostało jeszcze sporo czasu, ale już teraz można powiedzieć, że wprowadził innowację do Premier League, które mogą w przyszłości pomóc tym rozgrywkom.

Gole w końcówkach

Powszechnie wiadomo, że jest pełno meczów w sezonie, w których nie wystarczą umiejętności. Trzeba je wygrać sercem, zaangażowaniem oraz po prostu szczęściem. W tym sezonie taką sytuacje Manchester City miał już kilka razy. Wszystko zaczęło się od rywalizacji z Bournemouth, gdzie goście bili głową w mur przez praktycznie całe spotkanie. W końcówce sędzia doliczył pięć minut, a gracze Guardioli dosłownie wepchnęli piłkę do siatki w 97 minucie. Właśnie od tego starcia rozpoczęła się kapitalna seria, która trwa do dziś. Można by teraz gdybać, czy Ferrari z Etihad rozpędziłoby się tak samo w przypadku remisu z Wisienkami? Jakby tego było mało w ostatnich kilku meczach działo się dokładnie to samo, z tym że styl był zdecydowanie lepszy. Najpierw przeciwko Huddersfield Sterling w końcówce wpakował piłkę do siatki beniaminka. Później bardzo trudne spotkanie ze Świętymi na własnym stadionie i gdy wydawało się, że sędzia zagwizda gospodarze przeprowadzili atak ostatniej szansy, w którym znowu Sterling zmienił się w Leo Messiego i oddał takie uderzenie, które ma pewne miejsce wśród kandydatów do gola sezonu, tego jestem pewien. Biedny pająk stracił swoją pajęczynę, ale jeszcze biedniejsza drużyna Southampton, gdyż tak idealnego uderzenia byłego skrzydłowego Liverpoolu nie pamiętam w jego karierze. Wydaje mi się, że po prostu nadużywał strzału finezyjnego w Fifie. Po kilku dniach kolejne ciężkie starcie, w odwiedziny przyjeźdża West Ham. Młoty zdobywają gola po czym budują mur Lońdyński w Manchesterze. Jak się okazało nie mieli wystarczająco amuniacji, żeby się obronić, ale po raz kolejny decydujący cios armaty Guardioli zadają w końcówce. De Bruyne obsłużył Silve, a ten ostatkiem sił skierował piłkę do siatki, przy czym nabawił się urazu, ale cenne trzy punkty zostały w niebieskiej części miasta i właśnie w taki sposób śrubuje się rekordy.

Odpowiednia rotacja

Pep Guardiola odpowiednio prowadzi drużynę. Przy takim natłoku spotkań nie obawia się dokonywać zmian, które często przynoszą odpowiedni skutek. Na przykład przed meczem derbowym z United zaszokował wszystkich posadzeniem na ławce Kuna Aguero, który ma patent na drużynę Czerwonych Diabłów. Jak się okazało odpowiedni plan na mecz i dobór zawodnika pod charakterystykę starcia często jest ważniejszy niż indywidualne umiejętności. Poza tym Hiszpan może wybierać do woli. City ma najlepszy i najbardziej szeroki skład w całej lidze. W przeciągu ostatnich lat wpompowali w niego ogromną sumę pieniędzy przekraczającą nawet 1,2 mld funtów. Dla porównania drugi w tym rankingu Manchester United o pół miliarda mniej. Bernardo Silva to doskonały przykład tego jak wielkie pole popisu ma Guardiola. Portugalczyk przyszedł na Etihad za kwotę 45 mln funtów, co musi robić wrażenie. Co więcej był jednym z najważniejszych zawodników w układance Leonardo Jardima w AS Monaco. Zmienił drużynę i teraz musi pogodzić się z rolą rezerwowego. Mam wrażenie, że w żadnym innym klubie Premier League nie siedziałby na ławce.

Nowy bramkarz

Kolejnym bardzo ważnym aspektem, który mocno wpłynął na grę City jest kwestia bramkarza. W poprzednim sezonie dominowali rywali, ale jeśli przeciwnik stworzył sobie chociaż jedną okazję do zdobycia gola to Claudio Bravo najczęściej musiał się schylić i wyjąć futbolówkę z siatki. Hiszpański trener doskonale wybadał ten problem i zdecydował się latem na operację. W miejsce popsutego organu przyszedł nowy, dobrze prosperujący zawodnik – Ederson. Brazylijczyk miał za sobą udany okres w barwach Benfici, ale latem przyszedł czas na zmiany. Kwota transferu okazała się rekordem bramkarskim, jednak wcale nie przytłoczyło to nowego zawodnika The Citizens. Ederson Moraes szturmem zdobywa boiska Premier League. Wiele opinii dotyczących tego gracza odnosiło się do znakomitych umiejętności gry nogami oraz refleksu. Mimo to wcale nie ogranicza się do tych dwóch aspektów, a bardzo dobrze radzi sobie również na przedpolu. Trzeba przyznać, że jest bardzo odważnym goalkeeperem, co pokazało między innymi starcie z Liverpoolem, gdzie można powiedzieć dał swojej drużynie wygraną. W stykowej sytuacji z Sadio Mane zaryzykował i włożył głowę tam gdzie inni baliby się włożyć palec. Oczywiśćie mocno na tym ucierpiał, ale jeszcze mocniej zaplusował o kolegów z drużyny, kibiców czy trenera. Mam wrażenie, że jest to najważniejszy letni transfer City, a konkurencje miał całkiem sporą.

 

Comments are closed.