16 zespołów i jeden cel, czyli mistrzostwo – zapowiedź playoffów w NBA

Nadszedł czas prawdziwych mężczyzn. Chłopcy mogą zostać w domu. Tak, już jutro rozpoczną się playoffyczyli to, co tygryski lubią najbardziej. Za około dwa miesiące poznamy mistrza NBA. Co zrobić, żeby znaleźć się na ligowym szczycie i o co chodzi w tych całych playoffachO tym przeczytacie w poniższym tekście. 

Playoffy w NBA – z czym to się je?

Każdy zespół w rozgrywa 82 mecze w trakcie sezonu regularnego i na podstawie bilansów 16 najlepszych zespołów (po osiem z każdej konferencji) tworzonych jest 8 par: po 4 na Wschodzie i na Zachodzie. Zasada jest prosta. #1 gra z #8, #2 z #7, #3 z #6, a #4 z #5. Drużyna rozstawiona wyżej ma przewagę parkietu. Każda seria jest rozgrywana do czterech wygranych (formuła best of seven) i zwycięzca awansuje do kolejnej fazy.  

Przykład: 

Drużyna A – #1 miejsce w swojej konferencji 

Drużyna B – #8 miejsce w tej samej konferencji 

Przypuśćmy, że seria trwa siedem spotkań, wtedy: 

  • pierwsze dwa mecze rozgrywane są na parkiecie drużyny A 
  • kolejne dwa w mieście drużyny B 
  • następnie na przemian po jednym meczu na boisku każdego z zespołów i ostatni mecz nr 7 rozgrywany jest zawsze na parkiecie wyżej rozstawionego (drużyna A) 

W II rundzie playoffów wygrany z pary #1 i #8 spotyka się ze zwycięzcą z #4 i #5, a triumfator #2 i #7 zmierzy się z lepszym z dwójki #3 i #6. Zwycięskie ekipy z tych par spotykają się w finałach konferencji, gdzie wyłaniane są uczestnicy wielkiego finału, gdzie teoretycznie spotkają się najlepsza drużyna ze Wschodu z najlepszą z Zachodu. W drodze do mistrzostwa trzeba rozegrać cztery serie, a maksymalna liczba spotkań to 28.  

Tak to wygląda w tym roku.  

  

Kilka ciekawostek na temat playoffów: 

– Tylko pięć zespołów rozstawionych z nr 8 było w stanie pokonać jedynki: 

  • Denver Nuggets przeciwko Seattle SuperSonics 3-2 (1994 r., stary format rozgrywek w I rundzie do trzech zwycięstw) 
  • New York Knicks 3-2 przeciwko Miami Heat (1999) 
  • Golden State Warriors z Dallas Mavericks 4-2 (2007, pierwsza tak wygrana w formacie do czterech wygranych) 
  • Memphis Grizzlies z 4-2 z San Antonio Spurs (2011) 
  • Philadelphia 76ers 4-2 przeciwko Chicago Bulls (2012) 

– New York Knicks mimo kontuzji swojej największej gwiazdy, Patricka Ewinga, jako jedyny zespół z #8 doszedł do finałów NBA, w których uległ 4-1 San Antonio Spurs 

-Najniżej rozstawioną ekipą, która zdobyła mistrzostwo NBA, są                     Houston Rockets z sezonu, którzy to z bilansem 47-35 zajęli szóste miejsce w Konferencji Zachodniej 

Okej, tyle teorii. Przejdźmy teraz do faktów i do tego, co nas czeka w I rundzie playoffów. 

Konferencja Wschodnia:

(1) Toronto Raptors – (8) Washington Wizards (pierwszy mecz: sobota 23:30) 

Seria z polskim akcentem, bo w barwach Wizards gra Marcin Gortat. 

Nie jest to typowy match-up pomiędzy drużynami #1 vs 8. Wizards są (lub, mówiąc bardziej szczegółowo, mogą być) lepsi niż ósme miejsce na Wschodzie. Aż 41 spotkań opuścił lider Czarodziejów, czyli John Wall i bez niego Wizards nie mogli rozwinąć skrzydeł. I pod koniec sezonu regularnego na pewno tego nie zrobili, przegrywając aż 9 z 12 ostatnich pojedynków. Jednak pozycja underdoga może być na rękę podopiecznym Scotta Brooksa. Oni nic nie muszą, oni tylko mogą. 

Bo muszą to ewidentnie Toronto Raptors. To na nich spoczywa cała presja. Dinozaury na pewno będą mieć w głowie serię z Wizards z 2015 roku. Wtedy to Marcin Gortat i spółka wygrali 4-0, ośmieszając Raptors. Ale teraz mówimy o zupełne innej drużynie. Toronto jest mocne jak nigdy, kończąc sezon regularny z najlepszym bilansem na Wschodzie (bilans 59-23), drugim atakiem i piątą obroną w NBA. Ich mocną stroną na pewno będzie ławka rezerwowych, która w tym sezonie potrafiła obracać losy spotkań. Z drugiej strony rotacje w playoffach się zawężają, co działa na korzyść Wizards. Raptors mają tendencję do robienia kupki, bo DeRozan i Lowry znikają, kiedy są potrzebni. Czy tym razem będzie podobnie? 

Typ: Toronto Raptors 4:3 

(2) Boston Celtics – (7) Milwaukee Bucks (niedziela 19:00) 

W seriach pomiędzy #2 i #7 to ci pierwsi są z reguły zdecydowanym faworytem. Z reguły. Tak na pewno nie jest w tym przypadku, gdyż Celtics przystąpią do rywalizacji bez Kyriego RIvinga, Gordona Haywarda i Marcusa Smarta. To może być zbyt duża strata dla wicemistrzów Wschodu. Kto będzie zdobywał punkty? Duża odpowiedzialność spadnie na barki Jaysona Tatuma i Jaylena Browna – odpowiednio pierwszo i drugoroczniaka. Nawet taki magik jak Brad Stevens może tego nie wyciągnąć.  

Bo to Bucks mają najlepszego zawodnika w tej serii, czyli Giannisa Antetokoumpo. Grek w playoffach może wejść na kosmiczny poziom. Tylko kto ma go zatrzymać jak nie najlepsza defensywa tego sezonu? Celtics w fazie zasadniczej pokazali, że potrafią ograniczyć poczynania Antka. Dużo będzie zależeć od reszty: Jabariego Parkera, Khrisa Middletona, Erica Bledsoe. To Bucks mają więcej talentu w tej serii, ale ten zespół nie broni dobrze. Ma potencjał, jednak go nie wykorzystuje. I ten trener, wyglądający bardziej jak nauczyciel. Największą przewagą Bostonu (poza przewagą parkietu), będzie olbrzymia dysproporcja na ławce. Brad Stevens to już teraz top-3 coach w lidze i to jego geniusz może przesądzić o zwycięstwie 17-krotnych mistrzów NBA. 

Typ: Boston Celtics 4:2 

(3) Philadelphia 76ers – (6) Miami Heat (sobota/niedziela 2:00) 

W tych oczach najciekawsza seria na Wchodzie.  

76ers wkraczają do playoffów w gazie po tym, jak wygrali 16 spotkań z rzędu. Był to zdecydowanie ich najlepszy sezon od wielu lat. Przyszłość w Filadelfii wygląda bardzo kolorowo. Rdzeń Szóstek opiera się młodych graczach, co w kluczowej fazie sezonu paradoksalnie nie będzie atutem. Tutaj liczy się doświadczenie, a aż 4 podstawowych zawodników (Joel Embiid, Ben Simmons, Dario Sarić, Robert Covington) dopiero zadebiutuje w playoffachPodobnie Brett Brown, dla którego seria z Heat będzie pierwszą w roli samodzielnego trenera. Dodaj do jeszcze fakt, że nieznany jest czas powrotu Embiida (docelowo drugi mecz) i zwycięstwo 76ers stoi pod dużym znakiem zapytani. 

Heat to na pewno niewygodny rywal. Miami ma dobrą defensywę i obrońców na najważniejszych koszykarzy Szóstek. Poza tym Eric Spolestra to stary wyga na ławce trenerskiej. To ten, co doprowadził Lebrona Jamesa do dwóch pierwszych tytułów. To jest zespół przez duże Z, w którym każdy może mieć akurat ten dzień. Problem leży gdzie indziej – Heat są mało utalentowani. Zawodnicy jako calość tworzą coś więcej niż suma ich talentów. W playoffach wygrywają gwiazdy, a te znajdziemy po stronie 76ers. 

Typ: Philadelphia 76ers 4:2 

(4) Cleveland Cavaliers – (5) Indiana Pacers (niedziela 21:30) 

Czy Cavaliers wrzucą wyższy bieg w playoffachTen sezon w ich wykonaniu był dużo poniżej oczekiwań, szczególnie po bronionej stronie boiska. 29. efektywność defensywna to żart. Drużyna z tak słabą obroną nie może walczyć o awans do finału? Czy może…? 

Może, jeśli ma Lebrona Jamesa w składzie. Król rozgrywa kapitalny sezon, a jak doskonale wiemy, w playoffach ma ten dodatkowy switchPytanie, czy dostanie wsparcie od kolegów? I czy defensywa Cleveland zacznie grać? 

Moim zdaniem, tak. 

Dla Indiany Pacers już sam awans do playoffów możemy uznać za duży sukces. Cavs mogą mieć problem z zatrzymaniem Victora Oladipo, który rozgrywa sezon życia. Ale ja nie wierzę w ten zespół. Nie wierzę, że może pokonać Cleveland Cavaliers z Jamesem na misji. 

Nie stawiamy przeciwko Królowi, pamiętaj. Przynajmniej jeszcze nie teraz. 

Typ: Cleveland Cavaliers 4:1 

Konferencja Zachodnia

(1) Houston Rockets – (8) Minnesota Timberwolves (niedziela/poniedziałek 03:00) 

Timberwolves po 14 latach powrócili do playoffówjednak gorszego rywala nie mogli sobie wymarzyć. Oczywiście gorszego dla nich.  

Houston Rockets są ofensywną orkiestrą, dyrygowaną przez Chrisa Paula i Jamesa Hardena. Rockets mają prostą taktykę – biorą sobie za cel atakowanie najsłabszego ogniwa obrony rywali. W sezonie regularnym dawało to efekty, o czym świadczy bilans (65-17). Boję się o to, co z defensywą Leśnych Wilków zrobią Harden i spółka. Bo 4 spotkania w fazie zasadniczej to kompletna dominacja Rockets i odpowiednio 116, 120, 126, 129 punktów w ich wykonaniu. Szyki może pokrzyżować jedynie kontuzja Luca Richarda Mbah a Moute, który stał się istotnym elementem rotacji Mike’a D’Antoniego. 

Timberwolves nie powinni mieć problemów w ofensywie, bo ich atak funkcjonował dużo powyżej oczekiwań. Problem leży gdzie indziej. Podopieczni Toma Thibodeau mieli dopiero 27. efektywność defensywną. Houston Rockets potrafią eksponować błędy jak mało kto. Ta seria może być krótka i przyjemna, ale dla tych, którzy mają przewagę parkietu.  

Typ: Houston Rockets 4:1 

(2) Golden State Warriors – (7) San Antonio Spurs (sobota 21:30) 

Ten sezon w wykonaniu Golden State był najgorszym za czasów Steve’a Kerra. Najgorszy, ale… nadal z trzecim bilansem w lidze. Tak silny jest ten zespół. Nie daj się zwieźć. Warriors olali kompletnie sezon regularny, bo po prostu wyciągnęli naukę z błędów z przeszłości. Ten zespół nadal ma masę talentu, nawet jeżeli Stephen Curry nie zagra w I rundzie playoffówKevin Durant będzie mógł przypomnieć o tym, jak dobrym potrafi być liderem. KD w wersji zabójcy to coś, za czym wielu z nas tęskni. Priorytetem dla mistrzów NBA będzie poprawa w obronie, bo ich defensywa ssała przez cały sezon, a to w końcu było coś, co wyróżniało tę drużynę spośród innych. No i może jeszcze atak.  

Warriors wystąpią bez Curry’ego, ale to nic przy nieobecności Kawhia Leonarda. Nic nie wskazuje, żeby wrócił, a bez niego Spurs są bandą starych dziadków. Greg Popovich i tak dokonał cudu, tworząc tak świetny zespół z elitarną defensywą. Ale więcej się już nie da wycisnąć z tej grupy. Szkoda, po drugi rok z rzędu przez kontuzję Leonarda tracimy potencjalnie świetną serię, możliwie dwóch najlepszych drużyn na Zachodzie.  

Pamiętaj, dobry atak może pokonać nawet najlepszą obronę.  

Typ: Golden State Warriors 4:1 

(3) Portland Trail Bazers – (6) New Orleans Pelicans (sobota/niedziela 04:30) 

Chyba najmniej interesująca seria, ale to nie oznacza, że będzie nudno. 

Ozdobą będzie pojedynek dwóch gwiazd: Anthony’ego Davisa i Damiana Lillarda. Obaj poczynili krok do przodu, meldując się w czołowej piątce graczy w tym sezonie. Kluczem dla obu teamów będzie zatrzymanie gwiazd rywali. W takiej sytuacji dużo będzie zależało od reszty. McCollum, Nurkić, Aminu czy Holiday, Rondo i Mirotić? Hej, playoffowy Rondo!  

Trail Blazers wkraczają do I rundy w małym dołku, po przegraniu 4 z 5 ostatnich starć. Z drugiej strony Pelicans są w gazie i mogą sprawić niespodziankę. Ta seria może pójść w obie strony. Osobiście jestem niesamowicie ciekaw Davisa. Jeżeli chce być najlepszym graczem na świecie (a domniemuję, że tak) musi wygrywać tego typu serie. Jak nie teraz, to kiedy? 

Typ: New Orleans Pelicans 4:3  

(4) Oklahoma City Thunder – (5) Utah Jazz (niedziela/poniedziałek 00:30) 

To jest para, na którą powinieneś czekać. Szkoda, że oba te zespoły spotykają się już tak szybko, bo w potencjalnej serii z Golden State Warriors mogłoby być ciekawie. 

Cieszmy się tego, co jest. Bo może być grubo. 

Postawa Jazz jest historią tego sezonu. Z bilansu 19-28 zdołali wyjść na 48-34, co jest czymś fantastycznym i awansowali na piąte miejsce na Zachodzie. Mocną stroną tego teamu jest defensywa. Można wysnuć tezę, że najlepsza w minionych rozgrywkach. Bo kiedy Rudy Gobert był w składzie, to Jazz bronili kapitalnie. Tutaj nie ma jednej gwiazdy, przynajmniej w ataku. Niby to dobrze, ale w playoffach to może się okazać gwoździem do trumny dla podopiecznych Quinna Snydera. 

Bo dwóch najlepszych zawodników w tej serii będzie w składzie OKC Thunder: Russell Westbrook i Paul George. Jak Westbrook poradzi sobie z defensywą Jazz? Czy George wejdzie na poziom, do którego nas przyzwyczaił? Thunder mają olbrzymi potencjał pierwszej piątki, ale ich ławka może ich zabić w tej serii. Spodziewaj się dużej ilości minut dla podstawowych graczy. Nie wiem, czy Grzmoty będą w stanie wybronić poukładaną i konsekwentną ofensywę Jazz.  

Jednak na koniec dnia to gwiazdy i przewaga parkietu zdecydują o tym, kto wygra.  

Typ: Oklahoma City Thunder 4:1  

A Wy na która serię czekacie najbardziej i kogo kto według Was zdobędzie mistrzostwo NBA?